Tortury, gwałty i przemoc psychiczna. Wstrząsające relacje z rosyjskiej niewoli
Ukraińskie kobiety, które znalazły się w niewoli u Rosjan, zdecydowały się opowiedzieć swoje historie. Opowieści czterech kobiet wysłuchał brytyjski "The Telegraph". Nie brak w nich przypadków przemocy i upokarzania.
2025-02-21, 10:25
"To było nieludzkie". Horror Ukrainek w niewoli
Jedną z historii są losy 53-letniej, służącej w Gwardii Narodowej, Larysy Kyczyrenko. Opowiedziała, jak Rosjanie zabrali więźniarki pod prysznice. Kobiety miały założone na głowy worki. Kazano im się rozebrać i iść nago na oczach mężczyzn przez lodowatą wodę. Ukrainki były też zmuszane do śpiewania nago rosyjskiego hymnu. - Wróciłyśmy do cel zapłakane, zrozpaczone, w stanie histerii... To było nieludzkie - stwierdziła.
Kyczyrenko została schwytana w Mariupolu wraz ze swoim synem. Zadenuncjowali ich sąsiedzi. Spędziła w niewoli siedem miesięcy. Była bita i torturowana. Ciągle grożono jej śmiercią. Opisywany przez nią przypadek zmuszenia do stania ponad 12 godzin dziennie, jak zauważa "The Telegraph", stanowi pogwałcenie konwencji genewskich.
- Byłam przygotowana na możliwość śmierci. Pogodziłam się z tym. Ale kiedy powiedziano mi o niewoli, to był pierwszy raz, kiedy płakałam - opisywała z kolei medyczka wojskowa, 32-letnia Walentyna Zubko, również pojmana w Mariupolu. Jak relacjonowała, ona i współdzielące jej los kobiety były "brutalnie bite", a ich oprawcy stosowali przemoc "dla zabawy". W jednej celi przetrzymywano kilkanaście osób, za toaletę służyła dziura w podłodze. - Każdego dnia jedynym zadaniem było przetrwanie - powiedziała brytyjskiej gazecie Zubko.
Tortury prądem podczas przesłuchań
Kobieta wyznała, że w trakcie przesłuchań poddawano ją wstrząsom elektrycznym. O podobnym doświadczeniu opowiedziała Wasyliwna Ostapenko, kolejna walcząca w Mariupolu Ukrainka. 23-latka mówiła, że gdy ją przesłuchiwano, a jej odpowiedź nie spodobała się Rosjaninowi, rażono ją prądem.
REKLAMA
- Piekło niewoli u Rosjan. Szokujące zdjęcia ukraińskich żołnierzy
- Spotkanie Zełenski-Kellogg. Rozmowa, która "przywraca nadzieję"
Całą dobę w jej celi odtwarzano rosyjski hymn. Miało to uniemożliwić osadzonej sen. Zaśnięcie przez wiele dni było niemożliwe. Strażnicy przyznawali, że karmią więźniarki tylko po to, żeby nie umarły.
Ostapenko przebywała w niewoli w Oleniwce. W obozie tym w lipcu 2022 roku doszło do eksplozji. Życie straciło 50 jeńców. Rosja twierdzi, że powodem tragedii był atak Ukrainy z pomocą HIMARS-a. Kijów, podobnie jak ONZ, nie uznaje tej wersji.
Gdy doszło do wybuchu - opowiedziała 23-latka - "strażnicy nagle zniknęli", choć zwykle byli w okolicy. - Zauważyliśmy to i uznaliśmy za podejrzane - mówiła.
REKLAMA
Gwałty i molestowanie
Już w 2019 roku do rosyjskiej niewoli trafiła 61-letnia Ludmiła Husejnowa. Zamieszkiwała ona samozwańczą Doniecką Republikę Ludową (powstała w 2014 roku założona przez wspieranych przez Rosję separatystów).
Kobietę uwięziono na trzy lata pod zarzutem szpiegostwa. Dla więźniarki to był koszmarny czas. Jak opowiedziała "The Telegraph", była ona molestowana seksualnie i widziała liczne gwałty rosyjskich żołnierzy na kobietach.
Również ją zmuszano do stania ponad 12 godzin dziennie. Gdy raz postanowiła położyć się na 10-15 minut, obserwujący celę przez kamerę strażnicy weszli do środka. - Zaczęli wrzeszczeć: "musisz wstać" - opowiedziała. - Nie mogłam szybko się podnieść, bo byłam rozebrana - dodała.
Wtedy to jeden z Rosjan złapał ją za nogę i zrzucił z łóżka na podłogę z betonu. - Upadłam, ale nadal mnie kopali. Potem zobaczyłam, że moje ciało było całe sine - mówiła Husejnowa.
REKLAMA
Zeznała też, że młodsze zniewolone kobiety były transportowane do skoszarowanych żołnierzy. Ci je gwałcili. - Płakały, gdy wracały - dodała 61-latka. Jak dodała, inne Ukrainki gwałcono, obiecując pożywienie albo możliwość zobaczenia swoich dzieci.
Źródło: "The Telegraph"/ms/kor
REKLAMA