"Wykorzystujmy możliwości, budujmy wspólną agendę". Ukraiński politolog o planowanej wizycie polskiego rządu w Kijowie
- Relacje Polski i Ukrainy są wielopoziomowe. Na poziomie politycznym warto wykorzystywać możliwości i unikać ryzyka - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl Ołeksandr Szewczenko ze Studium Europy Wschodniej. Jego zdaniem wizyta polskiej delegacji w Kijowie będzie w dużej mierze gestem politycznym, wskazującym, że mimo kryzysów Polska wspiera Ukrainę.
2024-01-21, 15:30
Już wkrótce do Kijowa przyjedzie polska delegacja rządowa. To długo wyczekiwana wizyta. Nie podano jeszcze jej daty.
- Należy uznać, że wizyta jest oficjalnie zapowiedziana. Mówił o niej polski premier Donald Tusk w wywiadzie dla przedstawicieli trzech mediów. Podczas spotkania z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos prezydent Andrzej Duda także ją potwierdził. Z przyczyn bezpieczeństwa nie ogłasza się daty wizyty. Przypominajmy, gdy prezydent USA Joe Biden rok temu przyjeżdżał do Kijowa, nikt o tym nie wiedział. Dowiedzieliśmy się o tym post factum, gdy zobaczyliśmy zdjęcia Bidena w Kijowie - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl Ołeksandr Szewczenko ze Studium Europy Wschodniej.
"Próba ratowania relacji politycznych"
Co będzie oznaczać ta wizyta dla stosunków polsko-ukraińskich? Jakie są oczekiwania strony ukraińskiej?
REKLAMA
- W mojej ocenie będzie to próba uratowania stosunków polsko-ukraińskich na poziomie politycznym. W ciągu ostatnich kilku miesięcy, przez ostatnie pół roku, są one w kryzysie na tej politycznej płaszczyźnie. Dzięki Bogu to nie wpływa na wsparcie wojskowe Ukrainy przez Polskę. Jednak na poziomie politycznym - jest kryzys - powiedział Ołeksandr Szewczenko.
- Są różne opinie co do tego, od kiedy ten kryzys się utrzymuje. Powiedziałbym, że zaczął się latem. Potem, we wrześniu, miały miejsce wypowiedzi Wołodymyra Zełenskiego na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ i prezydenta Andrzeja Dudy na jego temat - mówił nasz rozmówca. Dodał, że nie przyniosły one żadnych konstruktywnych skutków.
Więcej: »ROSYJSKA AGRESJA NA UKRAINĘ - serwis specjalny w PolskieRadio24.pl«
Chodziło wówczas o wprowadzenie embarga na ukraińskie zboże, niektóre produkty rolne. 15 września Komisja Europejska nie przedłużyła będących w mocy od maja restrykcji na import ukraińskiej pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika. By chronić swoje gospodarki, Polska, Węgry, Słowacja zdecydowały się wówczas m.in. na jednostronne wprowadzenie zakazów i także częściowe ich rozszerzenie. W związku z tym parę dni potem prezydent Ukrainy na forum ONZ powiedział: "Uruchomiliśmy tymczasowy morski korytarz eksportowy z naszych portów. Ciężko pracujemy nad zachowaniem szlaków lądowych dla eksportu zboża. I niepokojące jest to, jak niektórzy w Europie, niektórzy nasi przyjaciele w Europie, odgrywają w teatrze politycznym solidarność, robiąc thriller ze zbożem. Może się wydawać, że odgrywają własną rolę, ale w rzeczywistości pomagają przygotowywać scenę dla moskiewskiego aktora". Wypowiedź tę powszechnie krytykowali polscy eksperci i politycy, którzy mówili m.in. o problemach polskiego rynku rolnego, sytuacji gospodarki, niedowierzaniu i żalu. Wskazywano na pomoc polskich polityków dla Ukrainy po wybuchu wojny, a także bezprecedensowe wsparcie ze strony polskiego społeczeństwa. - To jest przykre, że na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych pod adresem tych, którzy ją wspierali, padają takie słowa. Za daleko - tak mówił polski prezydent Andrzej Duda 20 września 2023 roku.
REKLAMA
Trudnych momentów było więcej.
- Wcześniej, 1 sierpnia, w rocznicę powstania warszawskiego, wezwano do MSZ ambasadora Bartosza Cichockiego. Jakiś czas potem była blokada granicy - przypominał nasz rozmówca.
Jak ocenił, takie wydarzenia wpłynęły na wzajemne zaufanie w społeczeństwach obu krajów. - Padło ono po części ofiarą kryzysu politycznego - uważa politolog.
Blokada jest zawieszona
Ołeksandr Szewczenko dodał, że na Ukrainie spore grono osób oczekiwało, iż zmiana rządu przyniesie poprawę w relacjach i np. że granica zostanie natychmiast odblokowana. Tymczasem, jak przypomniał, ministrowie nowego rządu opowiadali się za tym, że dalsze embargo jest potrzebne. Padły też stwierdzenia, że nawet przez pewien czas po wejściu Ukrainy do UE polski eksport musi być chroniony - relacjonował.
REKLAMA
Politolog mówi że dla bardzo dużej części osób na Ukrainie było zaskoczeniem, że blokada granicy organizowana przez przewoźników nie została zdjęta od razu. - Teraz już wiemy, że do 1 marca jest ona zawieszona, ale potrzebne są kroki polskiego i ukraińskiego rządu, osiągnięcie kompromisu z przewoźnikami i rolnikami - ocenił.
Minister infrastruktury Dariusz Klimczak podpisał 16 stycznia porozumienie z przewoźnikami protestującymi na polsko-ukraińskich przejściach granicznych. Blokadę zawieszono do 1 marca. Ukraiński minister infrastruktury Ołeksandr Kubrakow powiedział, że jego kraj jest otwarty na dalsze rozmowy z Polską.
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski przekazał zaś na początku stycznia, że zakaz importu ukraińskiego zboża do Polski będzie podtrzymany do czasu wypracowania zasad regulacji tych spraw przez UE. Ocenił także, że jego tranzyt powinien być kierowany inną drogą niż przez Polskę i inne kraje europejskie, bo zawsze istnieje ryzyko, że część produkcji rolnej mimo wszystko pozostanie na terenie Polski. "Jedno z ważniejszych wyzwań tego roku to uporządkowanie relacji z Ukrainą, doprowadzenie do tego, żeby pomoc kierowana w stronę Ukrainy była właściwa, ale nie kosztem polskich rolników, polskich przedsiębiorców. O tym rozmawiamy zarówno z KE, jak i ze stroną ukraińską" - powiedział z kolei 19 stycznia. "Zdajemy sobie sprawę, że Ukraina chce swoje produkty wywieźć, nam też na tym zależy. Trwa debata w temacie przedłużenia bezcłowego napływu produktów z Ukrainy. My musimy się zabezpieczyć, żeby te produkty nie zostawały w Polsce - one powinny trafić do krajów trzecich" - dodał minister.
Poszukiwanie rozwiązań trwa
- Wizyta ta będzie to zatem próba uratowania relacji, pokazania, że Polska wspiera Ukrainę, i odnalezienia kompromisów - powiedział politolog portalowi PolskieRadio24.pl. Chciałbym, żeby znaleziono wspólne rozwiązania - powiedział politolog. - Ale raczej będzie to gest dyplomatyczny, polityczny, wskazanie, że mimo kryzysów Polska nadal wspiera Ukrainę - przekazał ekspert SEW.
REKLAMA
Kilka poziomów relacji
Rozmówca zgodził się, że relacje Polski i Ukrainy mają jednak jeszcze inne poziomy, w tym takie, gdzie relacje są mocne, serdeczne i trwałe. Rozumiemy wspólne zagrożenia, to, że musimy razem podjąć walkę z rosyjskim agresorem, że uczestniczymy we wspólnej walce przeciw imperium.
Czy symbolem tego nie był mocny uścisk prezydentów Polski i Ukrainy w Davos?
- Relacje polsko-ukraińskie faktycznie mają kilka poziomów. To, o czym mówiłem wcześniej, dotyczyło poziomu politycznego. Jest także poziom współpracy wojskowej. Wszyscy w Polsce rozumieją, że jeśli Ukraina, nie daj Boże, upadnie, oznaczać to będzie bezpośrednie zagrożenie do Polski. I tak w pewnym stopniu ono już istnieje. Świat stał się niestabilny - przekazał ekspert.
REKLAMA
- Wsparcie niepodległości Ukrainy jest interesem narodowym Polski - mówił politolog. Ocenił, że Polska w ramach UE, NATO będzie starać się o wsparcie dla Ukrainy, bo o wiele lepiej rozumie to zagrożenie niż Niemcy i Francja.
- Polska jest liderem, motorem wsparcia dla Ukrainy. Gości także potężny logistyczny hub, znajdujący się w okolicach Rzeszowa, przez który dostarczana jest olbrzymia część pomocy militarnej - dodał.
- Kolejnym poziomem stosunków dwustronnych są relacje międzyludzkie - dodał analityk. Wielu Ukraińców mieszkało w Polsce jeszcze przed początkiem inwazji na pełną skalę, wielu pojawiło się po wojnie - przekazał. - Ci, którzy mieszkają w Polsce, mają inne poglądy na relacje dwustronne niż ukraińscy politycy. Dlatego ukraińscy politycy w rzeczywistości nie zawsze przedstawiają ich interesy - zaznaczył.
- Optyka Ukraińców, którzy mieszkają na Ukrainie, też jest inna. Dla nich na przykład kwestia blokady jest bardzo bolesna. Kilkakrotnie słyszałem od własnych znajomych, że niektóre produkty zniknęły z ukraińskich sklepów. Podniosły się ceny na benzynę. Dlatego taka radykalna propozycja, jaka padła jakiś czas temu od historyka Wachtanga Kipianiego, by przestać kupować polskie produkty, wygląda przerażająco, ale z drugiej strony to pokazuje, jak bolesne są skutki tej blokady dla Ukraińców na Ukrainie - ocenił.
REKLAMA
- Stosunki polsko-ukraińskie są wielopoziomowe. Ważne więc, by rozbudowywano możliwości, unikano ryzyka. Historia relacji jest różna w tym zakresie. Ważne jest budowanie wspólnej agendy - dodał.
Prace w Komisji Europejskiej
Na początku roku minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski powiedział, że także protesty niemieckich rolników mają związek z eksportem produktów rolnych z Ukrainy. Szef resortu mówił także w Programie 1 Polskiego Radia, że otwarcie rynku europejskiego na ukraińskie produkty zmniejszyło opłacalność produkcji w innych krajach europejskich, stąd też protesty.
Rozmowy z przewoźnikami
Jak informowało we wtorek polskie Ministerstwo Infrastruktury, na mocy podpisanego porozumienia protestujący polscy przewoźnicy drogowi oraz resort infrastruktury "podjęli działania na rzecz rozwiązania problemów polskiej branży transportowej oraz przywrócenia równowagi na rynku międzynarodowych przewozów drogowych rzeczy w relacjach Polska-Ukraina".
REKLAMA
"Porozumienie zawiera siedem punktów, obejmujących w szczególności: prace legislacyjne zmierzające do zmian w prawie krajowym, propozycje zmian do umowy UE-Ukraina, monitorowanie realizacji dokonanych uzgodnień strony polskiej ze stroną ukraińską m.in. w zakresie usprawnienia odprawy granicznej pojazdów powracających z Ukrainy bez ładunku, wzmocnienia systemu kontroli polskich służb w zakresie wykrywania nieuprawnionych i nieobjętych Umową UE-Ukraina przewozów oraz prowadzenie analiz w konsultacji ze stroną publiczną w zakresie możliwości wsparcia finansowego" - poinformowano.
"Porozumienie ma także na celu wprowadzenie zmian ustawowych w kierunku wyeliminowania niezgodnych z prawem praktyk (uruchomienie systemu SENT, doprecyzowanie obowiązków spedytorów, nadawców i odbiorców w zakresie zlecania przewozu drogowego podmiotom nieuprawnionym oraz wzmocnienie systemu sankcji z tego tytułu" - zaznaczono.
MI poinformowało także, że "realizacja uzgodnień zawartych w podpisanym 16 stycznia 2024 r. porozumieniu między ministrem infrastruktury Dariuszem Klimczakiem a przedstawicielami polskich przewoźników, znajdujących się w gestii strony ukraińskiej była tematem spotkania bilateralnego wiceministra Pawła Gancarza z ambasadorem Ukrainy w RP Wasylem Zwarychem, które odbyło się 18 stycznia 2024 r. w Ministerstwie Infrastruktury".
"To kolejne spotkanie przedstawiciela kierownictwa resortu infrastruktury ze stroną ukraińską od momentu podpisania przez przedstawicieli komitetów protestujących przewoźników porozumienia, na podstawie którego strona społeczna zaprzestała do 1 marca 2024 r., trwających od 6 listopada 2023 r. protestów" - wskazało ministerstwo.
REKLAMA
***
***
- Premier Wielkiej Brytanii: dajmy Ukrainie wszystko, czego potrzebuje
- Prezydent Ukrainy: mężczyźni w wieku podlegającym mobilizacji powinni wrócić do kraju
- "Nowy prometeizm, wspólne programy rakietowe". Ukraiński politolog o perspektywach relacji Kijowa i Warszawy
***
REKLAMA
PolskieRadio24.pl; Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl
Fragmenty depesz serwisów agencyjnych: IAR, PAP
kor
***
REKLAMA
REKLAMA