Szczyt klimatyczny w Brukseli. Kompromis może być trudny
Ważą się losy unijnej polityki energetyczno-klimatycznej do roku 2030. Przywódcy krajów UE spotkali się w stolicy Belgii by uzgodnić ambitne porozumienie w sprawie walki ze zmianami klimatu.
2014-10-23, 20:30
Posłuchaj
O kompromis nie będzie łatwo, bo kraje UE spierają się m.in. o podział kosztów nowej polityki klimatycznej.
Szczyt UE ma ustalić nowe ramy polityki klimatycznej po 2020 r. Najważniejszy punkt dotyczy celu redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2030 r. Komisja Europejska proponuje żeby zmniejszenie wyniosło 40 proc. w stosunku do 1990 r. Dotychczasowy cel do 2020 wynosił 20 proc.
Polska ma inne priorytety
Według polskiego rządu takie limity są zbyt restrykcyjne. Premier Ewa Kopacz zapowiedziała, że będzie się ubiegać o to, by ilość naszych emisji została zachowana i by były one w dyspozycji polskiego rządu. Ten mógłby potem przekazywać je firmom energetycznym, po to, by nie podnosić cen prądu. Premier nie wykluczyła polskiego weta w przypadku niepomyślnych dla nas rozstrzygnięć.
Premier wchodząc na spotkanie powiedziała polskim dziennikarzom, że jest "skoncentrowana i zdeterminowana". - Trzymajcie kciuki! - zaapelowała.
REKLAMA
TVN24/x-news
Rozmowy nie będą łatwe
Przyznała to jeszcze przed szczytem kanclerz Niemiec. - Nie mogę jeszcze powiedzieć, czy dojdzie do porozumienia - powiedziała. Zdaniem Angeli Merkel ograniczenie emisji CO2 o 40 proc. będzie wymagać od UE ogromnego wysiłku. - Dlatego obrady nie będą łatwe, bo musimy brać pod uwagę także naszą międzynarodową pozycję konkurencyjną. Chciałabym jednak, abyśmy uzgodnili ambitny program dla klimatu - dodała.
Oprócz celu dotyczącego redukcji emisji CO2 UE chce ustalić cel udziału energetyki odnawialnej w całkowitej konsumpcji energii w Unii na poziomie co najmniej 27 proc. Cel ten ma być wiążący, ale na poziomie całej UE, a nie poszczególnych państw członkowskich. Przywódcy będą też rozmawiać o mającym wynieść 30 proc. celu poprawy efektywności energetycznej. Ten cen nie ma być jednak wiążący.
REKLAMA
Uzgodnienia przed szczytem
Tuż przed Radą Europejską zwołano spotkanie głównych negocjatorów, tzw. szerpów, którzy starali się wypracowywać porozumienie. Premier Ewa Kopacz spotkała się z kolei z koalicją państw Grupy Wyszehradzkiej i Rumunii i Bułgarii, by umacniać wspólny front wschodnioeuropejskich krajów UE. Państwa te będą zabiegać o mechanizm kompensacyjny dla biedniejszej części Unii, by ambitne podejście do walki ze zmianami klimatu nie kosztowało ich gospodarek za wiele.
Koalicja ta chciałaby dla siebie otrzymać jak najwięcej, jednak ma przeciwko sobie takie potęgi jak Niemcy czy Francja, które musiałby być sponsorem funduszu kompensacyjnego.
Jednak różnice zdań idą też w poprzek tradycyjnych podziałów biedni-bogaci. Koalicja wschodnia może spierać się o to, w jaki sposób dzielić pieniądze, które miałby pomóc w modernizacji energetyki.
Z kolei Portugalia i Hiszpania chcą rozwiązań, które umożliwią im wymianę 15 proc. energii elektrycznej z innymi państwami. W praktyce chodzi o połączenie sieci energetycznych przez Pireneje, na które niechętnie patrzy Paryż, obawiając się o interesy swojego sektora energetycznego.
REKLAMA
Wielka Brytania - jak mówili unijni dyplomaci - nie chciałaby zapisów dotyczących efektywności energetycznej, mimo że nie mają one być wiążące. Londyn obawia się, że unijna biurokracja, po tym gdy sprawa zostanie ustalona na szczycie, i tak będzie zmuszać do zwiększania wydatków na ten cel.
Do ostatniej chwili przed szczytem Van Rompuy nie przedstawił finalnej wersji propozycji dokumentu końcowego, chowając ostatnie zapisy dla premierów i prezydentów.
PAP/IAR/iz
REKLAMA
REKLAMA