”Szkalujcie śmiało, zawsze coś przylgnie”. Ekspert OSW: Putin chce przykleić do Polski antysemityzm

2020-01-18, 14:10

”Szkalujcie śmiało, zawsze coś przylgnie”. Ekspert OSW: Putin chce przykleić do Polski antysemityzm
Prezydent Rosji Władimir Putin i obok były premier Dmitrij Miedwiediew (zdjęcie archiwalne). Foto: PAP/EPA/MIKHAIL KLIMENTYEV / RIA NOVOSTI / POOL

- Antysemityzm w europejskiej kulturze politycznej jest nie do przyjęcia. Jest to postawa absolutnie nie do zaakceptowania. Rosja próbuje obciążyć tym zarzutem nie tylko przedwojenną, ale i współczesną Polskę. To dopiero początek salw – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Marek Menkiszak, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich, tłumacząc mechanizm obecnej kampanii Kremla przeciw Polsce.

  • Rosji chodzi o zmasowaną kampanię, wysunięcie zarzutów, które są czasem oparte na faktach, ale w dużej mierze są oparte na przeinaczeniach i reinterpretacjach. Chodzi o wykorzystanie stereotypu, braku wiedzy, żeby ukształtować negatywny obraz Polski – i to obecnej Polski – mówi ekspert OSW Marek Menkiszak
  •  Rosji chodzi bowiem o próbę obciążenia zarzutem antysemityzmu  nie tylko Polski przedwojennej, ale współczesnej, przedstawianej jako kontynuatorkę dawnych tradycji. Tak kampania  to po prostu wygodne narzędzie – zauważa analityk Ośrodka Studiów Wschodnich
  • Rosjanie uważają, zwłaszcza biorąc pod uwagę napięcia historyczne, które mieliśmy wcześniej w relacjach z Izraelem, że taka narracja o antysemityzmie, nie tyle zostanie w pełni przyjęta, bo to jest niemożliwe, ale zrodzi wątpliwości, wywoła dyskusje, debatę, także o polskich winach historycznych – zauważa Marek Menkiszak. - W tej debacie, taką nadzieję ma Putin, wezmą udział również środowiska żydowskie, w Izraelu i poza nim, a zatem w ten sposób narracja rosyjska uzyska w Izraelu pewne medialno-polityczne wsparcie - dodaje

- Zarzut antysemityzmu i to takiego na poziomie państwowym – jest oczywiście zarzutem dyskredytującym. Jest to jedna z najgorszych rzeczy, o którą można kogokolwiek oskarżyć. Antysemityzm w europejskiej kulturze politycznej jest absolutnie nie do przyjęcia. Jest to postawa absolutnie nie do zaakceptowania – mówi Marek Menkiszak z Ośrodka Studiów Wschodnich, komentując historyczną kampanię Kremla przeciw Polsce.

Powiązany Artykuł

Russia-Architecture-Moscow-The-Kremlin-Building-2210329.jpg
Ekspert PISM Łukasz Jasina: Putin chce budować antysemicki obraz złej Polski

Jak zaznacza analityk, Rosjanie wiedzą, że istnieją stereotypy i utrwalone przekonania, które funkcjonują w Europie Zachodniej i w Izraelu na temat Polski. - To tak zwany „polski antysemityzm” – chodzi o zarzuty dotyczące przedwojennego antysemityzmu, ale także obecnego antysemityzmu – dodaje. Rosja zatem próbuje na tym gruncie wyhodować przekonanie o rzekomym polskim antysemityzmie wśród państw Zachodu.

- Rosja działa zgodnie ze starożytną łacińską maksymą: ”szkalujcie śmiało, zawsze coś przylgnie” (Audacter calumniare, semper aliquid haeret)– zauważa ekspert.

O tym, dlaczego tegoroczna kampania Putina jest skoncentrowana tak silnie właśnie na Polsce i czego jeszcze można się spodziewać, jak Kreml chce wykorzystać w tej rozgrywce Izrael, nie mając czystych intencji – w rozmowie z analitykiem Ośrodka Studiów Wschodnich.

