Szef MON: nie ma żadnej afery związanej ze sprzedażą polskiej broni
TVN 24.pl alarmuje: Agencja Mienia Wojskowego sprzedała prywatnej firmie 153 komplety ręcznych wyrzutni rakiet przeciwlotniczych „Strzała”, czym mogła naruszyć traktat z Wassenaar ograniczający obrót tego typu bronią. Szef MON Tomasz Siemoniak twierdzi, że sprzedane zestawy "nie mają cech użytkowych" a sprawa zostanie wyjaśniona.
2014-09-24, 13:38
Posłuchaj
Sprzedaż rakiet przeciwlotniczych będzie wyjaśniona. Szef MON Tomasz Siemoniak (IAR) 
Dodaj do playlisty
- Wyjaśnimy każdy aspekt tej sprawy. Nie chcę Panu psuć "momentu" w           TVN24, ale wiem jaka jest ocena ekspertów - tak szef MON odpowiada na Twitterze autorowi sensacyjnego tekstu na temat sprzedaży ręcznych wyrzutni rakiet przeciwlotniczych "Strzał". Według niego, sprawa nie jest nowa. A "sprzedane przez AMW nie mają cech użytkowych, czyli nie mają zastosowań bojowych." - Nie zestrzelą nawet wróbelka:) - czytamy na profilu wicepremiera.
Wpisy na profilu Tomasza Siemoniaka, screen: Twitter.com
Siemoniak twierdzi ponadto, że sprzedaż odbyła się zgodnie z obowiązującymi procedurami. - Chodzi o domniemany eksport broni do Czech, kraju UE i NATO, a handel i eksport wymagają koncesji - tłumaczy.
Jak podał portal tvn24.pl sprawa dotyczy zorganizowanego w 2012 roku przez Agencję Mienia Wojskowego przetargu, na którym można było kupić 153 rakiet "Strzała-2M", 153 wyrzutnie do nich oraz 78 mechanizmów startowych. Wygrała go firma ze Śląska, która następnie sprzedała rakiety przedsiębiorcy z Wielkopolski. Ten zamierzał je wyeksportować do Czech. Według tvn24.pl okazało się jednak, że AMW sprzedając broń mogła naruszyć traktat z Wassenaar, który Polska podpisała w 2003 roku.
(źródło: TVN24/x-news)
Siemoniak tłumaczył dziennikarzom, że służby nie sygnalizowały wcześniej  nieprawidłowości, ale po informacjach medialnych i wobec zainteresowania  prokuratury zlecił kontrolę w AMW. - Sprawa jest znana od miesięcy, wydaje  się, że nawet, jeżeli ktokolwiek popełnił tu jakieś błędy, to raczej  były to błędy polegające na tym, że ktoś nie dmuchał na zimne, niż że  naruszono jakieś procedury - powiedział.   
 Odnosząc się do  podniesionego przez tvn24.pl zarzutu naruszenia porozumienia z  Wassenaar, dotyczącego kontroli eksportu broni i technologii podwójnego  zastosowania, podkreślił, że porozumienie dotyczy eksportu, tymczasem  AMW sprzedała zestawy krajowej firmie. - Fakty są takie, że ta broń nie  została nigdzie wyeksportowana, cokolwiek sądzić o jej użyteczności -  dodał.   
 Według Siemoniaka, porozumienie zaczęło mieć zastosowanie w  momencie, kiedy kolejna firma, która odkupiła sprzęt, chciała go  sprzedać za granicę i wtedy transakcja została udaremniona. - To,  co jest przedmiotem doniesień medialnych - kwestia eksportu - jest w  gestii Ministerstwa Gospodarki. Jak wiem, zareagowało ono właściwie,  uznając, że ani polski podmiot nie jest uprawniony do eksportu tego  rodzaju sprzętu, ani podmioty po tamtej stronie nie są uprawnione do  przyjęcia go - powiedział szef MON. - Możemy mieć satysfakcję, że organy  państwa zadziałały właściwie w tej sprawie - dodał.   
 Ocenił  zarazem, że "w obecnej sytuacji, gdzie sprawy handlu bronią są gorącymi  tematami, warto być znacznie bardziej skrupulatnym niż jeszcze kilka lat  temu".
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak powiedział  PAP, że Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota od sierpnia bada, czy  wszcząć śledztwo w sprawie ewentualnego przekroczenia uprawnień przez  cywilnych urzędników AMW w związku z tym przetargiem. Nie sprecyzował,  na czym miałoby polegać przestępstwo.   
 Sprawę przekazała śledczym  na Ochocie Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Jej rzecznik ppłk  Sławomir Schewe poinformował, że ABW złożyło zawiadomienie do tej  prokuratury.
- Przeprowadziliśmy postępowanie sprawdzające w sprawie ewentualnego niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych, żołnierzy zawodowych oraz pracowników cywilnych Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy w związku z przekazaniem 153 sztuk ręcznych wyrzutni rakiet przeciwlotniczych Strzała-2M do AMW - dodał.
Ponieważ ustalono, że przekazanie rakiet z jednostek wojskowych do AMW obyło się bez jakichkolwiek zaniedbań ze strony wojska, sprawę do wyjaśnienia przekazano warszawskiej prokuraturze.
PAP/asop