Scholz składa Ukrainie kolejne obietnice. Realne wsparcie czy znowu puste słowa?

2022-06-01, 12:56

Scholz składa Ukrainie kolejne obietnice. Realne wsparcie czy znowu puste słowa?
Nie będziemy akceptować w Europie napaści na inny kraj i tak brutalnego imperializmu - stwierdził Olaf Scholz. Foto: EPA/FILIP SINGER

W trakcie debaty budżetowej w Bundestagu kanclerz Olaf Scholz poinformował o planie dostarczenia Ukrainie nowoczesnego systemu obrony powietrznej i obiecał dalsze dostawy broni. Przekonywał, że Niemcy pomagają Ukrainie finansowo i gospodarczo. Scholza za niejasne stanowisko ws. wojny i brak dostaw ciężkiej broni dla Ukrainy ostro krytykował lider opozycji Friedrich Merz (CDU).

- Panie kanclerzu, co tak naprawdę przed nami ukrywasz? - zwrócił się Merz do Scholza, zarzucając mu brak jasnych deklaracji w sprawie wojny na Ukrainie.

- Scholz mówi tylko, że Rosja nie może wygrać tej wojny, a Ukraina musi przetrwać. Ale dlaczego nie mówi, że Ukraina musi wygrać wojnę, a Rosja powinna przynajmniej wycofać się poza linię sprzed 24 lutego. Czy istnieje jakaś druga agenda? - pytał Merz.

Największa opozycyjna partia CDU z zadowoleniem przyjęła porozumienie z koalicją SPD, Zielonych i FDP, dotyczące 100-miliardowego funduszu dla Bundeswehry. Środki będą przeznaczone tylko dla Bundeswehry.

"Nie zapomnieliśmy o Ukrainie"

Scholz w swoim przemówieniu powtórzył, że "Putin nie może wygrać i nie wygra tej wojny", która trwa już "ponad 100 dni", każdego dnia przynosząc kolejne ofiary oraz zniszczenia.

Na zarzuty opozycji, że zwleka z dostawami broni dla Ukrainy, Scholz podkreślił: "zależy nam, żeby Ukraina była w stanie się obronić. (…) To nie jest tak, jak mówią w innych krajach, że zapomnieliśmy o Ukrainie. Będziemy ją wspierać z całych sił tak długo, jak będzie istniała taka potrzeba, i takimi środkami, jakie tylko mamy do dyspozycji".

Zadowolenie z sankcji

Zapewnił, że Niemcy wspierają i będą wspierać Ukrainę finansowo i gospodarczo.

- Putin nie może osiągnąć swoich celów. Nie będziemy akceptować w Europie napaści na inny kraj i tak brutalnego imperializmu. Dlatego przyjęliśmy kolejne potężne sankcje, jakich Putin nigdy by się nie spodziewał – dodał Scholz i podkreślił, że jest "bardzo zadowolony" z przyjętego przez KE pakietu sankcji, obejmującego embargo na rosyjską ropę.

System obrony powietrznej

Kanclerz zapewnił także, że nadal będą trwały dostawy broni dla Ukrainy.

- Wysyłamy ją przez cały czas od początku wojny, kiedy tylko podjęliśmy taką decyzję. To była odważna decyzja tego rządu i bardzo potrzebna - stwierdził.

Scholz zapowiedział dostarczenie Ukrainie nowoczesnego systemu obrony powietrznej.

- Ponadto ukraińskie siły zbrojne zostaną wyposażone w nowoczesny radar śledzący, który będzie w stanie wykryć artylerię - poinformował kanclerz w środę w Bundestagu.

Zgodnie z możliwościami technicznymi

Potwierdził, że Niemcy będą wspierać zapowiadane przez USA dostawy wyrzutni rakietowych na Ukrainę "zgodnie ze swoimi możliwościami technicznymi". Chodzi o system obrony powietrznej Iris-T firmy Diehl.

- To najnowocześniejszy system obrony powietrznej, jaki mają Niemcy. Pozwoli to Ukrainie chronić całe miasta przed rosyjskimi nalotami - ocenił Scholz.

Broń nie dotarła

Jak podkreślił kanclerz, Niemcy od początku wojny dostarczyły Ukrainie granatniki przeciwpancerne, pociski przeciwlotnicze i "wiele milionów sztuk amunicji".

W ciągu minionych kilku tygodni Berlin zobowiązał się do dostarczenia na Ukrainę ciężkiego uzbrojenia: czołgów Gepard i nowoczesnych dział artyleryjskich Panzerhaubitze 2000.

Ta broń jeszcze na Ukrainę nie dotarła, dlatego opozycja wielokrotnie oskarżała Scholza o brak działań i niezrozumiałe wahanie. Także dziennikarskie śledztwa przeprowadzone przez niemieckie media stawiają Scholza w niekorzystnym świetle i budzą wątpliwości co do wiarygodności obecnych deklaracji.  

Dużo obietnic, mało działania

Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" wskazał, że Niemcy, które zapowiedziały dostawy broni "na dużą skalę" dla Ukrainy, w rzeczywistości dostarczają jedynie bardzo drobny sprzęt wojskowy.

"Najpierw minister obrony (Christine) Lambrecht uznała pięć tysięcy hełmów w styczniu za »bardzo wyraźny sygnał« wsparcia, nie chcąc oczywiście prowokować Rosji. Potem kanclerz Scholz przez wiele tygodni kręcił głową, gdy pytano go o broń ciężką  - przypomina "FAZ".

Według gazety dopiero pod koniec kwietnia poinformowano, że Niemcy jednak będą dostarczać broń. Na przykład wymieniając czołgi z Polską, której w odpowiedzi na skargę, że jeszcze nic nie dotarło, po kilku tygodniach powiedziano, że "nie mogło to nastąpić za naciśnięciem guzika i że doszło do nieporozumień" - czytamy.

"Ponadto obiecano działa przeciwlotnicze Gepard, choć już w lutym mówiono, że nie ma do nich amunicji" - przypomina gazeta.

"W końcu obiecano aż siedem haubic samobieżnych (...) A właśnie dotarła do nas wiadomość, że od dwóch miesięcy Niemcy nie dostarczają na Ukrainę nawet lekkiego sprzętu, a jedynie »drobny sprzęt«, taki jak granaty i lonty" - twierdzi "FAZ".

Kłamliwe wyjaśnienia

"Bild" przypominał natomiast, że sekretarz stanu Siemtje Moeller (SPD), wypowiadając się w imieniu ministerstwa obrony, przekonywała, że Niemcy nie mogą dostarczyć wozów Marder z powodu "decyzji podjętej przez NATO".

Dziennik, pytając bezpośrednio w siedzibie NATO, zweryfikował wypowiedź niemieckiej minister jako "kłamstwo".

SPD – partia kanclerza Olafa Scholza i minister obrony Christine Lambrecht - szybko się z tego wycofało, przekonując że chodziło o "uzgodnienie nieformalne" w ramach Sojuszu.

"Ale to także nie było prawdą" – podkreśla "Bild", który poprosił o potwierdzenie szefa litewskiego MSZ Gabrieliusa Landsbergisa. Landsbergis stanowczo zaprzeczył, aby podczas spotkań NATO miało być podjęte jakiekolwiek, nawet nieformalne, porozumienie o niedostarczaniu zachodnich czołgów bądź wozów bojowych Ukrainie.

Czytaj także:

Ambasador RP w Kijowie: oprócz sankcji wobec Rosji Ukraina potrzebuje pomocy humanitarnej i broni

fc

Polecane

Wróć do strony głównej