Geopolityczne skutki kryzysu w Kazachstanie. Co to oznacza dla świata?

2022-01-05, 16:43

Geopolityczne skutki kryzysu w Kazachstanie. Co to oznacza dla świata?
Destabilizacja Kazachstanu może pociągnąć za sobą groźne skutki dla Chin i Rosji. Foto: Forum/PAVEL MIKHEYEV

Od początku stycznia w Kazachstanie trwają masowe protesty spowodowane podwyżką cen paliw. Demonstracje każdego dnia przybierają na sile, pociągając za sobą starcia z policją i ataki na budynki administracji. Dziś kazachski rząd podał się do dymisji. Sytuacji bacznie przygląda się Rosja, powody do niepokoju mają także Chiny. Co kryzys w Azji Centralnej oznacza dla tych dwóch graczy? 

Mimo podkreślania swojej suwerenności i aktywnej polityki międzynarodowej Kazachstan - podobnie jak cały region - stanowi tradycyjną już domenę wpływów rosyjskich. W kremlowskich mediach wielokrotnie podważano suwerenność kraju i szafowano argumentem prześladowań mniejszości rosyjskiej. Choć aktualne osłabienie kazachskich władz - w środę nad ranem prezydent Kasym-Żomart Tokajew przyjął dymisję rządu - pozornie powinno być na Moskwie na rękę, widmo przedłużającego się kryzysu w Azji Centralnej może przynieść więcej strat niż korzyści. 

Gazociąg Turkmenistan-Chiny

"Problemem pozostaje wiarygodność Moskwy w oczach Pekinu - Azja Centralna to swoiste »kondominium« obu państw, gdzie kwestie bezpieczeństwa należą do domeny rosyjskiej. Podważanie porządku w Kazachstanie (...) Chiny potraktowałyby jako bezpośrednie zagrożenie dla swoich strategicznych interesów" - pisze Krzysztof Strachota, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich.

Grzegorz Kuczyński, ekspert ds. Wschodu, również uważa, że "sytuację w Kazachstanie z nie mniejszą uwagą niż Putin, śledzi Xi Jinping". Chaos przetaczający się przez kraj może bowiem oznaczać przede wszystkim potencjalne zagrożenie dla szlaków komunikacyjnych oraz zaburzenia w dostawie ropy i gazu.

Kuczyński przypomina, że przez Kazachstan biegnie gazociąg, którym gaz z Turkmenistanu płynie do Szanghaju, Kantonu, przemysłowego zagłębia w delcie Rzeki Perłowej w Chinach oraz do Hongkongu. "Kazachstan ma strategiczne znaczenie dla Chin" - zaznacza ekspert. 

Reakcja łańcuchowa

Zagrożenia wykraczają poza obszar ściśle gospodarczy. Oddolne protesty w Kazachstanie mogą stanowić - jak zauważa Strachota - niebezpieczny przykład dla społeczeństwa rosyjskiego. Analityk zwraca ponadto uwagę, że trwała destabilizacja Kazachstanu, jako obszaru wpływów Rosji, wymusiłaby na Kremlu kosztowne zaangażowanie w regionie. To może stanowić trudność w okresie podjętej już operacji wymierzonej w Ukrainę.

Zdaniem eksperta nie należy także lekceważyć ryzyka "reakcji łańcuchowej". Fala protestów w Kazachstanie mogłaby pociągnąć za sobą kryzysy w pozostałych państwach regionu, "szczególnie w sytuacji pogłębiającej się destabilizacji sąsiedniego Afganistanu - niebezpiecznej dla stabilności tamtejszych reżimów i Rosji jako patrona regionu" - pisze Strachota.

Sytuację w Azji Środkowej bacznie obserwują także kraje UE i Sojuszu Północnoatlantyckiego. Polski minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau wezwał do deeskalacji napięcia w Kazachstanie. 

"Zarówno wariant postępującej destabilizacji kraju, jak i ewentualny scenariusz brutalnej pacyfikacji protestów do minimum ograniczałyby możliwość dialogu z najważniejszym państwem regionu" - pisze Strachota, odnosząc się do znaczenia kazachskiego kryzysu dla krajów NATO. 

Masowe demonstracje w całym kraju

Kazachstan to największy i najbogatszy kraj Azji Środkowej, który najlepiej spośród członków Wspólnoty Niepodległych Państw (z wyłączeniem Rosji) poradził sobie z wyzwaniami transformacji. Jako stosunkowo miękko autorytarny, kraj oparł się na konsensusie władza-społeczeństwo, gdzie organicznie demokratyzacji rekompensowane było spokojem wewnętrznym i wzrostem gospodarczym - przypomina Krzysztof Strachota z OSW. Pierwszy raz tę niepisaną umowę podważyły protesty w mieście Żangaözen, gdzie w grudniu 2011 r. spacyfikowano wielomiesięczny strajk pracowników naftowych.

Ponad dekadę później - 2 stycznia 2022 r. - w tym samym mieście rozpoczęły się strajki z powodu podniesienia cen LPG o niemal 100 proc. Demonstracje rozlały się na cały kraj, zmuszając rządzących do ustępstw. We wtorek wieczorem władze ogłosiły częściowe przywrócenie limitów cen na skroplony gaz (do ceny 50 tenge, czyli 46 gr za litr w obwodzie mangystauskim). Na drugi dzień prezydent Kasym-Żomart Tokajew przyjął dymisję rządu, a następnie zdymisjonował z funkcji szefa Rady Bezpieczeństwa byłego prezydenta Nursułtana Nazarbajewa i sam stanął na czele tego organu. Sytuacja w kraju wciąż jednak eskaluje. 

Od protestów do zamieszek

W kilku największych miastach protestujący zdemolowali budynki lokalnej administracji, biura państwowych stacji telewizyjnych oraz siedzibę prezydenta. Według świadków policja do rozpędzenia tłumów używa armatek wodnych, gazu łzawiącego i granatów hukowych.

W mieście Ałmaty uczestnicy zamieszek przejęli część broni palnej należącej do policji. To tam dochodzi do najostrzejszych starć policji z demonstrantami. Rannych zostało około 200 osób.

Protestujący zdemolowali i podpalili biura miejscowej prokuratury, budynek lokalnej administracji i siedzibę rządzącej partii. Wdarli się też do siedziby prezydenta kraju i kilku redakcji telewizyjnych. W trzech regionach Kazachstanu, w tym w stolicy Nur-Sułtanie, obowiązuje stan nadzwyczajny. W całym kraju nie ma dostępu do internetu.

PAP/IAR/Twitter/osw.waw.pl/kp

Polecane

Wróć do strony głównej