Irak: rebelianci zaatakowali największą w kraju rafinerię ropy naftowej

2014-06-18, 11:37

Irak: rebelianci zaatakowali największą w kraju rafinerię ropy naftowej
Bojówkarze. Foto: PAP/EPA/ALBARAKA NEWS

Bojownicy oblegali państwową rafinerię Baidżi od kilku dni. We wtorek podjęto decyzję o ewakuacji części pracowników i cudzoziemców. Zarządzono także całkowite wstrzymanie produkcji.

Posłuchaj

Sytuacja w Iraku. Relacja Wojciecha Cegielskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Jak poinformowały służby bezpieczeństwa, w środę na teren rafinerii dostali się uzbrojeni w broń maszynową i moździerze rebelianci. Napastnicy zniszczyli część zapasów ropy. Jeden z pocisków moździerzowych uderzył w magazyn, który spłonął.
Według ostatnich doniesień bojownikom udało się opanować większą część zakładów. - Przejęli kontrolę nad jednostkami produkcyjnymi, budynkiem administracyjnym i czterema wieżami strażniczymi. To 75 proc. powierzchni zakładu - powiedział agencji Reutera jeden z pracowników.

Z niepotwierdzonych informacji wynika, że w ataku zginęło kilku pracowników personelu.
Należąca do państwa rafineria Baidżi położona jest w prowincji Salaheddin, na północy kraju. To największy tego typu obiekt w Iraku.
Walki na północy Iraku
Północny Irak jest od przeszło roku pogrążony w walkach, w których ugrupowanie Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIL) usiłuje opanować terytorium aż do granicy z Libanem, aby utworzyć tam własne, sunnickie państwo.
Ponad tydzień temu bojownicy zintensyfikowali działania. Między innymi przejęli kontrolę w dwóch miastach: 2-milionowym Mosulu (drugim co do wielkości w Iraku) i 150-tysięcznym Tikricie. Z Mosulu uciekło co najmniej pół miliona mieszkańców. Na miejscu panuje chaos. Dochodzi do brutalnych starć między rebeliantami a irackimi służbami bezpieczeństwa.

x-news.pl, CNN
Początkowo rebelianci przesuwali się od północy na południe i zapowiadali marsz na Bagdad. Ich pochód jednak zatrzymała iracka armia, wspierana przez Kurdów.

Rozwojem wypadków coraz bardziej zaniepokojona jest społeczność międzynarodowa. - Istnieje ryzyko wojny etnicznej na szeroką skalę, zarówno w Iraku jak i poza jego granicami - oświadczył sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun.

Od wielu lat Irak jest areną krwawych walk na tle religijnym - między szyitami a sunnitami. Tylko w 2013 roku, według ONZ, w zamachach i atakach zginęło w tym kraju blisko 9 tysięcy ludzi. Narastająca fala przemocy jest najpoważniejsza od czasu krwawego konfliktu wewnętrznego z lat 2006-2007.

PAP/Estera
PAP/Estera Godlewska

USA zaangażują się w konflikt?
Prezydent USA Barack Obama nie podjął jeszcze decyzji czy Stany Zjednoczone zaatakują z powietrza sunnickich bojowników. Rzecznik Białego Domu Jay Carney wyjaśnił, że na decyzję w sprawie ewentualnego ataku trzeba poczekać jeszcze kilka dni.

 

- Prezydent będzie prowadzić konsultacje z doradcami do spraw bezpieczeństwa - oświadczył Carney sugerując, że władze Iraku nie spełniły jeszcze warunku, jaki postawili im Amerykanie. Warunkiem tym jest pojednanie z Kurdami i sunnitami, którzy zostali zmarginalizowani przez rząd premiera Nouriego al-Maliki. Obama uważa, że to właśnie polityka wrogości wobec sunnitów prowadzona przez al-Malikiego stworzyła warunki do obecnej rewolty islamistów.

x-news.pl, CNN
Na wody Zatoki Perskiej skierowano jednak lotniskowiec USS George H.W. Bush w eskorcie okrętów wyposażonych w rakiety Tomahawk. W kierunku Iraku płynie też okręt desantowy USS Mesa Verde z 550 żołnierzami piechoty morskiej i samolotami pionowego startu MV-22 Osprey.
We wtorek Obama poinformował Kongres o wysłaniu do Iraku 275 amerykańskich żołnierzy. Ich zadaniem jest wzmocnienie ochrony ambasady w Bagdadzie i pomoc w ewakuacji dyplomatów.
IAR, PAP, kk

''

Polecane

Wróć do strony głównej