Ukraina: misja OBWE w Debalcewe? Apel do separatystów

Przywódcy Niemiec, Francji i Ukrainy oczekują, że separatyści pozwolą przedstawicielom OBWE na nieskrępowane poruszanie się po tak zwanych republikach ludowych. We wtorek międzynarodowa misja ma jechać do Debalcewe.

2015-02-16, 23:15

Ukraina: misja OBWE w Debalcewe? Apel do separatystów
Według OBWE rozejm na wschodzie w zasadzie jest respektowany . Foto: PAP/EPA/OLEG PETRASYUK

Posłuchaj

Kanclerz Niemiec Angela Merkel zaapelowała o przestrzeganie zawieszenia broni na wschodzie Ukrainy. Jak powiedziała, sytuacja jest delikatna, dlatego trzeba zrobić wszystko, aby utrzymać rozejm. Więcej w relacji z Berlina Wojciecha Szymańskiego/IAR
+
Dodaj do playlisty

Obserwatorzy OBWE muszą mieć swobodny dostęp na wschód Ukrainy - ocenili w rozmowie telefonicznej w poniedziałek przywódcy Niemiec, Francji i Ukrainy: Angela Merkel, Francois Hollande i Petro Poroszenko. Komunikat po rozmowie wydał Pałac Elizejski.

Troje przywódców wyraziło "pragnienie, by obserwatorzy OBWE mieli swobodny dostęp w celu prowadzenia prac w terenie w obiektywny sposób" - głosi komunikat. Merkel, Hollande i Poroszenko są też "zaniepokojeni kontynuacją walk" w mieście Debalcewe w obwodzie donieckim.

Sytuacja na froncie

Ukraiński sztab poinformował, że wojsko było atakowane w poniedziałek na wschodzie 38 razy. W Większości chodziło o ostrzał Debalcewe i okolic. Bojówkarze wykorzystują wyrzutnie Grad, artylerię i moździerze. Rzecznik sił ukraińskich stwierdził, że separatyści strzelają więcej niż przed wejściem w życie rozejmu.

Separatyści zaproponowali ukraińskim wojskom w Debalcewie poddanie się. Zaoferowali utworzenie bezpiecznego korytarza, którym ukraińskie siły mogłyby uciec z okrążenia. Żołnierze jednak odrzucili tę propozycję. Latem w Iłowajsku, po podobnych zapewnieniach, ukraińskie wojska zostały zaatakowane przez bojówkarzy. W tak zwanym iłowajskim kotle zginęło co najmniej 200 wojskowych.

REKLAMA

We wtorek do Debalcewa ma przybyć misja OBWE. Zdaniem Kijowa, tylko obserwatorzy zmuszą prorosyjskich separatystów do wstrzymania ognia.

W poniedziałek miały miejsce także walki koło Mariupola. Kompania z batalionu "Donbas" wpadła tam w zasadzkę. Zginęło dwóch ukraińskich wojskowych, a trzech zostało rannych. W starciach wokół wsi Szyrokino zginęły 2 osoby, a 4 zostały ranne. Ostrzeliwane jest też lotnisko w Doniecku.

Ukraińcy twierdzą, że odpowiadają tylko na ogień przeciwnika.

"Powstrzymanie rozlewu krwi na Ukrainie możliwe"

Wicepremier i minister obrony Toamasz Siemomiak twierdzi, że dotrzymanie porozumienia zawartego w ubiegłym tygodniu w Mińsku będzie trudne, ale jest szansa na powstrzymanie rozlewu krwi.

REKLAMA

Zdaniem ministra, "sytuacja jest bardzo trudna, sprawy zaszły niesłychanie daleko; powrót do tego, co zostało ustalone - strefy buforowej i rozdzielenia sił - będzie mozolny". Polityk podkreślił zarazem, że jest to "warunek konieczny" jakichkolwiek dalszych ustaleń.

Podkreślił, że "Unia Europejska decydując się na utrzymanie polityki sankcji daje wyraz ograniczonemu zaufaniu wobec Rosji i zastrzega sobie prawo do różnych działań w przyszłości".
- Sytuacja rzeczywiście była bezprecedensowa - sam podpis nie kończy walki. To pokazuje, jak trudno rozdzielić walczące strony. Na razie ten cel, jakim było zaprzestanie rozlewu krwi, jest możliwy do osiągnięcia. Oczywiście przy takiej skali emocji i zaangażowania złe rzeczy będą się jeszcze działy, są informacje, ilu ukraińskich żołnierzy zginęło ostatniej doby, więc to nie jest tak, że zaległa całkowita cisza, ale - co podkreślają wszystkie strony - sytuacja jest jednak inna niż w sobotę i to na pewno jest postęp - powiedział.

- Myślę, że najcięższa rzecz - zawieszenie broni - prawie za nami, a najtrudniejsza przed nami - mozolna droga do pokojowego uregulowania tego konfliktu - dodał.
Zdaniem Siemoniaka dobrze się stało, "że dzień po porozumieniu mińskim europejscy przywódcy nie zdecydowali się natychmiast znieść sankcji". - Złe doświadczenia ostatniego roku każą być ostrożnym i nie spieszyć się z ogłaszaniem, że mamy postęp, gdy przesłanek do problemów jest bardzo dużo - dodał.
W poniedziałek weszła w życie rozszerzona unijna czarna lista osób i firm objętych sankcjami za zaangażowanie w konflikt na Ukrainie. Dopisano do niej 19 osób i 9 firm. Są wśród nich m.in. dwaj wiceministrowie obrony Rosji - Anatolij Antonow i Arkadij Bachin, zastępca szefa sztabu generalnego sił zbrojnych Rosji Andriej Kartapolow oraz dwaj deputowani do Dumy Państwowej - Walerij Raszkin i Iosif Kobzon. Restrykcje objęły także kolejną grupę prorosyjskich separatystów. Wszystkie te osoby mają zakaz wjazdu do Wspólnoty, a ich aktywa w europejskich bankach są zamrożone.

Ustalenia z Mińska

Rozejm na wschodniej Ukrainie formalnie obowiązuje od nocy z 14 na 15 lutego. Został on uzgodniony w zawartym w Mińsku 12 lutego nowym porozumieniu pokojowym. Przewiduje ono m.in. zawieszenie broni, a następnie wycofanie ciężkiego uzbrojenia ze strefy walk i powstanie strefy buforowej szerokości od 50 do 70 km; obie strony konfliktu mają opuścić tę strefę w ciągu 14 dni od wstrzymania walk.

REKLAMA

W niedzielę przywódcy tzw. czwórki normandzkiej - prezydenci Francji Francois Hollande, Ukrainy Petro Poroszenko, Rosji Władimir Putin i kanclerz Merkel - oświadczyli, że "są generalnie zadowoleni z przestrzegania rozejmu na wschodzie Ukrainy mimo lokalnych incydentów". OBWE także uznała, że rozejm jest na ogół przestrzegany, z wyjątkiem takich miast jak Debalcewe i Ługańsk.

KRYZYS NA UKRAINIE: SERWIS SPECJALNY >>>

IAR/PAP/iz

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej