"To farsa pod lufami karabinów" - Poroszenko o wyborach na wschodzie Ukrainy
- Ta farsa zorganizowana przez dwie terrorystyczne organizacje w części Donbasu, to straszliwe wydarzenie, które nie ma nic wspólnego z prawdziwymi wyborami - podsumował głosowanie na wschodzie Ukrainy prezydent tego kraju.
2014-11-02, 22:40
Posłuchaj
- Już dziś główne państwa świata i wpływowe organizacje międzynarodowe potępiły tzw. wybory. Liczę na to, że nie zostaną uznane także przez Rosję, gdyż są one rażącym naruszeniem mińskiego protokołu, który podpisali także przedstawiciele Federacji Rosyjskiej - oświadczył Petro Poroszenko.
W podobnym tonie utrzymane jest oświadczenie wydane przez administrację prezydenta. "Tak zwane wybory w okupowanych rejonach obwodu donieckiego i ługańskiego nie mają nic wspólnego z wolnym wyborem ludzi i brutalnie naruszają mińskie ustalenia - czytamy w dokumencie.
Wybory w separatystycznych "republikach" skrytykował także ukraiński MSZ. Oświadczył, że popierając to głosowanie, Rosja dąży do eskalacji sytuacji w regionie.
- Przysłanie tak zwanego konwoju humanitarnego, oświadczenie o zamiarze uznania pseudowyborów, notowana w ostatnich dniach aktywizacja ruchów sprzętu wojskowego, broni i żołnierzy sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej brutalnie przeczą mińskim ustaleniom, prawu międzynarodowemu i są jawną ingerencją w wewnętrzne sprawy Ukrainy - powiedział rzecznik MSZ Ukrainy Jewhen Perebyjnis, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.
REKLAMA
Tzw. ustalenia z Mińska, przyjęte we wrześniu przez przedstawicieli Ukrainy, Rosji i OBWE, przewidują przeprowadzenie w Donbasie wyborów władz lokalnych wyłącznie na podstawie prawa ukraińskiego i za zgodą władz Ukrainy.
<<<Separatystyczne wybory zaostrzają spór Zachodu z Rosją o Ukrainę>>>
Zachód jeszcze przed zorganizowanym przez separatystów, niedzielnym głosowaniem w Donbasie twierdził tak jak Kijów, że jest ono niezgodne z ustaleniami poczynionymi na Białorusi.
Waszyngton ostrzegł nawet Moskwę, by nie wykorzystywał "tych bezprawnych wyborów jako pretekstu do wysłania większej liczby żołnierzy i sprzętu wojskowego na Ukrainę".
REKLAMA
Tymczasem Rosja jest zdania, że wybory te stwarzają szansę przejścia do dialogu i poszukiwania kompromisu z uwzględnieniem interesów wszystkich stron na Ukrainie.
Demokracja według separatystów
O zamiarach przeprowadzenia separatystycznych wyborów, samozwańcze władze Republik Donieckiej i Ługańskiej poinformowały pod koniec września. Zgodnie z ich planem, 2 października odbyło się głosowanie do republikańskich parlamentów i na szefów władz wykonawczych.
W wyborach w DRL do tzw. Rady Ludowej, czyli parlamentu startowały dwa ugrupowania: Doniecka Republika i Wolny Donbas. Na szefów władz wykonawczych zarejestrowano trzy kandydatury: obecnego przywódcy DRL Ołeksandra Zacharczenki, szefa obecnego parlamentu tzw. Noworosji Ołeksandra Kofmana oraz deputowanego do parlamentu DRL Jurija Sywokonenki.
Według pierwszych exit-polls podanych przez miejscową Centralną Komisję Wyborczą, wygrał Ołeksandr Zacharczenko. Zagłosowało na niego 81,37 procent wyborców. Partia Zacharczenki Doniecka Republika uzyskała 65 procent głosów w wyborach do miejscowego parlamentu.
REKLAMA
W wyborach do parlamentu ŁNR uczestniczyli reprezentanci ośmiu organizacji, o których właściwie nic nie wiadomo. O stanowisko szefa republiki walczyli: jej obecny przywódca Ihor Płotnicki, deputowany ługańskiej rady obwodowej Ołeh Akimow, biznesmen Wiktor Pienner i komendant jednego z batalionów bojowników Ołeksandr Biednow.
TVN24/x-news
Separatyści ubiegający się o stanowiska zapowiadali, że chcieli tym głosowaniem potwierdzić niepodległość swoich regionów, a w perspektywie doprowadzić do integracji z Rosją. Swoje państwo nazywają Noworosją.
REKLAMA
KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>
IAR/PAP/iz
REKLAMA