Broń z Syrii neutralizowana na Morzu Śródziemnym
Chemikalia zostały przeładowane na amerykański statek-laboratorium w porcie w Kalabrii. Teraz na wodach międzynarodowych na Morzu Śródziemnym odbędzie się ich neutralizacja. Dokładne miejsce trzymane jest w tajemnicy, media piszą, że będą to okolice Krety.
2014-07-03, 12:56
Posłuchaj
Ludność Kalabrii była przez kilka miesięcy przygotowywana do przeładunku i informowana o jego szczegółach w związku z obawami i zapowiedziami masowych protestów. Zapewniano, że odbędzie się on przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności i żaden z kontenerów ze śmiercionośnym substancjami nawet na chwilę nie dotknie lądu i nie zagrozi życiu ani zdrowiu mieszkańców czy też środowisku naturalnemu.
Środowa operacja w porcie odciętym od świata kordonem sił bezpieczeństwa przebiegła bez problemów; nie towarzyszyły jej większe protesty z wyjątkiem małego wiecu w mieście Gioia Tauro. Jego uczestnicy mówili, że władze Włoch nie powinny zgodzić się na tak ryzykowne ich zdaniem przedsięwzięcie i udostępniać portu handlowego w tym celu.
Sarin i gaz musztardowy
Prawie 600 ton materiałów z Syrii przywiózł do kalabryjskiego portu duński statek "Ark Futura". Przeładunek na pokład amerykańskiej jednostki "Cape Ray" zaczęto od trzech kontenerów z gazem musztardowym - poinformowały włoskie media. Następnie za pomocą dźwigu przeniesiono 75 pojemników z sarinem. Nad przeładunkiem czuwało siedmiu inspektorów Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej. Kontrolowali oni, czy wszystko przebiega zgodnie z zasadami konwencji o zakazie jej stosowania.
Władze Włoch bronią swej decyzji o udostępnieniu wielkiego portu dla potrzeb tej wyjątkowo delikatnej operacji.
Minister spraw zagranicznych Federica Mogherini oświadczyła, że w ten sposób "Włochy wniosły decydujący wkład w rozbrojenie w Syrii".
Szef resortu ochrony środowiska Gian Luca Galletti powiedział po zakończeniu operacji, że Włochy zdały "egzamin z wielkiej skuteczności" i dowiodły zarazem, jak nadzwyczajny jest stan rozwoju i funkcjonowania ich portów morskich.
Amerykański kontenerowiec z groźnym ładunkiem, eskortowany przez wojsko, po opuszczeniu portu w Kalabrii wypłynie w kierunku utrzymywanego w tajemnicy miejsca na Morzu Śródziemnym, gdzie cała broń zostanie na jego pokładzie zneutralizowana, m.in. poprzez hydrolizę. Nieoficjalnie media włoskie podają, że odbędzie się to na południowy zachód od Krety.
Substancje, które pozostaną po tych procesach chemicznych, zostaną po dwóch miesiącach przetransportowane do Niemiec i Finlandii, gdzie będą poddane końcowej obróbce.
Syryjski rząd zgodził się na jesieni 2013 roku przekazać swój arsenał chemiczny, gdy USA zagroziły odwetowymi uderzeniami po zeszłorocznym chemicznym ataku pod Damaszkiem. Rosyjsko-amerykańskie porozumienie, pod egidą ONZ, przewidywało zniszczenie całej syryjskiej broni chemicznej do 30 czerwca br.
W grudniu ubiegłego roku misja ekspertów ONZ ustaliła, że pod Damaszkiem 21 sierpnia 2013 roku doszło do użycia gazów bojowych. Zginęło ponad 1400 ludzi. USA i ich sojusznicy winą za tamten atak obarczyli siły reżimu Baszara al-Assada. Władze w Damaszku twierdzą, że ataku dokonali rebelianci.
Organizacja ds. zakazu Broni Chemicznej podziękowała Włochom za udostępnienie portu i poinformowała, że cała operacja przebiegła bez problemów.
PAP/agkm
REKLAMA
REKLAMA