Antysemityzm w Niemczech. "Spiegel" zwraca uwagę na nazistowskie pochodzenie. "Wielu nie chce sobie tego uświadomić"

2022-06-27, 16:50

Antysemityzm w Niemczech. "Spiegel" zwraca uwagę na nazistowskie pochodzenie. "Wielu nie chce sobie tego uświadomić"
Publicystka "Spiegla": jesteśmy ludźmi o nazistowskim pochodzeniu. Foto: Shutterstock/Hadrian

W Niemczech "gotowość do zastanowienia się, czy we własnym myśleniu można znaleźć antysemickie wzorce, nie jest szczególnie wyraźna" - napisała dziennikarka "Spiegla" Susanne Beyer w artykule pt.: "Jesteśmy ludźmi o nazistowskim pochodzeniu". Nawiązała w ten sposób do antysemickiego skandalu na wystawie "documenta". Zwróciła uwagę, że "zbyt wielu Niemców wciąż nie chce sobie uświadomić, że również ich rodzice, dziadkowie i pradziadkowie przyczynili się do tego, że narodowy socjalizm funkcjonował tak, jak funkcjonował". 

"Dobry rok temu artystka Moshtari Hilal i autor Sinthujan Varatharajah zasugerowali podczas rozmowy na żywo na Instagramie czy nie byłoby sensowne znalezienie odpowiednika dla sformułowania »osoby o pochodzeniu migracyjnym«, a mianowicie wprowadzenie określenia »osoby o pochodzeniu nazistowskim« dla Niemców, którzy są potomkami sprawców nazizmu" - zastanawiała się Susanne Beyer.

"To była celna polemika, chciała coś ludziom uświadomić i osiągnęła to, co miała osiągnąć: propozycja ta spotkała się z dużym oporem" - napisała autorka. 

Jej zdaniem to pokazało, "co wciąż dzieje się w Niemczech, mimo intensywnie kultywowanej kultury pamięci", a konkretniej to, że "zbyt wielu Niemców wciąż nie chce sobie uświadomić, że również ich rodzice, dziadkowie i pradziadkowie przyczynili się do tego, że narodowy socjalizm funkcjonował tak, jak funkcjonował" - stwierdziła. 

Droga dla antysemickiego myślenia

"Gotowość do dobrowolnego zastanowienia się, czy we własnym myśleniu można znaleźć antysemickie wzorce lub, czy przez zaniechanie i przymykanie oczu nie przygotowuje się drogi dla antysemickiego myślenia, nie jest szczególnie wyraźna" - zauważyła Susanne Beyer.

Według dziennikarki "Spiegla" można "przez wiele dni, tygodni i lat" rozprawiać o pokazanej na "documenta" pracy indonezyjskiego kolektywu Taring Padi, która "pokazuje między innymi mężczyznę ze świńskim nosem w chustce z żydowską gwiazdą" - zwróciła uwagę.

"Prawdziwy problem leży w Niemczech"

Jednak w jej opinii nie należy zapominać, że "prawdziwy problem leży w Niemczech, a mianowicie w defensywnej postawie minister kultury Claudii Roth, kierownictwa »documenta« i części krytyków sztuki wobec ostrzeżeń, zastrzeżeń, wskazówek" w okresie poprzedzającym wystawę.

"Wystawa »documenta« miała stworzyć przestrzeń dla perspektyw postkolonializmu" - napisała. "Ruch postkolonialny zajmuje się konsekwencjami rządów kolonialnych z perspektywy ich ofiar, a także ujawnia zbrodnie popełnione przez byłych władców kolonialnych" - wskazała Beyer.

Niemcy "dobrze by zrobili, gdyby uważnie słuchali tego, co się do nich mówi". "Niemcy mają kolonialną przeszłość. Ale każdy, kto słucha - a wszyscy, którzy zajmowali się »documenta« słuchać musieli - mógł wiedzieć, że w ramach [...] ruchu postkolonialnego istnieją również stanowiska, które zrównują powstanie Izraela ze zbrodniami kolonializmu" - napisała. 

Nieludzka ideologia wyższości 

Zdaniem autorki "nie jest w ogóle możliwe, aby jako Niemiec lub Niemka nie zająć stanowiska w tej sprawie i nie przedstawić innego punktu widzenia: w przeciwieństwie do europejskich kolonialistów, którzy udawali się na przykład do Afryki z chciwości i nieludzkiej ideologii wyższości, niemieccy Żydzi uciekali do dzisiejszego Izraela z czystej konieczności, uciekali przed mordercami, przed torturami i pozbawieniem praw obywatelskich. Uciekli z Niemiec".

Przedstawiciele ruchu postkolonialnego "mają uzasadnione powody, by odmawiać przyjmowania wykładów od białych Europejczyków". Niemcy odpowiedzialni za "documenta" prawdopodobnie "chcieli uniknąć właśnie tego: pouczania gości. Jednak decyzja, by nie przyglądać się bliżej, wywołała skandal, którego chciano uniknąć".

"Czy jest to w ogóle aktem pouczenia, gdy jako Niemiec stwierdzasz, że powstanie państwa Izrael jest związane ze zbrodniami niemieckimi i że to jest decydująca różnica w stosunku do dążeń kolonialistów?" - zapytała autorka komentarza. Przede wszystkim to "wypowiedź o nas samych, próba dostrzeżenia winy własnych przodków, próba radzenia sobie z nią. Przyznanie się do nazistowskiego pochodzenia, które ma bardzo, bardzo wielu w tym kraju. Przyznanie, że w tym kraju panuje obecnie antysemityzm, który z kolei często chowa się za krytyką Izraela (...)".

Czytaj więcej:

nt

Polecane

Wróć do strony głównej