"Obywatele Rzeszy" planowali zamach stanu w Niemczech. Ekspert: mają społeczne DNA podobne do Breivika

- "Obywatele Rzeszy" to ludzie mający społeczne DNA podobne do Andersa Breivika, który dopuścił się w 2011 r. ataku terrorystycznego na terenie Norwegii - mówi Witold Ostant dla portalu PolskieRadio24.pl. Główny analityk Instytutu Zachodniego z zespołu "Pokój i bezpieczeństwo" podkreśla, że organizacja stała się wyjątkowo silna w okresie napływu fali imigrantów do Niemiec i pandemii COVID-19.

2022-12-08, 16:23

"Obywatele Rzeszy" planowali zamach stanu w Niemczech. Ekspert: mają społeczne DNA podobne do Breivika
"Obywatele Rzeszy" planowali zamach stanu w Niemczech. Ekspert: mają społeczne DNA podobne do Andersa Breivika. Foto: shutterstock.com/Spitzi-Foto

Przypomnijmy, we wtorek zarzut działania w grupie terrorystycznej usłyszało 25 zatrzymanych niemieckich spiskowców. W kilku miejscach w Niemczech, a także w Austrii i we Włoszech aresztowano 25 osób, które chciały dokonać zamachu stanu w Niemczech.

Wszyscy zatrzymani to obywatele Niemiec. 22 z nich miało należeć do organizacji terrorystycznej, a trzech udzielać jej wsparcia. Antyterroryści zatrzymali ich wszystkich w 11 niemieckich landach. Organizacja "Obywatele Rzeszy" planowała przeprowadzić szturm na parlament i przejąć władzę w kraju.

- Postawiliśmy zatrzymanym zarzuty udziału lub wsparcia organizacji terrorystycznej. Została ona założona w listopadzie ubiegłego roku, a jej szefem był Heinrich K.R. - mówił niemiecki prokurator federalny Peter Frank.

To wyjątkowo niebezpieczna organizacja

Ktoś powie, że skoro wśród 25 zatrzymanych znalazł się niejaki książę Heinrich XIII Reuss, to policja miała do czynienia z ludźmi nie do końca działającymi w pełni świadomości. Zdaniem naszego rozmówcy Witolda Ostanta to bardzo zła ocena sytuacji.

REKLAMA

- "Obywatele Rzeszy" to ludzie mający społeczne DNA podobne do Andersa Breivika, który dopuścił się w 2011 r. ataku terrorystycznego. Tragicznie zginęło wtedy ponad 70 osób. Są zorganizowani, a przy tym mają także dostęp do broni i, co najważniejsze, pieniędzy. Są to ludzie gotowi zaatakować miejsca publiczne, wykoleić pociągi, przejąć kontrolę nad przedszkolem pełnym dzieci - mówi główny analityk Instytutu Zachodniego z zespołu "Pokój i bezpieczeństwo".

Anders Breivik działał w pojedynkę, tymczasem organizacja ma ogromne zaplecze osobowe.

- Trzon organizacji pn. "Obywatele Rzeszy" stanowi około pół tysiąca osób. Sympatyków tej organizacji na terenie Niemiec może być od kilku do kilkunastu tysięcy. To ultranacjonalistyczna i monarchistyczna organizacja, która neguje m.in. obecnie obowiązujące w Niemczech prawo, politykę migracyjną czy wybrane w wyborach władze. Co najważniejsze jednak "Obywatele Rzeszy" negują ustrój demokratyczny, który umożliwił im stworzenie i funkcjonowanie organizacji - mówi Ostant.

Jak podkreśla nasz rozmówca, do powstania organizacji o tak radykalnych poglądach, przejawiającej cechy grupy terrorystycznej, doszło przez "nieuwagę" służb.

REKLAMA

- Początkowo, czyli w latach 80. i 90. ubiegłego wieku ultranacjonaliści w Niemczech stanowili niewielką grupę osób. Służby doskonale ich znały i łatwo infiltrowały. Nie stanowiły bezpośredniego zagrożenia. Po zamachach na WTC w 2001 r. oczy wywiadu w Niemczech zostały skierowane na terroryzm ze strony fundamentalistów islamskich. Ultranacjonaliści tymczasem bez przeszkód rozwijali swoje organizacje. Fala uchodźców w 2015 r. jeszcze bardziej uskrzydliła "Obywateli Rzeszy". Jednak rozkwit największy tej organizacji przypadł na czas pandemii COVID-19. Wtedy to "Obywatele Rzeszy" negowali większości działań niemieckiej administracji i rządu, czym przyciągnęli nowych sympatyków - zauważa Ostant.

Działalność "Obywateli Rzeszy" to zaproszenie dla Moskwy 

Dla Rosji taka organizacja stanowi świetne miejsce do implikowania pewnych zachowań. Nie muszą oni angażować wielkich środków finansowych, by wywołać jakiś zamierzony efekt.

- Tu wystarczy wyłącznie stymulowanie osób w grupach informacyjnych do podejmowania z góry określonych zadań (sterowanie refleksyjne). Można tu wykorzystać media społecznościowe czy grupy dyskusyjne. Rosjanie doskonale wiedzą, jak to robić - mówi ekspert.

Ostant zwraca uwagę także na fakt, że teren Niemiec był przez wiele lat miejscem ścierania się wrogich sobie wywiadów: rosyjskiego i zachodniego. - To teren świetnie rozpoznany przez ludzi z Kremla - podkreśla.

REKLAMA

Bez zagrożenia dla państwa polskiego

Witold Ostant przekonuje, że działalność "Obywateli Rzeszy", nie zagraża bezpośrednio Polsce na tym etapie działań organizacji.

- Działania koncentrują się wyłącznie na tym, co dzieje się w Niemczech. "Obywatele Rzeszy" nie zajmują się losami państw w sąsiedztwie. Jedynym zagrożeniem może być chęć ataków na ambasady niemieckie. Także Polacy nie są celem ataków "Obywateli Rzeszy", jeśli ktoś miałby ucierpieć z rodaków, to będzie to raczej przypadkowa ofiara - mówi ekspert.

Ultranacjonalistyczną organizacją podobną do "Obywateli Rzeszy" jest polskie "Kamractwo Rodaków" związane z patostreamerem Wojciechem O. W Polsce trudno jest jej się rozwinąć, ponieważ nie ma szans zgromadzić środków finansowych, którymi dysponuje bliźniacza organizacja w Niemczech.

Czytaj również:

Realna groźba prób infiltracji ze strony rosyjskich służb

Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Łukasz Jasina powiedział, że wojna na Ukrainie oraz działania służb rosyjskich ujawniły stopień infiltracji europejskich instytucji przez Rosjan. W rozmowie w Polskim Radiu 24 wskazał, że konieczne jest mocne przeciwstawienie się rosyjskiej propagandzie i dezinformacji.

W kontekście wtorkowych zatrzymań członków organizacji terrorystycznej w Niemczech Łukasz Jasina podkreślił, że nie ma dowodów na powiązania grupy zatrzymanych terrorystów z Rosją, ale destabilizacja niemieckiej sceny politycznej byłaby na rękę władzom na Kremlu. Wskazał jednocześnie, że Polsce zależy na stabilności Niemiec, bo to zapewnia stałą pomoc dla Ukrainy.

- Trzeba więc życzyć naszym niemieckim sojusznikom, żeby sytuacja w Niemczech była stabilna, trwała i żeby ich udział w ratowaniu Europy przed rosyjską agresją był zdecydowanie większy - mówił Łukasz Jasina.

Maciej Naskręt/kor

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej