Katastrofa lotnicza w Topolowie. Śledczy ustalili tożsamość większości ofiar
Udało się zidentyfikować dziewięć z 11 ofiar wypadku samolotu, który rozbił się 5 lipca podczas próby awaryjnego lądowania.
2014-07-14, 15:03
Posłuchaj
W katowickim zakładzie medycyny sądowej trwają badania genetyczne dwóch pozostałych osób.
- Śledczy nie ujawniają danych personalnych zidentyfikowanych osób - powiedział Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Wiadomo, że w katastrofie zginął pilot maszyny, skoczkowie skaczący w tandemie i samodzielnie oraz instruktorzy. Są to osoby w wieku od 21 do 40 lat, mieszkańcy województw: śląskiego, małopolskiego i łódzkiego. Wśród ofiar jest jedna kobieta.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną śmierci pilota i pasażerów były wielonarządowe obrażenia odniesione w skutek zderzenia samolotu z ziemią oraz poparzenia.
x-news.pl, TVN24
Awaria czy błąd człowieka?
Samolot ze skoczkami spadochronowymi wystartował w sobotę, 5 lipca, ok. godz. 16, z podczęstochowskiego lotniska w Rudnikach. Rozbił się ok. 3 km dalej, w miejscowości Topolów, w gminie Mykanów. Zginęło 11 osób, jedna ocalała. Ocalały zeznał m.in., że pilot przed katastrofą poinformował o awaryjnym lądowaniu, jednak wkrótce doszło do tzw. przeciągnięcia, czyli utraty siły nośnej i sterowności.
x-news.pl, TVN24
Badaniem przyczyn wypadku zajmuje się Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych i częstochowska prokuratura. Do tej pory ustalono, że jedną z przyczyn katastrofy mógł być lewy silnik maszyny, który przestał pracować. Śledczy mają też wątpliwości co do pracy prawego silnika. Ponadto sprawdzają czy lot został właściwie zorganizowany i czy pilot nie popełnił błędów.
REKLAMA
x-news.pl, TVN24
Pracujący nad wyjaśnieniem przyczyn katastrofy ustalili, że właściciel szkoły spadochronowej, która zorganizowała tragiczny lot sam sprowadził samolot ze Stanów Zjednoczonych. Pośredniczyła w tym firma leasingowa z Warszawy, gdzie udało się zabezpieczyć część dokumentacji maszyny.
Dwusilnikowy samolot Piper PA-31 Navajo był przerobiony pod kątem skoków spadochronowych, m.in. wymontowano z niego większość wewnętrznego wyposażenia, przez co mógł zostać zarejestrowany na większą niż pierwotnie liczbę osób.
Śledczym udało się też odtworzyć obraz z jednej z kamer znajdujących się na pokładzie samolotu. Kamera zarejestrowała moment wejścia pasażerów do samolotu, nie ma na niej zapisu z momentu wypadku. Na drugiej kamerze nie jest nic nagrane, a zapisu z trzeciej nie udało się odczytać.
Zarówno strażacy jak i eksperci podkreślają, że to najtragiczniejsza katastrofa samolotu cywilnego, do której doszło w Polsce od wielu lat. 13 listopada 2011 roku w lesie w dzielnicy Miasteczka Śląskiego - Żyglinie, kilka kilometrów od drogi startowej portu lotniczego Katowice w Pyrzowicach rozbił się samolot Cirrus SR22, zginęły wszystkie wówczas cztery osoby - dwie kobiety i dwóch mężczyzn.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk
REKLAMA