MSZ o wydaleniu z Rosji polskiego dziennikarza: to działania odwetowe

Moskwa nakazała wyjazd z Rosji dziennikarzowi "Gazety Wyborczej" Wacławowi Radziwinowiczowi. Według polskiego resortu spraw zagranicznych, to bezpodstawna decyzja.

2015-12-18, 16:40

MSZ o wydaleniu z Rosji polskiego dziennikarza: to działania odwetowe
Wacław Radziwinowicz jest wieloletnim korespondentem w Rosji . Foto: PAP/EPA/YURI KOCHETKOV

Posłuchaj

Polski dziennikarz musi opuścić Rosję. Z Moskwy relacja Macieja Jastrzębskiego/IAR
+
Dodaj do playlisty

Rano w piątek rosyjskie MSZ wezwało go na rozmowę. Spotkanie, podczas którego odebrano mu akredytację, trwało około 40 minut. Cofnięcie akredytacji oznacza, że od tej chwili dziennikarz nie może wykonywać obowiązków służbowych w Rosji. Na opuszczenie Federacji Rosyjskiej ma 30 dni.

Wacław Radziwinowicz powiedział polskim dziennikarzom, że MSZ powiadomiło go, iż decyzja w jego sprawie jest bezpośrednio związana z wydaleniem z Polski rosyjskiego dziennikarza Leonida Swiridowa.

"Bezpodstawna decyzja"

Tak polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ocenia odebranie przez Rosjan akredytacji korespondentowi "Gazety Wyborczej".

- Decyzja władz Rosji, to działanie odwetowe. Nie ma uzasadnienia w pracy dziennikarskiej Wacława Radziwonowicza, która nie może być w jakimkolwiek stopniu porównywana z działalnością w Polsce Leonida Swiridowa - oświadczył rzecznik MSZ Artur Dmochowski.

Rzecznik MSZ zaznaczył, że odebranie akredytacji i wydanie nakazu opuszczenia Polski przez Swiridowa nie miało związku z jego działalnością dziennikarską, a "decyzja o utracie przez niego uprawnień korespondenta zagranicznego została podjęta w zgodzie z polskim prawem na wniosek Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego".

- Uważamy, że działanie MSZ Federacji Rosyjskiej stoi w sprzeczności z niepodważalną zasadą niezależności dziennikarskiej i będzie miało negatywne konsekwencje dla informowania polskiego społeczeństwa o Rosji i stosunkach polsko-rosyjskich - powiedział Dmochowski.

REKLAMA

Sprawa rosyjskiego dziennikarza

Według medialnych doniesień, ABW - która od początku nie komentowała sprawy - chciała wydalenia Rosjanina z Polski, bo podejrzewała go o działalność szpiegowską. Swiridow zapewniał, że nie ma związku z rosyjskimi służbami specjalnymi, a w Polsce wykonuje zawód dziennikarza.

W kwietniu wojewoda mazowiecki przychylił się do wniosku ABW. Uzasadnienie i materiały w tej sprawie są tajne. Wcześniej, także na wniosek ABW, polskie MSZ cofnęło rosyjskiemu dziennikarzowi akredytację.

TVN24/x-news

MSZ Rosji oświadczyło pod koniec listopada, że decyzja o cofnięciu Swiridowowi zezwolenia na pobyt jest "faktem oburzającym".

Teraz rosyjski resort dyplomacji uzasadnia wydalenie Radziwiłowicza mówiąc o symetrycznej odpowiedzi. - To wymuszony krok, a nie nasz wybór - napisała rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa na Facebooku.

REKLAMA

Dodała, że "odpowiednie wyjaśnienia zostały przekazane zarówno jemu osobiście, jak i polskiemu ambasadorowi w Moskwie". Wyraziła opinię, że "zagraniczni koledzy muszą rozumieć konsekwencje bezpodstawnego szykanowania rosyjskich dziennikarzy".

Ważny wątek Czerniachowskiego

Zacharowa dodała, że nie zgadza się z opinią, którą Radziwinowicz wyraził na jednym z briefingów w MSZ w Moskwie na temat historycznej roli generała Armii Czerwonej Iwana Czerniachowskiego, którego pomnik rozebrano we wrześniu w Pieniężnie. Zaznaczyła, że ta różnica poglądów nie była przyczyną podjęcia jakichkolwiek kroków wobec polskich dziennikarza.

Powiązany Artykuł

pieniężno pap 1200.jpg
Rosja oburzona likwidacją pomnika bohatera ZSRR

Dla Rosjan Czerniachowski był jednym z najzdolniejszych dowódców i bohaterem Wojny Ojczyźnianej. W ocenie polskich historyków sowiecki dowódca, który był odpowiedzialny za likwidację Armii Krajowej na Wileńszczyźnie, jest symbolem "narzucenia Polsce systemu komunistycznego, wbrew woli społeczeństwa i z pogwałceniem prawa".

REKLAMA

Sam Radziwinowicz relacjonował, że zastępca Zacharowej Artiom Kożyn, który rozmawiał z nim w piątek w departamencie informacji i prasy MSZ, mówił, że "ma do niego pretensję" o to, jak na jednej z konferencji prasowych wyraził opinię, że Polacy niekoniecznie muszą być "zadowoleni i szczęśliwi" z tego powodu, że w Polsce stoi pomnik generała Czerniachowskiego.

"Przypomniałem jej (Zacharowej) również, że bardzo wiele pomników bohaterów Armii Czerwonej w samej Rosji jest zniszczonych, sprofanowanych" - tłumaczył dziennikarz "GW".

To nie pierwsze problemy Radziwinowicza w Rosji

W maju zeszłego roku dziennikarz "Gazety Wyborczej" został zatrzymany na Krymie. Do Polaka, który przebywał w restauracji z przyjaciółmi podeszło kilku funkcjonariuszy z bronią. Po wyprowadzeniu przetransportowali go na komisariat w Symferopolu.

Rosjanie przesłuchali go i szczegółowo sprawdzili papiery. Wacław Radziwinowicz przebywał na Krymie legalnie i miał ważną wizę. Robił tam materiały o Tatarach Krymskich. O jego zatrzymaniu został poinformowany polski MSZ.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

REKLAMA

IAR/iz

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej