Trwająca od 12 lat w tym kraju wojna sprawiła, że przez ostatnich kilka dni, około 4 milionów osób na północy Syrii pozbawionych było jakiejkolwiek pomocy po trzęsieniu ziemi. Prowincja Idlib w północnej Syrii jest jedynym miejscem w kraju, którego nie kontroluje rząd w Damaszku.
Otwarto drogi
Władze od wielu miesięcy blokowały ten region i nie wpuszczały tam pomocy, mimo, że w Idlib mieszka około 4 milionów osób. Kilka dni o trzęsieniu ziemi rząd zgodził się otworzyć drogi do Idlib. Do tej pory docierały tam jedynie niewielkie ilości pomocy od strony tureckiej.
Wiadomo, że straty w Syrii po poniedziałkowym trzęsieniu ziemi są ogromne. ONZ szacuje, że domy straciło aż 5 milionów osób. Skala potrzeb jest gigantyczna, bo na terenach, gdzie doszło do kataklizmu od wielu miesięcy na skutek wcześniejszych walk nie działała służba zdrowia.
Do Aleppo, jednego z prawdopodobnie najbardziej zniszczonych trzęsieniem miast w Syrii przyleciał właśnie szef Światowej Organizacji Zdrowia.
Czytaj też:
IAR/pj