Holenderskie partie władzy stracą najwięcej w wyborach, ale mogą dalej rządzić

Rządzący przez ostatnie pięć lat Holandią liberałowie i socjaldemokraci stracą najwięcej miejsc w wyniku środowych wyborów w tym kraju w 150-osobowej izbie niższej. Nie musi to oznaczać, że najbardziej zyska na tym antyimigrancki populista Geert Wilders.

2017-03-15, 20:03

Holenderskie partie władzy stracą najwięcej w wyborach, ale mogą dalej rządzić

W 2012 r. najwięcej głosów wyborców zdobyli liberałowie, czyli Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VVD) premiera Marka Ruttego. Na drugim miejscu znaleźli się socjaldemokraci z Partii Pracy (PvdA). Oba ugrupowania mające 79 deputowanych utworzyły "wielką koalicję", która okazała się na tyle stabilna, że przetrwała 5 lat. 

Powiązany Artykuł

wilders rutte.jpg
Kontrowersyjny Wilders kontra przewidywalny Rutte. Kto zwycięży w holenderskim głosowaniu?

Osłabienie Ruttego

Z opublikowanych w środę przez holenderski dziennik "De Telegraaf" wyników sondaży wynika, że o ile partia Ruttego mogła w 2012 cieszyć się 41 miejscami w odpowiedniku naszego Sejmu, to teraz będzie ich miała od 12 do 14 mniej. Jeszcze większy cios od wyborców ma dostać Partia Pracy, która przed pięcioma laty wprowadziła do Tweede Kamer 38 przedstawicieli, a teraz ma szanse na 9-11 mandatów. 

(Film - Premier Holandii oddał głos w wyborach parlamentarnych. Źródło: AP/X-NEWS) 


Nieprawdą jest jednak twierdzenie, że na tym odwrocie od partii władzy zyskuje głównie antysystemowa, antymuzułmańska i antyunijna Partia na rzecz Wolności (PVV) Geerta Wildersa. Fakt, PVV znacznie zwiększy swoja obecność w parlamencie z 15 deputowanych do 20, a nawet 24, jednak w holenderskich wyborach będzie prawdopodobnie większy wygrany w efekcie zmiany nastawienia elektoratu.

To Zielona Lewica (GL), która w 2012 r. zdołała zdobyć 4 mandaty, a teraz może ich mieć - według różnych badań - od 14 do 19. Popierają ją głównie młodzi ludzie, a jej hasło to "Czas na zmianę".

Wzrost poparcia dla chadecji

Liczącą się siłą polityczną mogą być również Chrześcijańscy-Demokraci (CDA), który z 13 deputowanych w 2012 r. mogą teraz wskoczyć na podium, zdobywając od 20 do 23 miejsc w izbie niższej.

Na wyborach zyskają też Demokraci z D66, których hasło brzmi "Silniejsi razem, szanse dla wszystkich". Przed pięcioma laty wprowadzili 12 posłów, a teraz mają szanse otworzyć drzwi do parlamentu dla 16-18 przedstawicieli swojego ugrupowania.

(Film - Holandia wybiera parlament. Lider skrajnej prawicy Geert Wilders już zagłosował. Źródło: RUPTLY/X-NEWS) 

REKLAMA


Niezmiennie stabilnym poparciem cieszy się antyunijna, skrajnie lewicowa Partia Socjalistyczna (SP), która podobnie jak w poprzednich wyborach również teraz może mieć 15 posłów.

Mocniejszą, choć nadal marginalną obecność w parlamencie zapewnią sobie najpewniej również mniejsze ugrupowania. Partia na rzecz Zwierząt (PvdD) może zdobyć 4 mandaty (miała dwa), podobnie Zreformowana Partia Polityczna (SGP), czyli partia kalwinistów i ugrupowanie 50 Plus (50+), odwołujące się do wyborców powyżej 50. roku życia. Ta ostatnia może zdobyć do 6 miejsc w parlamencie.

2 mandaty dla imigrantów

Na dwa mandaty może liczyć partia imigrantów Denk, czyli "Myślcie" oraz antyunijne, antyimigranckie Forum Demokratyczne (FvD).

Wielu Holendrów do samego końca było niezdecydowanych, na kogo zagłosuje. Obserwatorzy zwracają uwagę, że różnice w sondażach są niewielkie, dlatego trudno przewidzieć, komu przypadnie palma pierwszeństwa w wyborach. Pewne jest natomiast to, że Holandia nie będzie miała jak dotychczas niewielkiej koalicji złożonej tylko z dwóch ugrupowań.

"Różnica pomiędzy poszczególnymi ugrupowaniami w sondażach jest bardzo mała, przez co bardzo trudno przewidzieć, kto wygra. W holenderskiej polityce pojedyncza partia nigdy nie jest w stanie osiągnąć większości. Więc aby utworzyć rząd zawsze potrzebna jest koalicja, albo przynajmniej wparcie większości w parlamencie" – powiedział PAP holenderski dziennikarz, piszący m.in. dla wydawanego w Brukseli EU Observera Peter Teffer.

Będzie rząd mniejszościowy?

Jest teoretyczna możliwość, że rozmowy koalicyjne nie przyniosą rezultatu i zwycięska partia poprosi parlament o poparcie dla mniejszościowego rządu, ale taki przypadek jeszcze się nie wydarzył w Holandii. "Spodziewam się, że w parlamencie będzie dostatecznie dużo partii, którym będzie zależało na sformowaniu koalicji zapewniającej stabilne rządy" - uważa Teffer.

(Film - Piotr Wawrzyk nt. sytuacji wyborczej w Holandii. Źródło: TVP INFO)


Wiele będzie zależało od frekwencji wyborczej. Wyniki, jakie podawały holenderskie władze w środę po południu wskazują, że w tym roku mobilizacja wyborców jest większa niż przed pięcioma laty.

"Wilders miał stabilne wsparcie w ostatnich latach. Jest określona liczba wyborców, którzy oddaliby głos na niego lub nie będzie głosować w ogóle. Innym partiom bardzo trudno jest przeciągnąć ich na swoją stronę. Jeśli inne partie będą w stanie zmobilizować wyborców, relatywny udział partii Wildersa w obsadzie mandatów będzie mniejszy" - przewiduje Teffer.

Test przed Francją i Niemcami

Środowe wybory traktowane są jako test, bo będą to pierwsze z trzech ważnych głosowań w tym roku w krajach UE - obok wyborów prezydenckich we Francji w kwietniu i maju oraz wrześniowych wyborów parlamentarnych w Niemczech.

Pierwsze wyniki wyborców oparte na badaniach exit-polls spodziewane są po godzinie 21. 

dcz

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej