Biden jak Kennedy i Reagan. Świat komentuje wystąpienie prezydenta USA w Warszawie
Prezydent USA Joe Biden we wtorek wygłosił przemowę w Arkadach Kubickiego w Warszawie, co odbiło się głośnym echem w kraju i na świecie. Jak skomentowały zagraniczne media, przemówienie amerykańskiego przywódcy było porównywalne do wystąpień JFK czy Ronalda Reagana.
2023-02-22, 10:13
Zdaniem byłego ambasadora USA w Polsce Daniela Frieda wtorkowe wystąpienie Joe Bidena w Warszawie miało przede wszystkim jeden cel: przedstawienie argumentów za "wolnym światem" i dalszą współpracą w celu pokonania rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie. - To było mocne przemówienie: Biden zrobił to, co do niego należało. Przeciwstawił demokrację autokracji, postawił na zasady i był to silny kontrapunkt dla wcześniejszego zgorzkniałego przemówienia Putina - powiedział. Jak zauważył, prezydent USA zwrócił się też do Rosjan, zaznaczając, że nie są oni wrogami, a Ameryka im nie zagraża.
Zdaniem byłego wiceszefa dyplomacji USA wystąpienie Joe Bidena i wcześniejsza wizyta w Kijowie miały porównywalną historyczną wagę, jak pamiętne przemowy Johna F. Kennedy'ego, czy Ronalda Reagana w Berlinie. - To było pryncypialne przemówienie, które określiło Putina - zasłużenie - w kategoriach XX-wiecznego tyrana - powiedział.
Zaznaczył jednak, że samo "dobre przemówienie nie wygra wojny". - Wciąż pozostaje pytanie, czy nasze wsparcie dla Ukrainy jest odpowiednie do stawki, jaką wyłożył w przemówieniu - zauważył dyplomata. Jak stwierdził, chciałby, by Joe Biden użył swojego pobytu w Polsce do ogłoszenia nowego przełomu, jeśli chodzi o pomoc dla Kijowa, przede wszystkim jeśli chodzi o artylerię dalekiego zasięgu. Podkreślił jednak, że wciąż uważa, że do takiego przełomu dojdzie.
Daniel Fried przyznał, że to wizyta w Kijowie okazała się "emocjonalnym szczytem" podróży Bidena w przeddzień rocznicy inwazji. Jednocześnie stwierdził, że przyjazd do Warszawy miał kluczowe znaczenie. - Zobaczyliśmy amerykańskiego prezydenta, który w ciągu 36 godzin pojechał w strefę wojenną, a potem pojechał do Polski, wykładając argumenty na rzecz wspierania Ukrainy jako walki między tyranią i wolnością. To mocna rzecz - skonkludował ambasador.
REKLAMA
- Polscy politycy komentują wystąpienie Joe Bidena. "Potwierdził zaangażowanie USA w naszej części świata"
- Prezydent Joe Biden w Warszawie: będziemy bronić suwerenności i demokracji. Rosja zapłaci cenę za zbrodnie
Prezydent Joe Biden w Warszawie
Według mediów w Stanach Zjednoczonych piosenka "A Sky Full of Stars" ma szczególne znaczenie dla amerykańskiego prezydenta. Nie przeoczono, że utwór rozbrzmiał po jego wtorkowym przemówieniu w Warszawie. - Po tym, jak prezydent Joe Biden wygłosił swoje przemówienie, rozległ się utwór zespołu Coldplay "A Sky Full of Stars". Wyszła wtedy i otoczyła go grupa dzieci machających ukraińskimi i amerykańskimi flagami - zrelacjonowało NBC News.
CNN przekazała wcześniej, że piosenka ma szczególne znaczenie dla rodziny Bidenów. Przywiązanie do niej prezydenta przypisują temu, że "A Sky Full of Stars" była ulubionym utworem jego zmarłego w roku 2015 syna, który cierpiał na raka mózgu, Beau Bidena.
Media podkreślają, że "A Sky Full of Stars" jest wykonywana z okazji istotnych wydarzeń w życiu Joe Bidena. Wspominają, że utwór zabrzmiał m.in. po zwycięstwie w wyborach nad Donaldem Trumpem. Rozległ się też w trakcie pożegnania Joe Bidena z Delaware w stanie Wilmington, przed odlotem do Waszyngtonu, kiedy miał zasiąść w Białym Domu.
REKLAMA
Jak podaje USA Today, konto na Twitterze o nazwie "Young Americans for Biden & Harris" wyeksponowało znaczenie piosenki Coldplay. Zamieściło też zdjęcia obrazujące czułość widoczną między Joe Bidenem i jego synem.
"Biden kontra Putin, czyli zderzenie dwóch światów"
Według francuskich obserwatorów amerykański przywódca wygłosił "ofensywne" przemówienie, które świadczy o pogłębiającej się przepaści między Zachodem i Rosją. "Biden kontra Putin, czyli zderzenie dwóch światów" - tytułuje środowe wydanie "Le Figaro".
"Ze zdumieniem słuchaliśmy, jak Władimir Putin i Joe Biden, których dzieliło kilka godzin i 1200 kilometrów, opisywali dwa równoległe światy, które toczą między sobą wojnę" - stwierdziła konserwatywna gazeta, określając przemówienie Joe Bidena jako "pełne determinacji". Podkreślono też, że amerykański przywódca podziękował Polsce, która - jak napisano - "jest filarem Sojuszu Atlantyckiego i zachodniego wsparcia dla Ukrainy".
