Ukraina wybrała Europę, ale czy wie co ją teraz czeka?
Polscy politycy nie mają wątpliwości, że Ukraińcy skierowali się w stronę Europy, podkreślają jednak, że podążenie w tym kierunku będzie kosztowne i wymaga trudnych reform.
2014-10-27, 16:48
Posłuchaj
Wybory na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>
W przedterminowych wyborach parlamentarnych nasi sąsiedzi zagłosowali na siły proeuropejskie - Front Ludowy Arsenija Jaceniuka i Blok Petra Poroszenki.
- Jeśli po tych wynikach wyborów będzie dość szybko utworzony rząd, to jest szansa na bardzo szybkie reformy, które zapowiadał prezydent Poroszenko - tak niedzielne wybory skomentowała premier Ewa Kopacz. Podkreślała, że prezydent Ukrainy Petro Poroszenko widzi potrzebę takich reform, a mówił o tym m.in. podczas niedawnego spotkania z nią w Mediolanie. - Dzięki takiej władzy, jeśli uda się stworzyć rząd, reformy będą na pewno przyspieszać - dodała szefowa polskiego rządu.
Reformy są konieczne, ale czy jej mieszkańcom i władzom wystarczy determinacji? - zastanawia się były premier Włodzimierz Cimoszewicz. Jak mówi w radiowej Jedynce, zmian powinno być dużo, bo Ukraina jest słabym i skorumpowanym państwem, w którym "nic normalnie nie funkcjonuje". - Często zamiast racjonalnych decyzji gospodarczych podejmuje się takie, które służą oligarchom - zauważa Cimoszewicz. Dlatego jego zdaniem, Kijów powinien przyjąć ustawy antykorupcyjne, zracjonalizować gospodarkę i przeprowadzić reformę samorządową.
REKLAMA
Były premier nie ma wątpliwości, że Rosja nadal będzie chciała blokować działania Ukrainy, zwłaszcza w sferze gospodarczej. Inna obstrukcja będzie trudniejsza, bo moskiewskie ostrzeżenie przed ukraińskim faszyzmem na Ukrainie straciło na mocy. Radykałowie prawdopodobnie nie wejdą do parlamentu bądź będą w nim mieli marginalne znaczenie.
Szef polskiego MSZ Grzegorz Schetyna widzi sprawę podobnie. Jego zdaniem, wyniki wyborów uwiarygadniają europejskie dążenia Ukrainy, ale teraz czas na reformy.
Według Schetyny, w tym przypadku wiele będzie zależało od woli ukraińskiej klasy politycznej, a do tego potrzebny jest jednak wielki wysiłek - podobny do tego jaki podjęła Polska na początku lat 90.
Schetyna zauważa, że do rozwiązania pozostaje problem relacji z Rosją i statusu wschodnich obwodów. Minister sądzi, że Ukraina powinna wyegzekwować ustalenia porozumień w Mińsku i rozpocząć proces pokojowy
REKLAMA
Kreml wprawdzie już oświadczył, że uznaje wyniki ukraińskich wyborów, ale jak mówi w radiowej Trójce były eurodeputowany Paweł Kowal - to głosowanie jest złą wiadomością dla Władimira Putina, bo oznacza prawdziwy "jewro-remont Ukrainy". Faktyczne zachowanie Moskwy jest więc sprawą otwartą, tym bardziej, że i sam Kijów może zrewidować swój stosunek do Rosji po naciskiem wyborców. Jak zauważa Krzysztof Renik z Naczelnej Redakcji Publicystyki Międzynarodowej, nadspodziewanie duże poparcie uzyskał Arsenij Jaceniuk - postrzegany jako jastrząb w stosunkach ukraińsko-rosyjskich. To wyraźny sygnał ze strony elektoratu, że zbyt ugodowa polityka Petra Poroszenko wobec Federacji Rosyjskiej nie jest akceptowana przez wszystkich wyborców - wyjaśnia Renik.
Po uwzględnieniu podliczonych już wyników i danych z badań exit polls, zdecydowaną przewagę ma Blok Petra Poroszenki, który wprowadzi do Rady Najwyższej od 129 do 153 deputowanych. Drugie miejsce zajmuje Front Ludowy premiera Arsenija Jaceniuka z 78 mandatami. Za nim jest ugrupowanie Samopomoc - 32 deputowanych, a zaraz potem Blok Opozycyjny - 28 deputowanych. Partia Radykalna może liczyć na 20 mandatów, a Ojczyzna Julii Tymoszenko na 17. W Radzie Najwyższej może się też znaleźć przeszło stu deputowanych niezależnych. Nie wejdzie do niej natomiast nacjonalistyczna partia Swoboda.
WOJNA NA UKRAINIE: serwis specjalny >>>
IAR/PAP/iz
REKLAMA
REKLAMA