W Seulu aż się gotuje. Profesor z Tokio o tym, co to dla nas oznacza i co czeka Koreę
"Chwilowy" stan wojenny w Korei Południowej wskazuje na kluczowy problem tego kraju. Mieszkańcy są podzieleni. Chodzi między innymi o politykę wobec reżimu Korei Północnej - albo twardy kurs i zwalczanie dyktatury, albo wiarę, że "pojednanie" jest możliwe. Gra toczy się też o relacje z USA i Japonią, a więc bezpieczeństwo w regionie - komentuje dla portalu polskieradio24.pl. profesor Stephen Nagy z International Christian University w Tokio.
Agnieszka Kamińska
2024-12-04, 18:30
Prezydent Jun Suk Jol oskarżył opozycję o wspieranie Korei Północnej i we wtorek nagle wprowadził stan wojenny . A niemal parę godzin później wycofał się z niego. Pod parlamentem tamtego dnia pojawiło się wojsko - głowa państwa utrzymuje, że nic o tym nie wiedział. Teraz opozycja chce odwołać Jun Suk Jola - a wcześniej parlament zdołał przegłosować wniosek o zniesienie stanu wojennego.
W komentarzu dzień po tych wydarzeniach sekretarz generalny NATO Mark Rutte powiedział, że relacje z Koreą Południową są niezawodne i odwołanie stanu wojennego świadczy o zaangażowaniu w rządu prawa. Wspomniał, że do Korei Północnej płynie rosyjska technologia rakietowa i nuklearna.
Nie tylko dlatego "zamach" w Korei Południowej może mieć wpływ na globalne bezpieczeństwo. Chodzi o to, czy Seul będzie wspierał USA i Japonię, czy będzie powstrzymywał Pjongjang i jakimi środkami.
Napięcia w Korei Południowej
Jaki zatem wpływ mają wydarzenia w Korei Południowej na sytuację bezpieczeństwa w regionie i w zakresie partnerstwa azjatycko-atlantyckiego?
REKLAMA
- To co się stało, pokazuje, że koreańskie społeczeństwo politycznie jest bardzo podzielone na tzw. postępowych i konserwatywnych. Konserwatyści pod wodzą prezydenta Juna Suk Jola, który jest byłym prokuratorem generalnym z niewielkim doświadczeniem politycznym, postanowili wykorzystać lukę prawną, aby wprowadzić, a następnie odwołać stan wojenny. Jest to wysoce destabilizujące i stawia pytania o to, jaki rodzaj demokracji jest w Korei Południowej - zauważa prof. Stephen Nagy w komentarzu dla portalu polskieradio24.pl
I to może być problematyczne dla relacji z Waszyngtonem. Jednak niebezpieczna jest też chęć nawiązania relacji z Pjongjangiem.
- Bo spójrzmy na partie postępowe i ich chęć nawiązania pokojowych stosunków z Koreą Północną, państwem, które rozprzestrzeniło broń masowego rażenia, nadal dopuszcza się wymuszeń i łamania praw człowieka w skali całego kraju. To jest problematyczne. Jeśli Korea Południowa będzie podążać tą drogą wewnętrznego podziału politycznego, Stanom Zjednoczonym będzie coraz trudniej utrzymać sojusz z Koreą Południową i to mogłoby zdestabilizować infrastrukturę bezpieczeństwa regionu - ostrzega profesor.
Czy Koreę czeka trudny czas?
To poważne zagrożenie - jednak w dalszej perspektywie. Czego zaś możemy oczekiwać w bliższym czasie?
REKLAMA
Zdaniem badacza, prawdopodobne jest zaognianie konfliktu. Także przez opozycję, która ma w tym swój cel - chce pozbyć się prezydenta i niektórych jego projektów.
- Korea Południowa jest bardzo skłóconym społeczeństwem. Co weekend odbywają się tam duże protesty społeczne w centrum Seulu. I pewnie oczekiwać możemy więcej tego rodzaju działań, większej konkurencji politycznej i tarć między środowiskami postępowymi a konserwatywnymi. Postępowi próbują zbudować taką dynamikę, aby wypchnąć Juna Sok Jola i anulować niektóre z jego sztandarowych polityk. A są wśród nich: trójstronne partnerstwo dotyczące bezpieczeństwa między Stanami Zjednoczonymi, Japonią i Koreą Południową, strategia Indo-Pacyfiku, zdecydowane oświadczenia o Tajwanie i twarde podejście do Korei Północnej. Widzę, że postępowcy prawdopodobnie dojdą do władzy i powrócą do bardziej antyjapońskiego, antyamerykańskiego stanowiska, co ponownie skomplikuje architekturę bezpieczeństwa w regionie i prawdopodobnie bardziej skorzystają na tym Korea Północna i Chiny niż Korea Południowa, Japonia, Stany Zjednoczone i większość świata zachodniego - zaznacza profesor Nagy.
Powody różnic
Czy u podstaw tego co się dzieje leży zatem polityka, czy bezpieczeństwo, różne jego pojmowanie?
I tak, postępowcy wydają się mocno wierzyć w pojednanie lub ustanowienie odprężenia z Koreą Północną - przekazał profesor japońskiego uniwersytetu.
REKLAMA
- Oni wierzą, że istnieje bardzo małe okno, w którym mogą wykuć powrót do zjednoczonej Korei lub Korei, która jest skonfederowana i pokojowa, i naciskają na ponowne zjednoczenie w taki czy inny sposób. Nalegają na jakieś połączenie z Północą, aby rodziny na południu i rodziny na północy mogły znowu być razem - mówi.
Do tego opozycję cechuje niechęć do Waszyngtonu - mówi.
- Postępowcy są z natury antyamerykańscy i chcieliby wykorzystać te protesty, aby zmniejszyć obecność USA w Korei Południowej, tak aby mogli rozpocząć poważną dyskusję na temat pokojowego porozumienia z Koreą Północną. Dla Juna i jego administracji ogłoszenie stanu wojennego było sposobem na zablokowanie, odcięcie radykalnych postępowców od wpływu na wydarzenia. Miało to zapobiec destabilizacji rządu przez ich wpływy. Ale ostatecznie uważam, że ogłoszenie stanu wojennego, a następnie jednomyślne odrzucenie go przez koreański parlament, prawdopodobnie oznacza, że Jun straci urząd prezydenta prędzej niż później - przekazał Nagy.
Prof. Stephen Nagy dodał, że teraz oba fronty polityczne szykują się na następne wybory prezydenckie. Muszą się one odbyć przed marcem 2027 roku.
REKLAMA
***
Obecnie wizytę w Korei Południowej przełożył minister obrony Japonii Gen Nakatani. Podróż do Seulu odroczył także premier Szwecji. Sekretarz stanu USA Antony Blinken powiedział w środę agencji Reuters, że Stany Zjednoczone nie wiedziały o zamiarze wprowadzenia stanu wojennego przez prezydenta Korei Południowej. Ocenił też, że demokracja Korei Południowej jest jedną z najpotężniejszych na świecie.
Czytaj także:
- Mieszkańcy przerażeni chaosem w Korei Południowej. "To było jak oglądanie filmu"
- Chaos w Korei Płd. Co z umowami wojskowymi? Szef MON uspokaja
Opracowała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio24.pl
REKLAMA