Niemieckie media: dlaczego nikt nie zauważył gwałtu na młodym Polaku na stacji metra?
Dlaczego nikt nie zauważył gwałtu na młodym Polaku na stacji metra w Monachium - pyta w środowym wydaniu dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung", informując o przestępstwie, do jakiego dojść miało w nocy z piątku na sobotę. Polskie służby dyplomatyczne zapewniają tymczasem, że nikt nie zgłosił się do nich po pomoc w związku z tym zdarzeniem.
2023-08-23, 12:24
- Polskie służby konsularne w Monachium pozostają od wczoraj w kontakcie z miejscową policją i wyjaśniają szczegóły zajścia. Żaden obywatel polski nie zwrócił się dotychczas do służb konsularnych w Niemczech o udzielenie pomocy w związku z tym zdarzeniem - przekazała rzecznik ambasady RP w Berlinie zapytana o informacje na temat przestępstwa, do którego miało dojść w Monachium.
- Z uwagi na charakter sprawy i na dobro poszkodowanego nie będziemy udzielać szczegółowych informacji - podkreśliła rzeczniczka polskiej placówki dyplomatycznej Magdalena Szuber-Zasacka.
Doniesienia o gwałcie na Polaku
We wtorek niemieckie media poinformowały, że młody Polak został zgwałcony na stacji metra w Monachium. Domniemanym sprawcą, który przebywa w policyjnym areszcie, jest 20-latek z Afganistanu.
Według policji, informacje której podaje "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ), 18-letni Polak wracał do domu po imprezie około pierwszej w nocy w minioną sobotę. Był "mocno nietrzeźwy". Najwyraźniej położył się na peronie stacji metra Max-Weber-Platz. Podejrzany, który go tam zauważył, wykorzystał "niezdolność do oporu" młodego mężczyzny i wykonał na nim czynności seksualne. Afgańczyk uciekł z telefonem komórkowym 18-latka.
REKLAMA
Młody mężczyzna zdołał następnie samodzielnie wrócić do domu i w ciągu dnia złożył doniesienie. Ponieważ był w stanie zlokalizować swój telefon komórkowy, policja mogła ustalić miejsce pobytu domniemanego sprawcy i tam go aresztować.
Policja ustala, czy są świadkowie
Według obecnego stanu śledztwa, na peronie doszło do gwałtu - powiedział we wtorek rzecznik policji. Początkowo policja zakładała, że przestępstwo trwało kilka godzin. Zgodnie z nowymi ustaleniami, doszło do niego między godz. 2.35 a 3.05 nad ranem. We wspomnianym okresie metro nie kursowało.
Przestępstwa zostały "częściowo" udokumentowane przez monitoring wideo. Wiele pozostaje do ustalenia, w tym czy są świadkowie zdarzenia.
Oficjalnie, stacja była pusta
"Policja odrzuciła spekulacje, że strażnicy metra mogli obserwować przestępstwo i nie interweniowali" - pisze "FAZ". Według oficjalnych informacji, straż metra zatrudniona przez monachijskie przedsiębiorstwo transportu (MVG) sprawdza, czy ludzie nadal przebywają na stacji przed jej zamknięciem w nocy. W noc przestępstwa ostatni pociąg zatrzymał się na Max-Weber-Platz o godzinie 2.27, a około godziny 3.10 bramy na stacji Max-Weber-Platz zostały zamknięte - pisze "FAZ" na podstawie informacji uzyskanych od MVG.
REKLAMA
"W tym momencie, podczas inspekcji stacji przed zamknięciem bram, dwóch pracowników oddelegowanych do tego celu nie napotkało więcej osób na stacji" - przekazano.
Czytaj także:
- Kolejny akt antysemityzmu w Niemczech. "Uwłaczające, nawołujące do nienawiści i obelżywe treści"
- "W Polsce jest ciasto, w Niemczech ptasie odchody". Niemieckie media o szoku kulturowym przy granicy
PAP, IAR/ mbl
REKLAMA