Tragiczny rajd polskich kierowców na Słowacji. Sprawa wraca na wokandę

Policja pod nadzorem prokuratury w Żylinie w dalszym ciągu prowadzi postępowanie przygotowawcze w sprawie śmiertelnego wypadku z udziałem polskich kierowców koło Dolnego Kubina w 2018 r. - dowiedziała się PAP. Akt oskarżenia powinien trafić do sądu w ciągu kilku tygodni.

2021-04-08, 16:42

Tragiczny rajd polskich kierowców na Słowacji. Sprawa wraca na wokandę
Wypadek samochodowy spowodowany przez Polaków na Słowacji. Foto: Facebook/Słowacka policja

Prokurator z prokuratury w Żylinie, Martin Kokles, w przesłanym oświadczeniu napisał, że "główna część postępowania przygotowawczego jest zakończona, ale potrzeba sprecyzować m.in. niektóre aspekty szkody i jej zrekompensowania". W rozmowie z PAP powiedział, że postępowanie przygotowawcze, które prowadzi policja pod nadzorem prokuratury krajskiej (wojewódzkiej) w Żylinie, w dziewięćdziesięciu procentach jest zamknięte. Brakującym elementem jest wyliczenie ewentualnych odszkodowań, których mogą się domagać poszkodowani.

Powiązany Artykuł

różnowo wypadek 1200 pap.jpg
Wielkopolska: tragedia na przejeździe kolejowym, nie żyje jedna osoba

Kokles powiedział, że akt oskarżenia przeciwko sprawcom wypadku drogowego, w którym zginął obywatel Słowacji, powinien trafić do sądu w ciągu kilku tygodni. Wyliczenie wysokości ewentualnej rekompensaty związanej ze szkodą prokuratura musi być przygotowane dla sądu. - Nie możemy przed sądem posługiwać się kwotami wziętymi z sufitu. Muszą być wyliczone i udokumentowane - powiedział Kokles. Według niego, w tym wypadku prace biegłych sądowych przeciągają się z uwagi na pandemię.

Zarzuty wobec Polaków za niebezpieczną jazdę

W postępowaniu przygotowawczym zarzuty spowodowania zagrożenia w ruchu drogowym i spowodowania w okolicach Dolnego Kubina na Słowacji śmierci obywatela Słowacji, 57-letniego ojca rodziny, usłyszało trzech obywateli Polskich. W luksusowych samochodach jechali bardzo szybko i kierujący porsche carrera, Marcin L. wjechał czołowo w skodę. Pozostali: Adam Sz., o którym media w Polsce pisały, że jest synem znanego polskiego biznesmena, kierował ferrari; a Łukasz K. prowadził mercedesa udostępnionego przez firmę Mercedes Polska.

Bezpośrednio po wypadku cała trójka została zatrzymana. Po wstępnych przesłuchaniach i kilkumiesięcznym areszcie byli zwalniani przez sąd po wpłaceniu kaucji. Jak powiedział prokurator, słowackie prawo przewiduje, że po przekazaniu aktu oskarżenia do sądu cała trójka będzie musiała pojawić się na Słowacji. - Później, po złożeniu wyjaśnień w postępowaniu sądowym, mogą poprosić, aby dalsza jego część odbywała się bez ich udziału i by byli reprezentowani przez obrońców - stwierdził Kokles.

REKLAMA

Czytaj także: 

Prokurator powiedział też, że bez pandemii oraz gdyby postępowanie przygotowawcze nie było prowadzone wobec cudzoziemców, zostałoby zamknięte szybciej. Jak oświadczył, działania policji i prokuratury były kontrolowane przez Prokuraturę Generalną Republiki Słowackiej, która nie stwierdziła uchybień i przeciągania terminów.


mbl


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej