Zrabowane przez Niemców dzieła sztuki nadal wiszą w europejskich muzeach. "Guardian" pokazuje konkretne przykłady

Wiodące muzea i galerie sztuki ponownie przeglądają swoje zbiory po ukazaniu się książki belgijskiego dziennikarza Geerta Selsa "Kunst voor das Reich" opisującej rabunek dzieł sztuki przez niemieckich, belgijskich i holenderskich nazistów podczas II wojny światowej - pisze w sobotę w reportażu z Brukseli "The Guardian".

2023-05-20, 19:00

Zrabowane przez Niemców dzieła sztuki nadal wiszą w europejskich muzeach. "Guardian" pokazuje konkretne przykłady
Zrabowane w czasie wojny przez Niemców i kolaborantów dzieła sztuki wciąż wiszą w belgijskich i brytyjskich muzeach. Foto: Shutterstock/Adriano Castelli

"Kunst voor das Reich" to książka Geerta Selsa, w której opisuje on rabunek dzieł sztuki przez niemieckich, belgijskich i holenderskich nazistów podczas II wojny światowej. Książka opiera się na ośmiu latach badań i opisuje, jak Niemcy i naziści z innych krajów opróżniali żydowskie domy, rabowali dzieła sztuki, zmuszali właścicieli do ich sprzedaży i dysponowali nimi po zakończeniu wojny.

Handlarz dziełami sztuki

W sierpniu 1940 roku Samuel Hartveld i jego żona Clara Meiboom weszli na pokład SS Exeter w Lizbonie, zmierzającego do Nowego Jorku. W wieku 62 lat Hartveld, odnoszący sukcesy handlarz dziełami sztuki, pozostawił za sobą swój dotychczasowy świat, pożegnał się także ze swoją galerią w pięknym budynku w stylu art deco we flamandzkiej stolicy, bogatą biblioteką i ponad 60 obrazami. Hartveld nigdy nie odzyskał swoich obrazów, które zostały skradzione przez Niemców i dziś są rozrzucone po galeriach w północno-zachodniej Europie, w tym w sieci galerii Tate.

Po wojnie właścicielem kolekcji Hartvelda okazał się Rene Van de Broek, konserwator obrazów i członek DeVlag, flamandzkiej grupy współpracującej z nazistowskimi Niemcami. W 1948 roku Van de Broek sprzedał jeden obraz - XVII-wieczne dzieło barokowe Portret biskupa Antoniusa Triesta - miastu Gandawa za 50 000 franków. Inne z XVII-wiecznych dzieł Hartvelda, Eneasz i jego rodzina uciekająca z płonącej Troi, obecnie wisi w londyńskiej Tate, nabyte od belgijskiego handlarza dziełami sztuki w 1994 roku.

Po wojnie Rene Van de Broek przekonał śledczych, że ma błogosławieństwo Hartvelda na przejęcie obrazów, jako wyraz "szczerej wdzięczności" za ich uratowanie. Sels ustalił, że list i podpis Hartvelda nie są dziełem jego ręki, oskarżył też belgijski rząd o nieprzestrzeganie międzynarodowego prawa w sprawie rejestru i badania zrabowanych Żydom dzieł sztuki.

REKLAMA

Oświadczenie Belgów

W oświadczeniu belgijski sekretarz stanu odpowiedzialny za muzea, Thomas Dermine, powiedział, że poprzednia komisja rządowa przywróciła dużą liczbę zrabowanych dzieł, ale późniejsze restytucje były "zbyt sporadyczne".

Profesor Manfred Sellink, dyrektor Muzeum Sztuk Pięknych w Gandawie, powiedział, że jego muzeum badało dzieła o wątpliwym pochodzeniu i zawsze współpracowało przy zwrocie skradzionych przedmiotów, ale przyznał, że w kolekcji mogą znajdować się prace problematyczne. - Mogę bez wahania powiedzieć, że państwo belgijskie bardzo późno podjęło działania - dodał Sellink.

Tabitha Barber, kuratorka sztuki brytyjskiej w Tate, powiedziała, że muzeum dokłada wszelkich starań, aby zweryfikować, czy jego obraz Eneasza został poprawnie zidentyfikowany: "Jesteśmy w trakcie robienia tego i odpowiednio zaktualizujemy nasz zapis pochodzenia".

Czytaj także:

ZOBACZ TAKŻE: Arkadiusz Mularczyk w Programie 1 Polskiego Radia

dz/PAP, IAR

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej