"Nie mam nic do ukrycia". Prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie podał się do dymisji
- Złożyłem dymisję, bo chcę, aby sąd pracował i funkcjonował normalnie - powiedział dziennikarzom prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie Krzysztof Sobierajski. W poniedziałek rano na stronie sądu opublikował oświadczenie w tej sprawie.
2016-12-19, 15:04
Posłuchaj
- Złożyłem oświadczenie, w którym wyjaśniam, z jakich powodów złożyłem dymisję. Chcę tylko dodać, że wobec wypowiedzi ministra podważających moje jakiekolwiek kompetencje chcę, aby sąd pracował i funkcjonował normalnie, a w sytuacji, kiedy mój przełożony ma o mnie taką opinię, nie widzę możliwości kierowania sądem - powiedział dziennikarzom sędzia Krzysztof Sobierajski.
Jak dodał, nie będzie się wypowiadał na temat postępowania prowadzonego przez CBA i Prokuraturę Regionalną w Rzeszowie, ponieważ uważa, że "wyjaśni ono, czy dopuścił się jakiegokolwiek przestępstwa".
Pytany przez dziennikarzy, czy dopatruje się w tej sprawie "jakiejś intrygi" i zamachu na niezależne sądownictwo, sędzia Sobierajski odpowiedział: "Jeżeli bez postawienia mi jakichkolwiek zarzutów formułuje się takie wnioski i takie oceny, to jest to oczywistym, że jest to uderzenie w sądownictwo".
Pytany o swoje dalsze działania sędzia Sobierajski stwierdził: "Na razie poprzestanę na podaniu się do dymisji". Powiedział także, że "dyrektor SA w Krakowie był uważany za jednego ze wzorcowych dyrektorów w skali kraju, prowadził programy centralne, był oceniany bardzo dobrze, dostawał nagrody, nawet za zasługi dla sądownictwa". - W związku z tym, w sytuacji, kiedy nie było jakichkolwiek sygnałów co do nieprawidłowości, nie miałem prawa przypuszczać, że mogą one mieć miejsce - powiedział sędzia.
REKLAMA
Uznał także, że zarzuty dotyczące braku nadzoru nad dyrektorem są sprzeczne z obowiązującym stanem prawnym. - Funkcja dyrektora i prezesa została rozdzielona, prezes sprawuje tylko nadzór nad orzecznictwem i funkcjonowaniem sądu, jest tylko zwierzchnikiem służbowym sędziów, referendarzy, asystentów - dodał. Wyraził także przekonanie, że "zostanie oczyszczony z wszelkich zarzutów".
W oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej sądu sędzia stwierdził m.in.: "Nie dopuściłem się żadnych działań przestępczych, nie mam nic do ukrycia i jestem zdeterminowany do obrony swojego dobrego imienia". Podkreślił także, że wypowiedzi m.in. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oraz informacje zawarte w komunikatach resortu sprawiedliwości, Prokuratury Krajowej, Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie oraz CBA odbiera jako personalny atak na siebie i "pretekst do przeprowadzenia kolejnego zamachu na niezależne sądownictwo".
"Za niedopuszczalne i nieuprawnione uważam kwestionowanie przez ministra moich kwalifikacji zawodowych i moralnych" - dodał.
Dymisja jest związana ze sprawą przywłaszczenia ponad 10 mln zł na szkodę SA w Krakowie. Wśród podejrzanych jest pięć osób: dyrektor SA Andrzej P., główna księgowa Marta K. i dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa Marcin B. oraz dwie osoby reprezentujące podmioty gospodarcze, które miały wykonywać fikcyjne usługi na rzecz sądu - Katarzyny N. i Jarosława T. Według prokuratury także prezes sądu mógł osiągnąć dzięki tym umowom, zawieranym z zewnętrznymi firmami, nawet kilkaset tysięcy zł.
REKLAMA
Jeszcze w piątek minister sprawiedliwości odsunął prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie od czynności służbowych i wystąpił do Krajowej Rady Sądownictwa o "pilną zgodę" na odwołanie go z funkcji prezesa.
"W związku z ustaleniami Prokuratora Regionalnego w Rzeszowie i Centralnego Biura Antykorupcyjnego, z których wynika, że prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie pan Krzysztof Sobierajski mógł dokonać czynów przestępczych, godzących w powagę sądu i istotne interesy służby oraz podważających społeczne zaufanie do całego wymiaru sprawiedliwości, Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro 16 grudnia 2016 r. zarządził natychmiastowe odsunięcie prezesa Krzysztofa Sobierajskiego od czynności służbowych" - głosił komunikat MS, przekazany PAP. Sam Ziobro w TVP powiedział, że prezes wiedział i nadzorował dyrektora sądu.
Sobierajski podkreślił w oświadczeniu, że taka wypowiedź jest całkowicie nieuprawniona. Nadmienił, że "prezes sądu nie posiada żadnych instrumentów prawnych do kontroli działalności dyrektora. (...) Ustawa prawo o ustroju sądów powszechnych rozdziela funkcję prezesa i dyrektora sądu, a nadzór nad dyrektorem sprawuje bezpośrednio Minister Sprawiedliwości" - napisał.
Dodał, że "nie miał najmniejszego wpływu na to, z kim Sąd Apelacyjny w Krakowie podpisuje umowy". "Podpisywanie wszelkich umów w imieniu sądu leży w wyłącznej gestii dyrektora sądu. Po podpisaniu umowy o dzieło i jej realizacji nie miałem również wpływu ani możliwości sprawdzenia dalszych losów efektów mojej pracy" - zaznaczył.
REKLAMA
Podkreślił, że od 25 lat szkoli sędziów, komorników, adwokatów i radców prawnych i aplikantów, sporządza też analizy i opracowania. Dodał, że wykonanie analiz i szkoleń zlecał mu dyrektor, wskazując firmę realizującą i finansującą konkretny program. "Całkowicie fałszywe są informacje o czerpaniu przeze mnie korzyści z takiego procederu", nadmienił, że "nie było przypadku, by jakiekolwiek szkolenie nie zostało przeprowadzone, a zamówiona analiza nie powstała".
Sędzia wskazał również, że finansową działalność SA w Krakowie kontrolowały również Urząd Kontroli Skarbowej i Najwyższa Izba Kontroli. Kontrole te - zaznaczył - nie wykazały nieprawidłowości.
CBA przeszukało m.in. biura i mieszkania prezesa SA. Według nieoficjalnych informacji, prokuratura ma dowody na to, że prezes podpisał ponad 20 umów o dzieło i zarobił co najmniej 56 tys. zł. Podczas przeszukań znaleziono kolejne takie umowy. Jest ich w sumie ponad 120 na łączną kwotę blisko 1 mln zł.
Z zeznań przesłuchanych osób wynika, że umowy - opiewające zwykle na 8 tys. zł - miały fikcyjny charakter. Według śledczych, prezes przyjmował pieniądze, ale nie wykonywał zleceń. Nie informował też ministra sprawiedliwości o tym, że podejmuje dodatkowe zarobkowe prace, mimo że miał taki obowiązek.
REKLAMA
mr
REKLAMA