CZYTAJ TAKŻE: KOLEJNE ATAKI KREMLA NA HISTORIĘ: O "WYZWOLENIU WARSZAWY"

**

PolskieRadio.24: Pod koniec grudnia Władimir Putin przedstawiał nieprawdziwą wersję historii, negujące prawdę historyczną, teraz w Jerozolimie na Światowym Forum Holokaustu Putin będzie miał okazję przedstawić swoje tezy po raz kolejny. Jakie cele przyświecają Kremlowi w tej wzmożonej kampanii dotyczącej historii II wojny światowej?

Marek Menkiszak (Ośrodek Studiów Wschodnich): Ta sytuacja ma kilka poziomów. Warto sobie zadać trzy pytania. Dlaczego tak agresywna kampania historyczna? Dlaczego Polska, jako jej główny ”bohater”? Dlaczego antysemityzm jako główny argument przeciwko Polsce? Na każde z tych pytań mamy odpowiedź na innym poziomie.

Zatem powiedzmy skąd, dlaczego taka intensywna ofensywa propagandowa w kwestii historii?

Dlaczego zorganizowana została taka kampania? Odpowiedź jest dość prosta: w Rosji jakiś czas po dojściu do władzy Władimira Putina uznano, że polityka historyczna jest pewnym istotnym narzędziem politycznym. Chodzi o cele wewnątrzpolityczne, konsolidacji społeczeństwa i konstruowania jego poparcia dla władzy, jak i dla celów polityki zagranicznej.

Od 2004 roku w Rosji regularnie są organizowane kampanie polityczno-propagandowe, dotyczące polityki historycznej, historii najnowszej.

Te kampanie są bardzo regularne i pokrywają się z okrągłymi rocznicami wybuchu II wojny światowej i zwycięstwa Związku Radzieckiego w tzw. Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej  (czyli II wojnie światowej w rosyjskiej narracji) nad hitlerowskimi Niemcami.

Co pięć lat – kiedy mają miejsce te okrągłe rocznice – Rosja organizuje tego rodzaju zmasowane kampanie. Po raz pierwszy miało to miejsce w 2004 i 2005 roku, potem w 2009 i 2010, później w 2014 i 2015. Obecnie mamy kolejną rosyjską kampanię w związku ze zbliżającą się kolejną 75. rocznicą zwycięstwa  - obchodzoną uroczyście w Moskwie 9 maja.

Organizowane są parady wojskowe, zapraszani są goście zagraniczni. To bardzo ważne dla Rosjan święto. Obecnie to jeden z głównych instrumentów Kremla, jeśli chodzi  o konsolidację społeczną, ponieważ pamięć o tym zwycięstwie jest jedną z niewielu rzeczy, która łączy Rosjan ponad podziałami mimo wszelkich napięć politycznych.

Z kolejną kampanią mamy zatem do czynienia przy okazji zbliżającej się okrągłej rocznicy. Zaczęła się ona już w ubiegłym roku – były okolicznościowe publikacje, byłą ją widać w mediach,  publikowano archiwalne dokumenty etc.

Polska zawsze była obiektem ataku takich kampanii, obok państw bałtyckich, Ukrainy, Wielkiej Brytanii. Tu wiele zależy od aktualnej koniunktury, od tego, w kogo Rosja chce silniej uderzyć, kogo oszczędzić. Jednak zestaw obiektów ataku jest zazwyczaj podobny.

Zatem ta kampania nie zdziwiła Ośrodka Studiów Wschodnich.

Sama kampania nas nie zdziwiła. To standardowe działanie. Zaskakujący był element związany z Polską, to znaczy: w jakiej skali Polska stała się głównym obiektem tej kampanii.

Czyli widoczna jest duża koncentracja organizatorów kampanii na Polsce.

Drugim elementem jest zaangażowanie samego prezydenta Rosji Władimira Putina – na skalę dotychczas niespotykaną. Oczywiście Putinowi zdarzało się wypowiadać na tematy historyczne.

Jednak żeby wygłosić w ciągu dwóch tygodni pięć wystąpień pod rząd na te tematy, w których – w czterech z nich – Putin bezpośrednio atakował Polskę i to coraz bardziej agresywnie i obszernie – było jednak czymś niezwykłym. Taka skala była niespotykana, podobnie poziom, na którym wszystko się odbywa.

Powiązany Artykuł

Armia Czerwona 1200.jpg
Znów ataki Kremla na historię. O "wyzwoleniu" Warszawy

Odczytywał nawet specjalny wykład liderom państw eurazjatyckich.

Przez około godzinę liderom państw postradzieckich, zebranym na nieformalnym szczycie WNP po prostu odczytywał fragmenty dokumentów i wygłaszał komentarze, w których Polska była głównym negatywnym bohaterem.

Wróćmy jednak do pytania, dlaczego Polska.

CZYTAJ TAKŻE: O "wyzwoleniu Warszawy" i oszczerstwach Rosji. MSZ: tp był początek nowej niewoli >>> 

Dlaczego?

Nie ma jasnej i prostej odpowiedzi. Na to składa się tak naprawdę kilka przyczyn. Można wyróżnić trzy główne powody.

Po pierwsze dlatego, że Polska szkodzi, po drugie dlatego, że Polska przeszkadza, po trzecie dlatego, że Polska jest osłabiona - tak jak Rosja ją postrzega.

Polska szkodzi, ponieważ w ostatnich latach z udziałem Polski, z inicjatywy Polski albo na terenie Polski miał miejsce cały szereg wydarzeń, które uderzają w ważne interesy Rosji na różnych poziomach – politycznym, bezpieczeństwa, energetycznym, polityki historycznej.

Mamy do czynienia ze zwiększaniem się obecności amerykańskiej, wojskowej w Polsce, kończy się budowa bazy antyrakietowej w Redzikowie, co w retoryce Rosjan jest uważane za zagrożenie dla ich bezpieczeństwa.

Chodzi też o dywersyfikację źródeł zaopatrzenia w energię. Chodzi nie tylko o budowę terminalu LNG w Świnoujściu, ale też projekt Baltic Pipe, nowego gazociągu z Norwegii przez Danię oraz deklaracje w kwestii nieprzedłużania kontraktów z Gazpromem na dostawy i tranzyt rosyjskiego gazu. To poważne wyzwanie dla Gazpromu i Rosji.

Do tego dochodzi polski upór w zwalczaniu Nord Streamu 2 i postrzegany być może tak przez Rosję, związek oporu, polskiej kampanii przeciwko Nord Streamowi 2 i sankcjami amerykańskimi przeciwko temu gazociągowi.

Mamy też spór polsko-rosyjski jeśli chodzi o sąsiedztwo – tu chodzi o naszą aktywność w kwestii Ukrainy, w szerzej pojętej polityce wschodniej, co drażni Rosjan.

I mamy również politykę historyczną, gdzie polska narracja uderza w podstawy rosyjskiej mitologii historycznej, związanej z ideą „wielkiego wyzwolenia Europy” przez Armię Czerwoną, kluczowej roli Związku Radzieckiego, wyzwolicielskiego charakteru tego zwycięstwa w II wojnie światowej.

Podnoszona jest tu także kwestia pomników – Rosjanie robią kampanię także na własny użytek polityczny, oskarżając Polskę o to, że bezcześci groby żołnierzy radzieckich poległych w Polsce, co oczywiście jest nieprawdą.

Polska ustawa dekomunizacyjna, która prowadzi do demontażu upamiętnień pomników wdzięczności armii radzieckiej jest przedstawiana w Rosji jako bezczeszczenie pamięci poległych podczas wyzwolenia Polski żołnierzy radzieckich.

Polska tym samym staje się istotnym, z drugiej strony wygodnym przeciwnikiem.

W czym Polska przeszkadza Rosji?

Drugi poziom powodów rosyjskiego ataku to fakt, że Polska przeszkadza w tym, na co Rosja ma nadzieję, czyli normalizacji stosunków  europejsko-rosyjskich, unijno-rosyjskich. Nie ma co ukrywać, że w państwach zachodnioeuropejskich, ważnych państwach Europy Zachodniej, zwłaszcza we Francji, a mam tu na myśli inicjatywy prezydenta Macrona, w mniejszym stopniu także w Niemczech, dyskutuje się coraz więcej o normalizacji stosunków z Rosją. Są głosy, że to konieczne, że trzeba zakończyć kryzys, który trwa w związku z agresją Rosji na Ukrainę w 2014 roku.