- Prezydent Duda: wizyta Joe Bidena to ważny znak bezpieczeństwa i odpowiedzialności USA
- Prezydent Joe Biden: dziękuję Polsce i Polakom za pomoc Ukrainie, to było niezwykłe
O "zdalnym pojedynku" między prezydentami Stanów Zjednoczonych i Rosji napisało też "Le Parisien", zastanawiając się, czy słowna eskalacja nie doprowadzi wkrótce do eskalacji militarnej. "Były to dwa przeciwne przemówienia pachnące zimną wojną: na wschodzie wiktymizacja, na zachodzie wychwalanie wolności" - ocenił lewicowy "Libération". Gazeta podkreśliła, że to Władimir Putin próbuje wskrzesić "zderzenie bloków, ideologii, a nawet cywilizacji".
Wtorkowe przemówienie Joe Bidena w Warszawie było transmitowane przez niemal wszystkie francuskie kanały informacyjne. Publicysta stacji LCI Renaud Pila zauważył, że tłum witał amerykańskiego przywódcę z flagami Stanów Zjednoczonych, Polski i Ukrainy, ale nie Unii Europejskiej. "Europa jest nieobecna, ponieważ zaspała sprawy militarne od 35 lat" - napisał w mediach społecznościowych komentator stacji.
Uspokojenie sojuszników na wschodniej flance
"Biden składa świętą przysięgę, że będzie bronił Polski" - to tytuł artykułu największego niderlandzkojęzycznego dziennika "De Standaard". Jego autor napisał, że przylot prezydenta USA do Warszawy potwierdza sojusz wojskowy między Stanami Zjednoczonymi a Polską. "Polska chce stać się militarnym supermocarstwem, pokazując wahającym się zachodnioeuropejskim państwom NATO, jak to zrobić" - podkreślił dziennikarz "De Standaard".
"To przemówienie miało uspokoić sojuszników na wschodniej flance, poczynając od Polski" - napisał dziennikarz największej francuskojęzycznej gazety "Le Soir" w korespondencji z Warszawy, przywołując słowa Joe Bidena o przywiązaniu do artykułu 5.
REKLAMA
O sojuszu transatlantyckim silniejszym niż kiedykolwiek napisały niemal wszystkie belgijskie dzienniki, podobnie jak o podziękowaniach prezydenta USA dla Polaków za nadzwyczajne wsparcie udzielone Ukrainie i Ukraińcom.
Posłuchaj
Chiny zgodne z narracją Rosji
Z kolei chińskie media krytycznie oceniły wizytę prezydenta Stanów Zjednoczonych w Polsce i na Ukrainie. Optyka Pekinu jest zbieżna z narracją rosyjskiej propagandy. Rządowe media Pekinu promują tezę, że dozbrajanie przez USA Ukrainy jedynie wydłuża wojnę, a za winnego konfliktu uznają Stany Zjednoczone.
Anglojęzyczny dziennik "China Daily" uważa, że podróż Joe Bidena do Polski i Ukrainy w przeddzień rocznicy rosyjskiej agresji to umacnianie wpływów USA w Europie. Zadeklarowane przez prezydenta USA dodatkowe fundusze dla Ukrainy to, zdaniem dziennika, amerykański sposób na "przedłużenie najkrwawszego konfliktu w Europie po II wojnie światowej". Artykuł promuje tezę, że dozbrajanie Ukrainy przez USA stanowi przeszkodę do zakończenia wojny, a Waszyngton jest "gotowy do stania na kościach innych, aby utrzymać hegemonię".
Chińskie media powielają narrację Rosji, jednocześnie obwiniając o wojnę USA. Zgodnie z narracją chińskich władz - zamiast słowa "wojna" używane jest sformułowanie "ukraiński kryzys", a Rosja - w ogóle nie jest wskazywana jako agresor.
REKLAMA
- "Biden skradł Putinowi show". Rosyjscy niezależni komentatorzy reagują na wystąpienia polityków
- Prezydent Joe Biden wspomniał spotkanie z Janem Pawłem II. Zdradził, o czym rozmawiali
Reakcja niezależnych rosyjskich komentatorów
Natomiast w ocenie części rosyjskich komentatorów niezależnych Moskwa nie była przygotowana na przyjazd Joe Bidena do Kijowa i zlekceważyła medialny oddźwięk wizyty amerykańskiego prezydenta w Warszawie. "Joe Biden skradł Władimirowi Putinowi show, które ten zamierzał urządzić, wygłaszając orędzie do Zgromadzenia Federalnego" - stwierdziła część rosyjskich komentatorów niezależnych. W ich ocenie, po wysłuchaniu wypowiedzi prezydenta Stanów Zjednoczonych i przywódcy kremlowskiego reżimu widać, że Zachód i Rosja, to dwa różne światy.
Zdaniem komentatorów w Warszawie i Kijowie wybrzmiały słowa o solidarności pokoju i współczuciu. Natomiast przekaz z Moskwy niósł kłamstwa i frustrację, a także strach przed tyranem, udającym demokratę.
Po wystąpieniach Joe Bidena w Kijowie i Warszawie rosyjscy opozycjoniści wyrazili nadzieję, że wraz z tak silnym poparciem demokratycznych państw dla Ukrainy, wzrasta szansa na obalenie kremlowskiego reżimu i przemiany w Rosji. Mówił o tym między innymi opozycyjny polityk Dmitrij Gudkow.
REKLAMA
- Wojna skończy się wtedy, gdy Ukraina, gdy Wołodymyr Zełenski i ukraińskie społeczeństwo uznają, że wojna się skończyła. To oznacza, że nikt nie będzie wywierał presji na Ukrainę i nikt nie będzie jej nakłaniał do jakichś ustępstw wobec Kremla - stwierdził rosyjski opozycjonista. Część rosyjskiej opozycji podkreśla w publicznych wystąpieniach, że tylko zwycięstwo Ukrainy zapewni trwały pokój w Europie.
ng/IAR/PAP
REKLAMA