Obywatel Niemiec walczył na Ukrainie po stronie rosyjskiej. Wszczęto wobec niego dochodzenie

2023-06-14, 14:55

Obywatel Niemiec walczył na Ukrainie po stronie rosyjskiej. Wszczęto wobec niego  dochodzenie
Niemcy: wszczęto dochodzenie wobec obywatela RFN, który walczył po stronie rosyjskiej w Ukrainie. Foto: geogif / Shutterstock

Jak poinformował w środę portal ARD "Tagesschau", niemiecki wymiar sprawiedliwości rozpoczął dochodzenie ws. Alexandra F., obywatela Niemiec, który walczył na Ukrainie w szeregach armii rosyjskiej. To pierwsza tego rodzaju sprawa od początku pełnoskalowej wojny na Ukrainie.

Pochodzący z Frankfurtu nad Menem Alexander F. urodził się na Ukrainie. "W 2015 r. wyruszył na wojnę. Stało się to po nielegalnej aneksji Krymu przez Rosję w 2014 r. i wybuchu walk na wschodzie Ukrainy" - dowiedział się "Tagesschau".

Aleksander F. wstąpił wtedy do prorosyjskich oddziałów bojowych i kilkakrotnie brał udział w walkach. Również w ubiegłym roku, kiedy Rosja rozpoczęła pełnoskalową wojnę przeciwko Ukrainie, F. także walczył po stronie rosyjskiej, biorąc udział m.in. w bitwie o Mariupol.

"Są zdjęcia, przedstawiające go w rynsztunku bojowym. Do października 2022 r. Niemiec był więziony przez Ukraińców, co widoczne było na nagraniach publikowanych w internecie" - dodał "Tagesschau". Mężczyzna został zwolniony w ramach wymiany jeńców i zatrzymany na kilka tygodni, kiedy to "rozmawiał z niemieckimi mediami i przyjmował wizyty niemieckich dyplomatów".

Chciałby wrócić do Donbasu

Jak ustalił "Tageschau", 41-letni Niemiec prawdopodobnie w styczniu tego roku został przewieziony do Moskwy, gdzie wraz z rosyjskimi żołnierzami i bojownikami pojawił się w lokalnej telewizji. "Wtedy widziany był z innymi bojownikami w mundurach, przed rosyjskim samolotem wojskowym" - kontynuował "Tageschau".

Z ustaleń portali WDR i NDR wynika, że sprawą Alexandra F. zajmują się obecnie niemieckie organy ścigania. Już w zeszłym roku prokuratura we Frankfurcie nad Menem wszczęła przeciw niemu postępowanie przygotowawcze, a w lutym jego akta trafiły do Prokuratury Generalnej w Karlsruhe, która "od tamtego czasu prowadzi sprawę, ale nie udziela w tym temacie komentarzy".

Sam Alexander F., z którym kontaktowały się NDR i WDR, także nie chce komentować toczącego się przeciwko niemu śledztwa. We wcześniejszej rozmowie miał twierdzić, że "chciałby wrócić do Donbasu" oraz że "obawia się postępowania karnego w Niemczech".

Wyzwanie prawne

Prowadzone przez Prokuratora Federalnego śledztwo w sprawie F. dotyczy podejrzenia przygotowywania poważnego, niebezpiecznego dla państwa aktu przemocy. Prowadzone jest ono na podstawie art. 89a kodeksu karnego, zwanego "paragrafem obozów terrorystycznych", który powstał w Niemczech po 11 września 2001 r. Do tej pory stosowany był wobec islamskich terrorystów, planujących ataki w Niemczech.

"Bojownicy, którzy w ostatnich latach dołączyli do prorosyjskich bojówek na wschodniej Ukrainie, są wyzwaniem prawnym dla prokuratorów. Jednostki bojowe i grupy separatystów, które działają w Donbasie w imieniu Rosji, nie są w Niemczech klasyfikowane jako organizacje terrorystyczne" - zauważa "Tagesschau".

Oznacza to, że prokurator generalny musi uzyskać z ministerstwa sprawiedliwości zezwolenie na ściganie w każdej indywidualnej sprawie.

Inne przypadki

Sprawa Aleksandra F. to pierwsze od początku pełnoskalowej inwazji na Ukrainę śledztwo prokuratury generalnej w sprawie bojownika. Wcześniej zdarzały się już podobne sprawy po nielegalnej aneksji Krymu w 2014 r.

W lutym 2019 r. sąd w Monachium skazał Siergieja K. (o pochodzeniu niemiecko-rosyjskim) na dwa lata i trzy miesiące więzienia za wstąpienie do rosyjskiej milicji w Petersburgu w sierpniu 2014 r. oraz późniejsze walki na wschodzie Ukrainy.

Z kolei w lipcu 2019 r. urodzony w Kirgistanie Niemiec został skazany przez sąd w Dortmundzie na dwa lata w zawieszeniu. Podczas procesu przyznał, że w latach 2014-16 służył w milicji tzw. Donieckiej Republiki Ludowej, jednak prokuratura nie była w stanie udowodnić konkretnego udziału oskarżonego w działaniach bojowych.

Czytaj także:

PAP/łl

Polecane

Wróć do strony głównej