Parlament Europejski nie chce pamiętać o zbrodniach komunizmu?
Komisja PE ds. kultury i edukacji odrzuciła projekt raportu o pamięci historycznej w kulturze i edukacji, który m.in. potępiał komunizm równie mocno, jak nazizm oraz krytykował używanie w mediach określenia "polskie obozy śmierci".
2013-12-17, 18:16
Autorem i inicjatorem rezolucji był polski europoseł Marek Migalski (PJN).
Dla Komisji "kontrowersyjne" okazały się akurat te zapisy, które Migalski uznał za najważniejsze z polskiego punktu widzenia: stwierdzenie, że nie wolno stosować podwójnych standardów w ocenie i krytyce komunizmu i narodowego socjalizmu, uznanie określenia - polski obóz śmierci - za niebezpieczne i krzywdzące dla ofiar przekłamanie historyczne, a także zapis o ludobójstwie katyńskim.
  Zobacz serwis specjalny - Katyń>>>   
 - Żadna z tych rzeczy nie przeszła. Europosłowie, zwłaszcza ci  z zachodniej Europy, pod różnymi pretekstami uznali, że taki tekst nie może mieć  racji bytu i ostatecznie, (po poprawkach) wyszedł z tego taki unijny  bełkocik, który nie mówi niczego, bo nikogo nie chce urazić - powiedział  Migalski po głosowaniu w komisji PE.      
 W konsekwencji sam inicjator tego  raportu wstrzymał się od głosu podczas ostatecznego głosowania komisji PE.  Projekt został odrzucony przy 11 głosach za, 14 przeciw i 4 wstrzymujących się.        
 Do projektu rezolucji zgłoszono w sumie około 350 poprawek. Nie  zgadzając się na zapis potępiający komunizm równie mocno, jak nazizm, część  europosłów lewicy proponowała kompromis polegający na potępieniu stalinizmu.  Niektórzy europosłowie postulowali z kolei, by obok nazizmu i komunizmu potępić  także m.in. kolonializm.       
 - Niechęć do potępienia komunizmu przez dużą  część lewicy europejskiej jest zaskakująca. Zamiast odciąć się od tego, starają  się dopatrywać w komunizmie jakichś dobrych cech, uznając, że można potępić co  najwyżej stalinizm, natomiast sam komunizm uznać za dobrą ideę, która została  spaczona przez złych ludzi - komentował Migalski.      
 Jego zdaniem  niezrozumiałe jest szczególnie to, dlaczego europejscy politycy nie są w stanie  potępić posługiwania się określeniem - polskie obozy śmierci -, a także  nieuznawania zbrodni katyńskiej za ludobójstwo. - Przecież w ten sposób można się  przeciwstawić kłamstwu historycznemu, które dziś dotyczy Polaków, a za chwilę  może dotyczyć innych narodowości - powiedział polski  eurodeputowany.
  Zobacz serwis historyczny - II wojna światowa>>>   
 Jego zdaniem takie różnice dotyczące pamięci historycznej  wśród europejskich polityków są niepokojące. - Wszyscy dziś mówią o budowaniu  zjednoczonej Europy, ale jeśli się okazuje, że ci jednoczący się Europejczycy  nie są w stanie potępić komunizmu, który dla milionów był najstraszniejszym  doświadczeniem życia, to nie ma co udawać, że budujemy wspólny dom, ponieważ  jego fundamenty są przegniłe albo ich nie ma - powiedział Marek Migalski.
mc