Polska ma krytyczne stanowisko wobec idei bezwarunkowej normalizacji stosunków z Rosją. Zatem Polska jest postrzegana jako państwo, które szkodzi, przeszkadza, i może wywrócić te idee.

Istnieje zatem potrzeba, by uderzyć w Polskę i ją osłabić.

Jest i trzeci aspekt. Rosja bardzo uważnie obserwuje polską politykę.  Rosja zatem dochodzi do wniosku, że napięcia w relacjach Polski z instytucjami UE, z Niemcami, Francją, a także Izraelem, są bardzo korzystne dla Rosji.

Zasada ”dziel i rządź”.

W postrzeganiu Moskwy one w pewnym aspekcie osłabiają Polskę. Powodują, że Rosja uważa, iż może bezkarnie atakować Polskę i próbować  doprowadzić do częściowej izolacji politycznej Polski w Unii Europejskiej.

W definicji rosyjskiej osłabienie Polski w związku z tymi napięciami i sporami powoduje, że jest ona łatwiejszym obiektem do ataku. Rosja ma też nadzieję, że w przypadku Izraela może liczyć nawet na wsparcie  -  w pewnych przypadkach.

Tu pojawia się temat antysemityzmu. I pojawia się pytanie, dlaczego antysemityzm jest bronią, który Rosja a zaczęła stosować wobec Polski.

To bardzo poważna sprawa;

Zarzuty są horrendalne. Zarzuca się czy sugeruje, że Polska i polscy politycy międzywojenni byli współautorami Holokaustu, inspiratorami, sojusznikami Niemiec i tak dalej. To absurdalne tezy.

Rosjanie wiedzą jednak, że istnieją stereotypy i utrwalone przekonania, które funkcjonują w Europie Zachodniej i w Izraelu na temat Polski. To tak zwany „polski antysemityzm” – chodzi o zarzuty dotyczące przedwojennego antysemityzmu, ale także obecnego antysemityzmu.

Zarzut antysemityzmu i to takiego na poziomie państwowym – jest oczywiście zarzutem dyskredytującym. Jest to jedna z najgorszych rzeczy, o którą można kogokolwiek oskarżyć. Antysemityzm w europejskiej kulturze politycznej jest absolutnie nie do przyjęcia. Jest to postawa absolutnie nie do zaakceptowania.

Wymaga reakcji i jednoznacznego potępienia.

Rosja działa zgodnie ze starożytną łacińską sentencją : [Audacter calumniare, semper aliquid haeret ]- ”szkalujcie śmiało, zawsze coś przylgnie”.

Bo, jak pan powiedział, może robić to bezkarnie, w za małym stopniu nakłada się konsekwencje na takie zachowanie.

Chodzi o zmasowaną kampanię, wysunięcie zarzutów, które są czasem oparte na faktach, ale w dużej mierze są oparte na przeinaczeniach i reinterpretacjach. Chodzi o wykorzystanie stereotypu, braku wiedzy, żeby ukształtować negatywny obraz Polski – i to obecnej Polski.

Chodzi bowiem nie tylko o Polskę przedwojenną, ale współczesną, przedstawianą jako kontynuatorkę dawnych tradycji. Tak kampania to po prostu wygodne narzędzie.

Rosjanie uważają, zwłaszcza biorąc pod uwagę napięcia historyczne, które mieliśmy wcześniej w relacjach z Izraelem, że taka narracja, nie tyle zostanie w pełni przyjęta, bo to jest niemożliwe, ale zrodzi wątpliwości, wywoła dyskusje, debatę, także o polskich winach historycznych.

W tej debacie, taką nadzieję ma Putin, wezmą udział również środowiska żydowskie, w Izraelu i poza nim, a zatem w ten sposób narracja rosyjska uzyska w Izraelu pewne medialno-polityczne wsparcie.


Powiązany Artykuł

Armia Czerwona 510x 280
Jak wyglądało wkroczenie wojsk sowieckich do Polski

Padnie cień i będzie można go pogłębiać.

Służyć ma to temu, by Polskę osłabić, a  w optymalnym wariancie częściowo izolować. Ma to zneutralizować potencjał szkodzenia ze strony Polski, czy go ograniczyć. I to leży u podstaw działań Rosji przeciwko Polsce.

Z drugiej strony nie tylko Polska jest obiektem takiej polityki Rosji. Rosyjska narracja – w tym prezentowana przez rosyjski MSZ – zaczęła sięgać do naprawdę absurdalnych tez, które nie tylko usprawiedliwiały pakt Ribbentrop-Mołotow, ale wręcz gloryfikowały i negowały tak elementarne rzeczy. Usprawiedliwiały na przykład radziecką interwencję w Czechosłowacji w 1968 roku. Atakowały też inne kraje europejskie za elementy naruszania tej rosyjskiej narracji.

To zaś związane jest z polityką wewnętrzną. Jest to obrona przez atak. Kreml czuje się bardzo zaniepokojony bardzo złymi nastrojami społecznymi w Rosji. Społeczeństwo jest w dużym stopniu rozczarowane, zmęczone problemami społeczno-ekonomicznymi, pogarszającą się sytuacją społeczno-ekonomiczną, przede wszystkim wzrostem cen i wydłużeniem wieku emerytalnego. Poparcie mierzone nawet przez państwowe ośrodki badania opinii publicznej w Rosji dla samego Putina jest prawie na najniższym poziomie od 20 lat.

Kreml szuka sposobów, by podnieść poparcie dla władz po tym, gdy efekt krymski, czyli ogromne poparcie dla Putina po aneksji Krymu, zupełnie się już rozpłynęło.

Zatem jedyny sposób jaki widzi to wykreowanie wroga zewnętrznego – przedstawienie, że podważa on, to co jest święte dla Rosjan. Święta zaś dla nich jest pamięć o ofiarach poniesionych przez Rosjan i inne narody ZSRR w walce z faszyzmem i Hitlerem.

To desperacka próba zorganizowania kampanii, która by wsparła rosyjskie władze w ich próbach stworzenia pozytywnego mitu historycznego. W uproszczeniu: władze nie są w stanie zaoferować społeczeństwu poprawy sytuacji życiowej, wzrostu gospodarczego ani sukcesów geopolitycznych, zatem sięgają do wielkiej przeszłości.

Oferują odwołanie się do historii i do wielkiego zwycięstwa w 1945 roku, które ma jednoczyć ludzi i zwiększać poparcie dla władz. Także próbują wykorzystać tę kwestię w relacjach z państwami postradzieckimi, jako element soft power, miękkiej siły rosyjskiej wobec otoczenia zewnętrznego. To zwycięstwo jest już chyba jedynym elementem, które łączy część krajów postradzieckich, które uważają, że są częścią tej spuścizny zwycięstwa

W tej sytuacji ta strategia Kremla jest bardzo agresywna w realizacji tej kampanii.

Jak się zauważa, wielkość tego zwycięstwa jest dość kontrowersyjną sprawą. W narracji jest wiele miejsc, które są niebezpiecznie, a które z wielką energią stara się zatuszować. Początek wojny dla Kremla nie miał miejsca w 1939 roku, a dopiero później. O wielu sprawach, na przykład zniewoleniu innych narodów, czy milionach ofiar w łagrach nawet we własnym kraju tu się nie wspomina.

Jest wiele czarnych plam. Okres 1939-1941 albo się pomija, albo się wybiela. Tu narracja rosyjska ulega pewnej ewolucji. Bo jeszcze w latach 90. mieliśmy do czynienia z przyznaniem się, uznaniem tych lat za czarne plamy, które są powodem do wstydu. Potem zaczęło się usprawiedliwienie: że może to było złe, ale wymuszone, defensywne,

Pakt Ribbentrop-Mołotow nie tylko nie jest dziś w rosyjskiej propagandzie czymś wstydliwym, ale wręcz jest traktowany jako  genialne posunięcie polityczne, które pozwoliło ZSRR lepiej przygotować się do wojny, chociaż jest to karkołomna teza, oraz że ocaliło wiele istnień ludzkich – w tym wielu Żydów, którzy znaleźli się pod okupacją, oczywiście przedstawianą jako wyzwolenie i opanowanie historycznych ziem ruskich.

To kolejny element narracji. Przedstawia się tezę, że tak naprawdę mówimy o ciągłości i to, z czym mieliśmy do czynienia w średniowieczu tak naprawdę, czyli z Rusią, ziemiami ruskimi – to tak naprawdę przyszłe państwo rosyjskie, geneza imperium rosyjskiego, za którego spadkobiercę uważa się teraz Federacja Rosyjska.

To wszystko jest elementem obrony, ale też strategii bardzo ofensywnej, próby narzucenia pewnej narracji swojemu społeczeństwu, ale też próba jego agresywnej obrony na zewnątrz.

Warto zwrócić uwagę, że formalnym pretekstem dla Putina dla rozpoczęcia kampanii była rezolucja Parlamentu Europejskiego, przyjęta we wrześniu 2019  roku w rocznicę paktu Ribbentrop-Mołotow. Rezolucja była ostra w swojej wymowie, bardzo ostro zaatakowała rosyjską narrację o polityce radzieckiej przed rozpoczęciem wojny.

Uderzyła w rdzeń mitologii historycznej, forsowanej przez Rosję. Dlatego też spotkała się z tak zdecydowaną krytyką. Z drugiej strony warto odnotować, że atak ze strony Putina na tę właśnie rezolucję nastąpił dopiero trzy miesiące po jej przyjęciu. Mamy zatem do czynienia nie z emocjonalną, gwałtowną reakcją.

Taka reakcja była wcześniej, ale ze strony MSZ, mediów - we wrześniu.

Teraz zaś mamy do czynienia z zaplanowaną, zorganizowaną kampanią, przygotowaną zgodnie z zaleceniami Kremla. Do tego zaangażowanie samego Putina w tę kampanię było także sygnałem do wszystkich innych – do mediów rosyjskich, które kontynuują tę kampanię i dla wszystkich tych, którzy chcą sobie zaskarbić względy Kremla. Chodzi zatem o wszystkich polityków, deputowanych do Dumy, kierownictwo parlamentu, MSZ, aktywistów. Wszyscy próbują się wykazać nadgorliwością w tej kampanii, atakując zaciekle Polskę.

Uważają bowiem, słusznie zresztą, że dostali zielone światło i że to jest coś, co zadowoli

Kreml – taki jest bowiem cel, by ta kampania miała bardziej systematyczny i zmasowany charakter.

Jeśli chodzi o wystąpienie Władimira Putina w Yad Vashem należy spodziewać się kolejnego takiego aktu? Co może powiedzieć Putin w Yad Vashem?

Trudno powiedzieć.  Putin w Yad Vashem może stawiać ogólne tezy, dotyczące konieczności obrony przed fałszowaniem historii, obrony pamięci, obrony wkładu ZSRR i Amii Czerwonej w zwycięstwo, konieczności walki z antysemityzmem.

To czego Putin potrzebuje, to wrażenia, że wpisuje się w jakąś wspólnotę, ogólniejszą narrację i że mówi nie tylko w swoim imieniu, ale całej społeczności międzynarodowej, całej Europy cywilizowanej. Spodziewałbym się tutaj bardziej wstrzemięźliwego wystąpienia, aczkolwiek trudno powiedzieć.

Na pewno trzeba się spodziewać kolejnych salw w tej kampanii. Zapowiedziany jest artykuł historyczny autorstwa samego Putina - zresztą on sam go zapowiadał. Ma ukazać się w najbliższych dniach.

Będziemy mieli również w najbliższych dniach kolejne rosyjskie inicjatywy – m.in. na forum ONZ jest inicjatywa rosyjska, by wpisać pomniki upamiętniające zwycięstwo Armii Czerwonej nad hitlerowskimi Niemcami do kulturowego dziedzictwa ludzkości. Rosja forsuje tę inicjatywę na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ.

Zapowiedziana jest też międzynarodowa konferencja historyków w Rosji w końcu kwietnia. A kulminacją będą obchody 9 maja – okrągłej ocznicy zwycięstwa w Moskwie. Rosji bardzo zależy, by na tych obchodach pojawili się ważni goście zagraniczni. Na razie swoją obecność potwierdził prezydent Francji Emmanuel Macron. Nie wiadomo, co z innymi politykami świata. Niedawno prezydent USA Donald Trump mówił, że miałby ochotę wybrać się do Moskwy, bo dostał zaproszenie.

