Eksplozje w budynkach mieszkalnych w Szwecji. Policja ujawnia kto za tym stoi
W Szwecji ponownie rośnie liczba eksplozji materiałów wybuchowych podkładanych przed budynkami mieszkalnymi. Tylko w ciągu ostatniego tygodnia doszło do czterech detonacji. Zdaniem policji odpowiedzialne za to są gangi, które prowadza porachunki między sobą.
2022-09-27, 10:05
W weekend doszło do wybuchu bomby podłożonej pod balkonem w bloku w dzielnicy Soedermalm w centrum Sztokholmu. Poważnie uszkodzona jest konstrukcja budynku, mieszkańcy 20 lokali zostali ewakuowani i nie wiadomo, kiedy będą mogli wrócić.
- W pierwszym momencie myślałem, że to wojna - powiedział telewizji SVT jeden ze świadków.
Wcześniej w czwartek późnym wieczorem eksplozja zniszczyła klatkę schodową w budynku wielorodzinnym w Huvudsta pod Sztokholmem. Straty to m.in. powybijane szyby w 50 oknach oraz uszkodzone drzwi. W wyniku eksplozji nikt nie odniósł większych obrażeń. Policja łączy ze sobą oba zdarzenia i prowadzi śledztwo w sprawie dewastacji mienia. Podejrzewa, że wybuchy są związane z porachunkami grup przestępczych.
- Obie eksplozje miały miejsce w krótkim odstępie czasu - podkreślił rzecznik sztokholmskiej policji Ola Oesterling.
REKLAMA
Eksplozje w Szwecji. Bomba w restauracji
W ciągu ostatniego tygodnia materiały wybuchowe uszkodziły także budynki mieszkalne w Astorp oraz Helsingborgu na południu kraju. Pod koniec sierpnia w Sztokholmie w torbie pozostawionej w parku Kungstradgarden przy luksusowej restauracji Operakallaren policja znalazła bombę. W związku ze sprawą aresztowano trzy osoby, w tym 15-latka, który - według mediów - przywiózł materiał wybuchowy kolejką podmiejską z Jordbro.
Z policyjnych statystyk wynika, że w Szwecji w ostatnich latach spadała liczba wybuchów, gdy jednocześnie rosła liczba strzelanin. Najwięcej eksplozji, 133, miało miejsce w 2019 roku, w 2020 było ich 107, a w 2021 roku liczba ta spadła do 79 . W tym roku miały już miejsce co najmniej 72 detonacje.
Według kryminologa z Uniwersytetu w Malmoe Manne Gerella "liczba eksplozji zależy m.in. od konfliktów w środowisku przestępczym oraz dostępności materiałów wybuchowych". "Kilka lat temu popularne były bomby w termosach, jednak policja zatrzymała kilka osób i to źródło wyschło" - podkreśla Gerell.
Jak dodaje naukowiec, "bomby, najczęściej domowej konstrukcji, podkładane są raczej nie po to, by kogoś zabić lub zranić, ale zaszantażować lub zastraszyć osoby niebędące przestępcami".
REKLAMA
- "Prawie nikt nie wygrał i prawie wszyscy przegrali". Dr Zborowski o szwedzkich wyborach
- Grzegorz Rdzanek: Europa musi przygotować się na scenariusze negatywne
PAP, ASP, koz
REKLAMA