Gruzini po raz czternasty wychodzą na ulice. Żądają dymisji rządu
Zwolennicy integracji z Unią Europejską w Tbilisi i innych miastach Gruzji po raz czternasty wychodzą na ulice. Żądają wznowienia negocjacji z Brukselą, dymisji rządu i nowych wyborów parlamentarnych.
2024-12-11, 19:40
W Tbilisi Gruzini gromadzą się na alei Rustawelego przed gmachem parlamentu. Podkreślają, że walczą o przyszłość państwa i przeciwko dyktaturze jednej partii i jednego człowieka.
Posłuchaj
Do demonstrantów dołączają różne środowiska, w tym urzędnicy państwowi, lekarze, pielęgniarki i przedsiębiorcy. W trakcie protestu wznoszone są hasła w obronie represjonowanych, w tym pobitych i zatrzymanych dziennikarzy. Dźwiękami gwizdków i trąbek protestujący podziękowali za pracę ekipom telewizji internetowej Mtawari, której właściciel postanowił zamknąć redakcję.
Stacja od początku protestów transmitowała wydarzenia z alei Rustawelego i publikowała wypowiedzi zarówno polityków opozycji, jak i obywateli. Decyzja jest krytykowana przez dziennikarskie środowisko i nazywana prezentem dla władzy.
Protesty w Gruzji. Nie chcą rezygnować z unijnych aspiracji
Protesty w Gruzji trwają od 28 listopada. Są reakcją na decyzję władz o zawieszeniu negocjacji akcesyjnych z Unią Europejską do 2028 roku.
REKLAMA
Społeczeństwo Gruzji, w większości popierające integrację z UE, odebrało tę decyzję jako odstąpienie od proeuropejskiego kursu i potencjalne zbliżenie do strefy wpływów Rosji.
Protesty mają oddolny i spontaniczny charakter. Gromadzą szerokie grupy społeczeństwa, w tym młodzież, studentów, urzędników państwowych oraz dyplomatów. Uczestnicy domagają się przywrócenia kursu integracji europejskiej oraz powtórzenia wyborów parlamentarnych, które uznają za nieuczciwe.
Demonstracje wspiera prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili, która otwarcie krytykuje rząd i uznaje jego działania za przewrót konstytucyjny. Władze reagują brutalnie, używając gazu łzawiącego i armatek wodnych, co tylko zwiększa determinację protestujących.
- Brutalny atak na lidera opozycji w Gruzji. Pobito go do nieprzytomności
- "Nie spóźnijcie się". Dramatyczny apel prezydentki Gruzji
- Gruzini nie odpuszczają, tłumy przed parlamentem. "Sytuacja jest bardzo zła"
Polskie Radio/bartos
REKLAMA
REKLAMA