To z powodów propagandowych jest bardzo potrzebne.

Dlaczego Rosja zaczęła działać w Izraelu?

Antysemityzm jest używany przez Rosję m.in. dlatego, że Rosjanie liczą na to, że on po raz kolejny pobudzi debatę, m.in. w Izraelu. Chodzi o debatę krytyczną wobec Polski, która by wpisywała się w narrację Rosji i częściowo ją wspierała.

Zauważyli, że mają tam pewne podłoże do tego?

Izraelska narracja na temat stosunków polsko-żydowskich i przebiegu Holocaustu ma swoją specyfikę. Jest także częściowo krytyczna wobec Polski i Polaków. Rosjanie o tym wiedzą i mają nadzieję, że sprowokują do tego, by tę debatę poszerzyć i uzyskać w ten sposób nieformalne wsparcie.

Na szczęście wydaje się, że Izraelu jest świadomość tego, jakie są motywacje rosyjskie – jest rozumienie, że intencja rosyjska nie jest czysta, że mamy do czynienia z próbą instrumentalizacji przez Rosję pamięci o Holokauście i problemu antysemityzmu dla celów politycznej kampanii.

Ze strony oficjalnych kół izraelskich mamy dużą wstrzemięźliwość jeśli chodzi o wypowiedzi na ten temat. Na razie ten rosyjski plan się nie powiódł. Zobaczymy, co będzie dalej.

Rosyjskie media piszą o historii tak, jak jest prezentowana przez Kreml. Ale są też organizacje niezależne, takie jak Memoriał, który z kolei wiele wnosi w rozumienie historii ZSRR.

Mamy dwa poziomy. Główne media, telewizje, zwłaszcza kontrolowane przez Kreml, uczestniczą w tej kampanii, nie tylko transmitują, ale same zaostrzają narrację, jeszcze bardziej wzmacniając ataki na Polskę.

Nadmuchują bańkę.

Z drugiej strony niezależne media, te które jeszcze są tolerowane i prezentują bardziej liberalny profil, tak naprawdę kontrują propagandę, pokazują jej kłamstwa, słabości, starają się tak naprawdę przedstawiać wydarzenia obiektywnie.

Pokazał się w Rosji szereg artykułów, które demaskują narrację Kremla, wiele osób wykształconych zdaje sobie sprawę, że mamy do czynienia z kampanią fałszerstwa i przeinaczenia i że cele tej kampanii są polityczne.

Niestety, te głosy słabiej docierają do rosyjskiej opinii publicznej. Ze względu na skalę zasięgu kontrolowanych przez Kreml mediów, ich wpływu na szersze grupy społeczne – słabiej oddziałują. Środowiska inteligenckie, wielkomiejskie, osoby szukające w Internecie  treści politycznej – to główni odbiorcy tej rzetelnej wersji historii w mediach.

Rosjanie słyszą zatem wiele strasznych i nieprawdziwych rzeczy o Polsce.

Trudno ocenić konsekwencje takiej kampanii. Nie ma na razie wyników nowych badań opinii publicznej, które pokazywałyby czy i jak zmienił się obraz Polski w rosyjskiej opinii publicznej w związku z tą kampanią. Wydaje się prawdopodobne, że zostawi ona pewien ślad i wywrze wpływ. Zatem poglądy wielu osób się zmienią, i liczba osób, które uznają Polskę za państwo wrogie, może się zwiększyć. To są jednak rzeczy nietrwałe – bo jeżeli mamy taką kampanię wobec konkretnych państw, a było już wiele takich przypadków w Rosji – przeciw Ukrainie, Gruzji, Estonii, Wielkiej Brytanii, Turcji.

Te kampanie kształtowały do pewnego stopnia opinie w Rosji. Jednak w momencie kiedy one się kończyły, to zmieniały się również nastroje społeczne. Nie ma się zatem co przejmować głębokością tych nastrojów ponieważ one jednak ulegają poważnym zmianom.

***

Z Markiem Menkiszakiem z Ośrodka Studiów Wschodnich rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

 

Polecane

Wróć do strony głównej