"Rosja minuje też zakłady Tytan na Krymie". Płk Hrabski: trwa najboleśniejsza faza walk, trzeba wszelkiego typu broni

Płk Serhij Hrabski podkreślił w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl, że wysadzenie tamy na Dnieprze to tradycyjny element moskiewskiej taktyki spalonej ziemi. Skutki tej katastrofy trzeba porównać do użycia broni masowego rażenia, a są już informacje, że Rosja zaminowała także zakłady chemiczne na Krymie. – Ukrainie potrzeba obecnie wszelkiej dostępnej broni, całej jej gamy dostępnej na Zachodzie, oprócz broni jądrowej - podkreślił pułkownik, dodając, że trwa nowa faza wojny i Ukraina szuka sposobów przełamania frontu, prowadząc rozpoznanie przez zwiad, co wiąże się z bolesnymi stratami.

2023-06-09, 16:20

"Rosja minuje też zakłady Tytan na Krymie". Płk Hrabski: trwa najboleśniejsza faza walk, trzeba wszelkiego typu broni
Rosjanie niszczą ludność, infrastrukturę, przyrodę stosują taktykę spalonej ziemi. Skutki wysadzenia tamy są porównywalne do Czarnobyla - mówi płk Hrabski. Foto: PAP/EPA/Russian Defence Ministry / UPI Photo via Newscom

- Od pewnego czasu jesteśmy w nowej fazie wojny. A mianowicie - to prowadzenie aktywnych ofensywnych działań bojowych po tym, jak wróg faktycznie utracił inicjatywę ofensywną i przeszedł do defensywy na prawie wszystkich kierunkach - przekazał portalowi PolskieRadio24.pl płk Serhij Hrabski, pułkownik rezerwy Ukraińskich Sił Zbrojnych.

Płk Serhij Hrabski podkreślił, że wysadzenie tamy na Dnieprze to tradycyjny element rosyjskiej taktyki spalonej ziemi. Skutki tej katastrofy trzeba porównać do użycia broni masowego rażenia - dodał, zaznaczając, że wstępne raporty szacują, że mogą one być ogromne. Jak przypomniał, wiadomo także, że Rosjanie zaminowali w ostatnim czasie zakłady chemiczne produkujące dwutlenek tytanu, znajdujące się na Krymie w Armiańsku. - Może to oznaczać, że chcą zupełnie zniszczyć kwitnący niegdyś rejon Krymu i południa Ukrainy - zaznaczył wojskowy.

Tym bardziej Ukrainie potrzebne jest teraz silne wsparcie wojskowe, wszelkie rodzaje dostępnej broni - podkreślił pułkownik, dodając, że Ukraina walczy "o wolność naszą i waszą". Zaznaczył, że samo wzmacnianie obrony powietrznej nie doprowadzi do zwycięstwa. Dodał, że Ukrainie potrzebny jest pełny arsenał uzbrojenia, jakim dysponuje Zachód.

Ukraina walczy o odzyskanie swoich terytoriów

Pułkownik wskazywał, jak zmieniły się warunki na froncie po wysadzeniu tamy na Dnieprze.  Opowiedział także, na czym polegają ukraińskie działania wojenne w obecnej fazie i dlaczego jest to niezmiernie trudny i bolesny etap ukraińskiej operacji. Jak podkreślił, jeśli armia Ukrainy przejmie kontrolę nad wybrzeżem Morza Azowskiego i zablokuje armię Rosji na półwyspie, odzyskanie Krymu może być kwestią kilku miesięcy.

REKLAMA

Mówił także o rosyjskiej taktyce terroru i zastraszania. Jak podkreślił, ani ukraińska armia, ani partnerzy na Zachodzie, nie mogą dać się zastraszyć.

Płk Hrabski podziękował Polsce za wsparcie Ukrainy, także osób, które ucierpiały po powodzi, wywołanej wysadzeniem zapory na Dnieprze przez Rosjan.

Więcej w rozmowie.

***

REKLAMA

PolskieRadio24.pl: Wysadzenie tamy na Dnieprze każe kolejny raz stwierdzić, że Rosja dopuszcza się zbrodni, których nie potrafimy powstrzymać. Jakie jest znaczenie tego, co się stało z wojskowego punktu widzenia, jaki ma to wpływ na kontrofensywę ukraińską?

Płk Serhij Hrabski, pułkownik rezerwy Ukraińskich Sił Zbrojnych: Sytuacja wygląda tak: wróg od dawna przygotowywał się do tej akcji. Szczerze mówiąc, mieliśmy pewną nadzieję, że nie posuną się do takiego  aktu agresji i zbrodni wojennej takiego rozmiaru, biorąc pod uwagę, że z wojskowego punktu widzenia, podkreślam - z wojskowego punktu widzenia - przysporzy to im strat, nie tylko jeśli chodzi o ludzi, ale i struktury obronne, które stworzyli na tej części frontu.

W rzeczywistości to właśnie się ziściło, ponieważ wróg nawet nie ostrzegł swoich jednostek o możliwych konsekwencjach detonacji. I wyciekają informacje, że wróg ma straty zarówno w ludziach, jak i w środkach materialnych, w amunicji.

Czy wpłynie to w jakikolwiek sposób na militarny aspekt ofensywy? W żadnym wypadku.

Jeśli spojrzymy, jaki to odcinek frontu, to faktycznie ślepy zaułek, z którego wróg nie miałby możliwości przeprowadzenia ofensywy, tak samo jak ukraińskie siły obronne nie miały sił i środków do sforsowania tak szerokiej rzeki jak Dniepr. A trzeba zrozumieć, że odległość między brzegami wynosi ponad 2 kilometry.

REKLAMA

Do tego, aby sforsować tę rzekę, potrzeba po prostu kolosalnej ilości zasobów, aby móc zabezpieczyć tę operację. Konieczne byłyby m.in. różnego rodzaju zasoby inżynierii wojskowej. Tymczasem wróg sam utrudnił sobie życie.

Co więcej, w tym rejonie znajduje się jeszcze jedno bardzo interesujące miejsce: Mierzeja Kinburnska (Kosa Kinburnska). Pamiętamy, że na tej mierzei toczyły się dość poważne potyczki i działania wojenne.

A teraz okazało się, że wróg, tracąc możliwość utrzymania swoich jednostek bojowych na Kosie Kinburnskiej, zmuszony będzie z niej uciec. I to może być wykorzystane przez stronę ukraińską, bo kontrola nad Mierzeją Kinburnską pozwala nam zabezpieczyć żeglugę w tej części Morza Czarnego. Porty Oczaków,  Mikołajów, w mniejszym stopniu Chersoń, bo ten nadal znajduje się w strefie działań wojennych, mogą być wykorzystane przez stronę ukraińską do transportu towarów, do eksportu.

Ponadto należy rozumieć, że z wojskowego punktu widzenia ustanowienie fizycznej kontroli nad Mierzeją Kinburnską i przemieszczenie tam niektórych rodzajów amunicji i niektórych rodzajów broni uderzeniowej, pozwoli nam bezpośrednio uderzać na terytorium Krymu, co może również znacznie osłabić zdolność wroga do utrzymania tego terytorium.

REKLAMA

Można długo dyskutować, co stało się bezpośrednią przesłanką tej rosyjskiej zbrodni, wysadzenia tamy. Niemniej jednak wróg, dokonawszy tego, faktycznie postawił się w bardzo niekorzystnej sytuacji z wojskowego punktu widzenia.

W żaden sposób nie może to wpłynąć na rozwój działań ofensywnych Sił Zbrojnych Ukrainy, ponieważ nikt akurat tam nie zamierzał atakować. Nie było to potrzebne.

Zadaniem Sił Zbrojnych Ukrainy na tym etapie operacji może być przełamanie i potem załamanie frontów, czy to frontu wschodniego, czy to frontu południowego.

Na froncie wschodnim sytuacja jest bardzo trudna i rozumiemy, że trudno będzie szybko osiągnąć tam jakieś rezultaty.

REKLAMA

Natomiast w kwestii frontu południowego, trzeba zdawać sobie sprawę, że perspektywy Ukrainy są bardziej optymistyczne, a w przypadku przełamania i przebicia się na wybrzeża Morza Azowskiego, będzie można mówić o utrzymaniu Krymu przez określoną liczbę tygodni, czy dosłownie kilka miesięcy.

Dlaczego? Ponieważ żadna inna armia w historii wojen na świecie nie mogła utrzymać terytorium Krymu, blokując się na półwyspie.

Jest to fizycznie niemożliwe, biorąc pod uwagę specyfikę geografii tego obszaru.

Mówiąc jeszcze o aspekcie militarnym, możemy jeszcze raz podkreślić, że wróg zrobił, co tylko było możliwe, żeby skomplikować swoją sytuację, choćby i z tego punktu widzenia, że ​​te kierunki, które są obecnie zalane, można by wykorzystać do manewrów, powiedzmy,  logistycznych. A tak wróg i te możliwości sobie ograniczył.

REKLAMA

Oczywiście na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o generalną analizę tej sytuacji, są jednak skutki popełnionej przez Rosję zbrodni wojennej, wielkiej katastrofy, aktu terroru, która w pełni podlega jurysdykcji artykułu 56 Protokołów dodatkowych do Konwencji Genewskiej z 1977 roku (art. 56, par.1).

W rzeczy samej dokonana została zbrodnia na ludności cywilnej, zbrodnia ekologiczna, dokonano całkowitego zniszczenia zasobów infrastrukturalnych, przemysłowych, rolniczych.

To trzeba zrozumieć. Według wstępnych szacunków, które mogłem zobaczyć, skutki tej katastrofy są ogromne. Myślę, że konsekwencje tej tragedii, można porównać nawet z Czarnobylem.

Skutki sięgają poza daleko obwód chersoński.

Wysadzenie tamy stwarza też poważne zagrożenia m.in. dla regionu Zaporoża, ponieważ w przypadku dużego spadku poziomu wody w systemach chłodzących elektrowni atomowej, sytuacja będzie bardzo trudna.

REKLAMA

Wraz ze spadkiem poziomu wody niemożliwe staje się także dostarczanie wody przez Kanał Północnokrymski. Krym będzie zatem mieć problemy z dostawami wody.

Jeśli dodać do tego fakt, że wróg zaminował teren fabryki dwutlenku tytanu, który znajduje się w Armiańsku na Krymie, można założyć, że mogą wykorzystać ją do zniszczenia kwitnącego regionu, który nazywał się ukraińskim Krymem i południa Ukrainy.

I nie jesteśmy w stanie dziś nawet przewidzieć konsekwencji tego, co może nastąpić w wyniku tak katastrofalnych aktów terrorystycznych. Przy tym wszystkim mamy świadomość, że wróg może to zrobić.

Rosja chce wyczerpywać ukraińskie siły,  zasoby Ukrainy, zmuszając ją do usuwania skutków katastrofy?

To jest tradycyjna moskiewska taktyka, taktyka spalonej ziemi. Kiedy Moskale nie mieli możliwości wygrywania bitew w bezpośrednim starciu bojowym, to przechodziły do terroru przeciwko ludności cywilnej.

REKLAMA

I mieszkańcy warszawskiej Pragi pod koniec XVIII wieku przeżywali ten horror na własnej skórze. Wiemy, jak doszło do tej strasznej tragedii.

I tak naprawdę absolutnie nic się nie zmieniło w sposobie postępowania okupacyjnych władz moskiewskich. Dlatego nie można wykluczyć, że będą one nadal używać terroru jako broni, w skali, jaką można porównać do użycia broni masowego rażenia. I nie tylko terytorium Ukrainy jest zagrożone ich działaniami, działania Rosjan mogą uderzyć w sąsiednie terytoria, mówię  tu o krajów bałtyckich, a przede wszystkim o Polsce.

Rosjanie nie dość, że zalali tereny, na których mieszka ludność cywilna, to nie udzielają pomocy mieszkańcom okupowanych terenów na lewym brzegu rzeki, zaś na prawym brzegu Moskwa ostrzeliwuje osoby ewakuowane przez Ukrainę.

Działają absolutnie celowo i wedle paradygmatu dokonywania aktów terrorystycznych, i wedle ich tradycyjnego założenia, będą nadal to robić.

REKLAMA

Nie chodzi o odwracanie uwagi, jak czasami się mówi, ale o świadome działania, jest to od dawna znana mentalna esencja reżimu moskiewskiego.

Cały świat odpowiada katastrofę, śle pomoc. I szczególnie chcę tutaj podziękować Polsce za to, że udziela pomocy mieszkańcom dotkniętym powodzią.

To wszystko jednak w żaden sposób nie może odwracać naszej uwagi od naszych zadań na terenach okupowanych, nie może zastraszać naszych sojuszników w krajach bałtyckich, Polsce, innych państwach Unii Europejskiej i NATO. Trzeba mieć świadomość, że walczymy o przetrwanie, i, jak kiedyś powiedziano - o wolność naszą i waszą.

Trzeba filtrować informacje, ustalać zadania priorytetowe, drugorzędne, rozumieć sytuację. Tutaj chodzi o istotę reżimu moskiewskiego - to jest tradycyjnie reżim terrorystyczny.

REKLAMA

Obecnie Rosja całkowicie świadomie zastosowała broń o skutkach masowego rażenia.  Wstępne szacunki tego, co może zostać zniszczone, po prostu są przerażające.

Istotą działań Rosji w tym konkretnym przypadku jest terror i sektorowe zniszczenie Ukrainy jako państwa. Mamy do czynienia z zabijaniem ludzi, niszczeniem potencjału gospodarczego, nawet bogactw przyrody, bo na terenie objętym powodzią były unikalne rezerwaty przyrodnicze, unikatowe miejsca ochrony flory i fauny. To wszystko zostanie zniszczone.

Nadal nie jesteśmy w stanie nawet z grubsza oszacować skutków tego, co się stanie, gdy fala dotrze do Morza Czarnego i nastąpi uwolnienie tak dużych ilości słodkiej wody do Morza Czarnego. To może doprowadzić do nieznanych jeszcze następstw. Wówczas ta tragedia dotknie wszystkie państwa regionu.

Co trzeba zrobić?

Cywilizowany świat musi zdawać sobie sprawę ze śmiertelnego zagrożenia płynącego ze strony reżimu kremlowskiego i jakakolwiek współpraca z Rosją musi zostać przerwana. Reżim Kremla musi zostać izolowany i zablokowany w swoich działaniach.

REKLAMA

Ukrainie, która prowadzi bezpośrednią wojnę z wrogiem, należy zapewnić wszystkie dostępne siły i środki, którymi dysponują nasi zachodni sojusznicy. I nie są tu już ważne żadne czerwone linie. To, co się stało w obwodzie chersońskim, można przyrównać do użycia broni jądrowej pod względem skali skutków, Kreml przekracza wszelkie czerwone linie.

Ustępstwa wobec Kremla tylko zachęcą go do popełniania kolejnych przestępstw. A nie możemy do tego dopuścić. Reakcja świata powinna być jednoznaczna. Świat powinien działać zdecydowanie w celu zakończenia wojny i przeciwdziałania rozszerzeniu jej przez Rosję na inne terytoria.

Co można powiedzieć na temat  ukraińskiej kontrofensywy?

Trzeba zwrócić uwagę na różnice w definicjach. Obecnie chodzi nie o prowadzenie kontrofensywy, a prowadzenie serii operacji ofensywnych, objętych planem ukraińskiego dowództwa wojskowego.

I jeśli mówimy o serii tego rodzaju środków ofensywnych, to wszystko już się zaczęło dość dawno. Ataki na różnych kierunkach są składowymi tego samego procesu. To także zintensyfikowanie wymiany ognia z artyleryjskich moździerzy, uderzeń systemów ognia salwowego, prowadzenie specyficznych akcji lokalnych w różnych rejonach frontu. To wszystko są elementy tego samego procesu.

REKLAMA

Można powiedzieć zatem, że ofensywne operacje sił zbrojnych Ukrainy właśnie się rozwijają. Jak będą przebiegać dalej - czas pokaże. I obecnie obserwujemy aktywność zarówno na kierunku wschodnim, jak i w kierunku południowym.

Stąd tez mówimy o przejściu wojny do nieco innej fazy. Chodzi mianowicie o prowadzenie aktywnych ofensywnych działań bojowych po tym, jak wróg faktycznie utracił inicjatywę ofensywną i przeszedł do defensywy na prawie wszystkich kierunkach.

Co prawda Rosja próbuje prowadzić działania ofensywne w pewnej skali na niektórych obszarach frontu, ale w rzeczywistości niezbyt jej to wychodzi. Natomiast Ukraina wywiera presję, zwłaszcza na kierunku wschodnim.

Ukrainie potrzebne jest zatem właśnie teraz szczególne wsparcie, i większa pomoc, zarówno jeśli chodzi o pomoc humanitarną, jak i wojskową. Chodzi również o to, by zapobiec kolejnym katastrofom, pokonać Rosję i uniemożliwić jej realizację kolejnych aktów terroru przeciw Ukrainie i innym państwom.

Rosja nie dopuszcza na okupowane zalane tereny żadnych organizacji międzynarodowych, ani Czerwonego Krzyża, ani ONZ, ani innych struktur. Tymczasem chodzi o przetrwanie ludzi, którzy znajdując się na zalewanych terenach.

REKLAMA

Żadne organizacje międzynarodowe nie są w stanie poradzić sobie z obecnym rosyjskim reżimem.  Trzeba jak najszybciej pokonać Rosję i doprowadzić do podpisania pokoju na warunkach Ukrainy.

Trzeba rozumieć, że gdy mówimy o lokalnych akcjach bojowych na poszczególnych obszarach frontu, ma miejsce operacja, której celem jest wskazanie najsłabszych punktów obrony wroga.

Chodzi o to, by właśnie tam prowadzić aktywne działania ofensywne i przełamać front.

Obecnie ma miejsce najtrudniejsza i najbardziej bolesna część tej operacji, bo teraz my faktycznie prowadzimy rozpoznanie poprzez walkę, narażając życie naszych żołnierzy, i tę broń, ten sprzęt, którymi dysponujemy.

REKLAMA

Bez wątpienia, Ukraina pilnie potrzebuje rozbudowy potencjału bojowego, zwiększenia dostaw dosłownie wszystkich rodzajów broni i sprzętu, który mają nasi zachodni partnerzy.

Listę tego sprzętu należy rozszerzyć do pełnej gamy, jaka jest dostępna w krajach zachodnich.

Powinniśmy zdobyć wszystko, co możliwe. Można bez końca wzmacniać systemy obrony powietrznej. Jednak prawda jest taka, że  poprzez obronę nigdy nikt nie wygrał wojny. Jest tylko jeden sposób, by chronić siebie i naszych sojuszników, trzeba to uczynić, uderzając w źródło niebezpieczeństw.

Chodzi o uderzenie w lotniska wroga, w bazy, w których są pociski manewrujące, po systemach, które wystrzeliwują drony Shahed. Muszą one być rozpoznane i zniszczone, ponieważ ściganie każdego shaheda to trudny i kosztowny proces. I stąd pilną kwestią jest usunięcie wszelkich barier w dostarczaniu Ukrainie jakiegokolwiek sprzętu i broni, z wyjątkiem broni jądrowej.

REKLAMA

***

Na koniec wywiadu na Ukrainie ogłoszona został kolejny w ostatnich dniach alarm przeciwlotniczy.

***

Czytaj także:

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl


PAP PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej