Walka z propagandą na Białorusi. KE apeluje do internetowych gigantów

Unia Europejska zaapelowała do dużych korporacji technologicznych o pomoc dot. walki z propagandą reżimu Łukaszenki. Białoruś walczy z niezależnym dziennikarstwem i ogranicza dostęp do informacji.

2024-01-09, 07:14

Walka z propagandą na Białorusi. KE apeluje do internetowych gigantów
KE chce ograniczać dostęp do białoruskiej propagandy. Foto: Shutterstock/Skreidzeleu

Financial Times poinformował, że Komisja Europejska reaguje na ograniczony dostęp do informacji na Białorusi. Organ UE zaapelował do gigantów takich jak np. Google o pomoc w dostępie do treści niezależnych od reżimu Łukaszenki. Jednym ze sposobów ma być lepsze pozycjonowanie tekstów i wpisów niezależnych redakcji w stosunku do oficjalnej propagandy.

Walka z dziennikarzami

Po sfałszowanych wyborach na Białorusi w 2020 roku Aleksander Łukaszenka zdelegalizował wszystkie niezależne redakcji, a wielu dziennikarzy trafiło do więzień. Wśród nich są także polscy działacze jak Andrzej Poczobut. 

Efekt tych działań widać w sieci, gdzie technologiczni giganci podsuwają czytelnikom treści tworzone przez kontrolowane przez rząd media. - Walka z dezinformacją i promowanie wolności mediów - to dwie strony medalu i chcemy, by Big Tech zajmował się obiema. To oznacza zapewnienie widoczności w sieci prawdziwej informacji, a nie propagandy Mińska czy Kremla - powiedziała w rozmowie z "Financial Times" wiceszefowa Komisji Europejskiej Věra Jourová.

Polityk dodała, że poruszyła ten temat w rozmowie z przedstawicielami Google na spotkaniu w grudniu.

REKLAMA

Reakcja Google

Brytyjski dziennik zwrócił się w tej sprawie do internetowego giganta. Przedstawiciele Google odpowiedzieli, że "dokładają wszelkich starań, by tworzyć produkt i zapewnić zachowanie swojej polityki w taki sposób, by nie brać pod uwagę poglądów politycznych". Dodali również, że na pozycjonowanie treści wpływa bardzo wiele czynników.

Niezależni białoruscy dziennikarze zwracają jednak uwagę, że mają ograniczoną możliwość tworzenia w języku białoruskim, ponieważ Google nie ma białoruskiej służby. W efekcie takie treści są gorzej pozycjonowane. Dlatego też dziennikarze zmuszeni są do tworzenia także w języku rosyjskim.

Czytaj także:

dz/rp.pl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej