W kilku miastach północnego Kosowa po raz kolejny protestują Serbowie przeciwko, ich zdaniem, nielegalnie wybranym burmistrzom. W miejscowości Zveczan pod urząd miejski przyszło dziś najwięcej osób od początku obecnych demonstracji.
Kilka tysięcy osób, które protestowały w niewielkim miasteczku Zveczan, rozwinęło długą na 250 metrów serbską flagę. Tłum po raz kolejny protestował przeciwko objęciu władzy przez burmistrzów wybranych w zbojkotowanych przez Serbów wyborach.
Żądano również wycofania specjalnych oddziałów kosowskiej policji zarówno z budynków samorządowych, jak i z całej północy kraju. W Leposaviciu Serbowie jako symbol ucisku przez rząd Kosowa powiesili na zaporze z drutu kolczastego gwiazdę Dawida na żółtym tle. Zaporę ustawiono, by nie dopuścić protestujących Serbów do budynków administracyjnych.
Lider demonstrantów: nie panuję nad tłumem
W czasie demonstracji doszło do kilku incydentów. W Zveczanie kilku Serbów zaatakowało policjantów i wybiło szyby w radiowozie. Albańskojęzyczni dziennikarze donoszą również, że w ich kierunku padały groźby ze strony demonstrantów.
Lider tamtejszych Serbów prosił dziennikarzy o zachowanie spokoju, jednocześnie przyznał, że nie jest w stanie całkowicie zapanować nad tłumem. Tymczasem w Orahovacu na wielu domach zamieszkanych przez Serbów ktoś wymalował napisy z symbolem Armii Wyzwolenia Kosowa.
Z kolei w poniedziałek Serbscy manifestanci zaatakowali wojskowych z KFOR gazem łzawiącym i granatami hukowymi, a także namalowali na pojazdach sił NATO litery "Z", czyli symbol rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W wyniku tych ataków rany odniosło 34 żołnierzy Paktu Północnoatlantyckiego.
Polskie Dowództwo Operacyjne poinformowało, że w incydentach nie zostali poszkodowani polscy żołnierze stacjonujący w okolicach Kosowa.
Czytaj także:
PAP/łs