"Za wszelką cenę odwrócić wynik wyborów". Doradca Pence'a o planach Trumpa po przegranej

- 6 stycznia był ostatnim, sądnym dniem egzekucji dobrze przemyślanego planu Donalda Trumpa, by za wszelką cenę odwrócić wynik wyborów prezydenckich 2020 roku i utrzymać się przy władzy - zeznał przed komisją śledzą Izby Reprezentantów badającą szturm na Kapitol, były doradca wiceprezydenta USA Mike'a Pence'a J. Michael Luttig. W ocenie członków komisji, tego dnia życie Mike'a Pence'a było zagrożone.

2022-06-17, 02:39

"Za wszelką cenę odwrócić wynik wyborów". Doradca Pence'a o planach Trumpa po przegranej
Byli doradcy wiceprezydenta Mike'a Pence'a zeznali, że Donald Trump planował odwrócić wynik wyborów by utrzymać się przy władzy. Foto: lev radin/ Shutterstock

- Uważam, że gdyby wiceprezydent wykonał rozkaz swojego prezydenta podczas sesji połączonych izb Kongresu 6 stycznia i ogłosił Donalda Trumpa następnym prezydentem Stanów Zjednoczonych, mimo że Trump przegrał glosowanie Kolegium Elektorów (...) to pogrążyłoby Amerykę w czymś, co byłoby równoznaczne z rewolucją i kryzysem konstytucyjnym - powiedział doradca Mike'a Pence'a J. Michael Luttig. Były sędzia federalny i znany konserwatywny prawnik zeznawał przed komisją Izby Reprezentantów mającą wyjaśnić szturm na amerykański Kapitol 6 stycznia 2021 roku.

Jak dodał w oświadczeniu, 6 stycznia "był ostatnim, sądnym dniem egzekucji dobrze przemyślanego planu byłego prezydenta, by odwrócić wynik wyborów prezydenckich 2020 za wszelką cenę, aby utrzymać się przy władzy, którą Amerykanie zdecydowali się powierzyć jego następcy".

Luttig zaznaczył też, że jego zdaniem Trump nadal stanowi bezpośrednie zagrożenie dla demokracji, bo wciąż kwestionuje wyniki wyborów.

Plan Trumpa bez podstaw prawnych

REKLAMA

Luttig oraz doradca wiceprezydenta ds. prawnych Greg Jacob, a także szereg innych doradców Trumpa, zeznali, że plan byłego prezydenta zakładający odrzucenie przez Pence'a części głosów elektorskich oddanych na Joe Bidena i ogłoszenie Trumpa zwycięzcą, nie miał żadnych podstaw w prawie. Eric Herschmann, jeden z prawników w zespole prawnym Białego Domu stwierdził, że plan był "całkowicie obłąkany".

Jacob zeznał też, że prawnicy będący autorami planu, by odwrócić wynik wyborów - John Eastman i Rudy Giuliani - w prywatnych rozmowach przyznawali, że ich teorie są bezprawne. Mimo to, do końca publicznie przekonywali o ich legalności, zaś Trump do końca publicznie i prywatnie naciskał na Pence'a, by ogłosił go zwycięzcą. Świadkowie rozmowy telefonicznej Trumpa i Pence'a z 6 stycznia zeznali, że prezydent nazwał go "mięczakiem" i "p...ą".

Według świadków, John Eastman, główny architekt planu, był ostrzegany o tym, że realizacja jego pomysłu może doprowadzić do przemocy, ale stwierdził, że nie byłby to pierwszy raz w historii kraju. Miał też próbować naciskać na wiceprezydenta także już po pacyfikacji zamieszek. Gdy to się nie powiodło, ubiegał się - bezskutecznie - o ułaskawienie w ostatnich dniach prezydentury Trumpa.

Komisja parlamentarna: życie wiceprezydenta było zagrożone

Według wielu zeznających Trump wiedział też, że 6 stycznia tłum jego zwolenników wtargnął do Kapitolu, domagając się powieszenia Pence'a, kiedy wysłał tweeta, w którym stwierdził, że Pence'owi zabrakło "odwagi, by zrobić to, co powinien był zrobić, by ochronić nasz kraj". - Sytuacja wtedy była już poważna (...) To wydawało się, jakby on dolewał oliwy do ognia - zeznała zastępczyni rzecznika prasowego Białego Domu Sarah Matthews.

REKLAMA

Członkowie komisji stwierdzili, że w pewnym momencie tłum zwolenników Trumpa był ok. 12 metrów od miejsca, gdzie ewakuował się Pence. Zacytowali też zeznania współpracującego ze śledczymi członka ekstremistycznej grupy Proud Boys, który powiedział, że jeśli mieliby okazję zabić Pence'a, skorzystaliby z niej.

Zamieszki tuż po wyborach

6 stycznia 2021 r. przed będącym siedzibą amerykańskiego Kongresu Kapitolem, w którym trwało posiedzenie mające ostatecznie zatwierdzić wybór Demokraty Joe Bidena na prezydenta USA, doszło do gwałtownych zamieszek. Grupa zwolenników ustępującego prezydenta Donalda Trumpa wdarła się do budynku, z którego ewakuowano parlamentarzystów. Policja użyła gazu. W wyniku wydarzeń zginęły cztery osoby.

Czytaj także:

mbl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej