Twórca Telegrama zatrzymany. W tle pedofilia i handel narkotykami
Francuska prokuratura sformułowała szereg ciężkich zarzutów w sprawie zatrzymanego w Paryżu miliardera rosyjskiego pochodzenia Pawła Durowa. - Ma status świadka, który szybko może się zmienić na podejrzanego - ocenia mec. Agata Bzdyń w rozmowie z portalem polskieradio24.pl.
Maciej Piasecki
2024-08-27, 14:27
Francuska prokuratura poinformowała, że areszt dla Pawła Durowa, twórcy popularnego komunikatora Telegram, będzie przedłużony do środy 28 sierpnia. Miliarder rosyjskiego pochodzenia został zatrzymany 24 sierpnia na paryskim lotnisku Le Bourget. Przeciwko aresztowaniu protestują władze na Kremlu.
W rozmowie z portalem polskieradio24.pl mec. Agata Bzdyń, adwokatka zajmująca się prawami obywatelskimi, m.in. przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, twierdzi, że miliarder występuje tu jako "podejrzewany", czyli "świadek, któremu szybko status może się zmienić na podejrzanego".
Świadczyć ma o tym zastosowanie aresztu policyjnego (fr. garde a vue). - Stosuje się go do osób, wobec których istnieje jedna lub więcej uzasadnionych podstaw, aby podejrzewać, że popełniła lub usiłowała popełnić przestępstwo lub wykroczenie zagrożone karą pozbawienia wolności - mówi mec. Bzdyń. Francuscy śledczy zdecydowali o maksymalnym, 96-godzinnym areszcie.
Bezpieczeństwo Telegrama wisi na jednej osobie
- Na to zatrzymanie trzeba patrzeć z perspektywy działań Unii Europejskiej wobec tzw. bardzo dużych platform internetowych. Mają one na celu pociągnięcie platform do odpowiedzialności prawnej, gdy te nie moderują wystarczająco przestępczych treści, udostępnianych przez użytkowników - mówi portalowi polskieradio24.pl Harlo Holmes z Fundacji Wolności Prasy (ang. Freedom of the Press Foundation).
REKLAMA
- W przeszłości Durow opierał się wszelkim próbom wymuszania moderacji przez rządy, ze względu na efekt mrożący, jaki miałoby to na wolność słowa. Jest to godne podziwu stanowisko, zwłaszcza kiedy głosy sprzeciwu, aktywizm i organizowanie zmian społecznych muszą być chronione - mówi Holmes. Dostrzega, że Telegram będzie musiał albo rozszerzyć stosowanie szyfrowania E2E, albo wprowadzić szerszą moderację.
- Czy rosyjski Telegram to bezpieczna aplikacja? Wyjaśniamy po aresztowaniu twórcy we Francji
- Propaganda Orbana, straszą III wojną światową. Zarobili na tym krocie
- Reżim Łukaszenki prosi o dane Google, Metę, Telegram. Co o tym wiadomo?
- UE daje do zrozumienia: Telegram musi się dostosować do wymagań "zaufania i bezpieczeństwa", które stopniowo stają się prawem w UE. To będzie wymagało od platformy aktywnej walki z niebezpiecznymi treściami udostępnianymi przez przestępców, a także jasnej ścieżki dla organów ścigania, aby żądać danych na temat kryminalnej aktywności - tłumaczy Holmes.
Wygląda na to, że na razie Durow nie ugina się wobec żądań władz. - Nie mam żadnego powodu, by wierzyć, że Durow zmieniłby swoje przekonania wobec swoich użytkowników - mówi Holmes. - Jednak czy użytkownicy powinni nadal ufać platformie, której jedyna gwarancja prawdziwej poufności opiera się wyłącznie na silnych przekonaniach jej założyciela? - pyta Holmes. Jej zdaniem najlepsze rozwiązanie byłoby techniczne. - Nie ma innej możliwości niż szyfrowanie od początku do końca - mówi.
REKLAMA
Oskarżona "osoba nienazwana"
Prokurator wymienia szereg zarzutów, co do których toczy się śledztwo, jednak nie podaje, kto jest w nim podejrzanym. "Osoba nienazwana", o której mowa w komunikacie, jest oskarżona m.in. o współudział w:
- zarządzaniu sieciową platformą, pozwalającą zorganizowanej grupie na nielegalną transakcję,
- posiadaniu wizerunku małoletnich o charakterze pedo-pornograficznym,
- zorganizowanym rozpowszechnianiu pornograficznego wizerunku małoletnich,
- handlu środkami odurzającymi,
- handlu oprogramowaniem używanym w niszczeniu systemów przetwarzania danych,
- zorganizowanym oszustwie.
Prokuratura oskarża też o brak współpracy z organami ścigania, pranie pieniędzy pochodzących z przestępstwa oraz dostarczanie oprogramowania szyfrującego w sposób niezgodny z francuskim prawem.
Twarde francuskie prawo
Eksperci bezpieczeństwa zwracają uwagę, że francuskie prawo jest restrykcyjne, jeśli chodzi o szyfrowaną komunikację. Zgodnie z tamtejszym kodeksem karnym posiadacz klucza kryptograficznego, którego użycie umożliwiłoby wykrycie przestępstwa, ma obowiązek przekazać go na żądanie organów ścigania. Za odmowę grozi do pięciu lat więzienia i 450 tys. euro grzywny.
W przypadku rozmów na Telegramie, których użytkownicy nie włączyli specjalnej opcji szyfrowania E2E, a także we wszystkich kanałach grupowych, platforma powinna dysponować takimi kluczami. Tylko kiedy szyfrowanie odbywa się od końca do końca (E2E, end-to-end), dostawca usługi nie ma żadnej możliwości odczytania wiadomości między odbiorcą a nadawcą.
REKLAMA
Rozmawiał Maciek Piasecki, portal polskieradio24.pl/wmkor
REKLAMA