Na ulicach Kijowa znów pełno milicji i żołnierzy. Protestujący boją się prowokacji
Kilkadziesiąt osób przedstawiających się jako mieszkańcy Kijowa próbowało rozebrać jedną z barykad otaczających Majdan. Odstraszyła ich samoobrona protestujących. Między obiema grupami doszło do przepychanek.
2014-01-18, 15:18
Posłuchaj
- Nie mogę normalnie chodzić po ulicy! Ja chcę żeby w Kijowie był porządek, żeby każdy mógł swobodnie chodzić - oburza się w rozmowie z Polskim Radiem Ludmyła.
Wraz z grupą osób kobieta próbowała rozebrać jedną z barykad. Takie akcje powtarzają się od jakiegoś czasu. Jak donosi korespondent Polskiego Radia Piotr Pogorzelski przewodzą im dresiarze współpracujący z władzami czyli tak zwane tituszki. Wbrew temu co twierdzą, nie pochodzą z Kijowa, ale z Odessy i Dniepropietrowska.
Jeden z członków samoobrony Majdanu, były żołnierz walczący w Afganistanie, Serhij, przypomina, że w piątek jedna z charkowskich organizacji sportowych zapowiedziała, że będzie rozbierać barykady. Jego zdaniem, chcą oni zareklamować siebie oraz sprawdzić siłę i wytrzymałość manifestantów.
Protesty na Ukrainie: serwis specjalny >>>
W sobotę do manifestantów dołączyli zwykli kijowianie, którzy zapewniali, że nie mają nic przeciwko zablokowanym przez protestujących ulicom. - Jeżeli komuś z Kijowa to przeszkadza, to niech wyjeżdża. Ja chcę, żeby było jeszcze więcej manifestantów - mówi Hanna.
Protestujący na Majdanie obawiają się prowokacji i ataku milicji i wojsk wewnętrznych. Podpisane w piątek przez prezydenta Wiktora Janukowycza antydemokratyczne przepisy dają podstawę prawną do takiej akcji.
Centrum stolicy, poza kontrolowanym przez opozycję Majdanem i częścią głównej ulicy Chreszczatyk, jest pełne milicjantów i żołnierzy. Ochraniają oni budynki rządowe: Radę Ministrów, Administrację Prezydenta i Radę Najwyższą. W ich okolice nie wpuszczają nikogo poza pracownikami tych i pobliskich instytucji i firm oraz osobami tam zameldowanymi. Przeciwko tym blokadom nikt jednak nie protestuje.
REKLAMA
Zgodnie z nowym prawem, za blokowanie urzędów państwowych przewidziano karę pozbawienia wolności do lat 5. Zakazane jest też noszenie masek i kasków przez manifestantów. Uczestnicy tak zwanych AutoMajdanów muszą zaś liczyć się z utratą prawa jazdy lub konfiskatą samochodu.
Przepisy te ostro skrytykowała zarówno Unia Europejska , jak i USA. Zdaniem zachodnich dyplomatów, nowe prawo wymierzone jest w tych Ukraińców, którzy od kilku miesięcy domagają się zmiany władz. swój sprzeciw wobec rządów premiera Mykoły Azarowa i prezydenta Janukowycza demonstrują na kijowskim Majdanie.
IAR/asop
REKLAMA
REKLAMA