Katastrofa smoleńska. Dr Barbara Fedyszak-Radziejowska: wciąż jesteśmy w stanie traumy…

2017-04-07, 18:57

Katastrofa smoleńska. Dr Barbara Fedyszak-Radziejowska: wciąż jesteśmy w stanie traumy…
Trumny z ciałami ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu na lotnisku wojskowym na warszawskim Okęciu. Foto: PAP/Paweł Supernak

Wielu ludzi uciekło przed traumą wywołaną katastrofą smoleńską w myślenie „nie muszę wiedzieć co się wydarzyło”, „chcę wierzyć, że to była zwykła katastrofa”, „nie znamy i nigdy nie poznamy prawdy”…  Rozumiem lęk i mechanizm wyparcia, bo nie jest łatwo przeżyć, przemyśleć i poradzić sobie z upokorzeniem, które wszyscy wtedy przeżyliśmy - przekonuje w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl dr Barbara Fedyszak-Radziejowska.

Choć minęło tyle czasu od katastrofy smoleńskiej, wciąż obserwujemy, że Polacy są niezwykle podzieleni w ocenie zarówno jej przyczyn, jak i odpowiedzialności za nią. Czy widzi Pani szansę na dyskusję o niej środowisk, które mają na jej temat zupełnie inne zdanie?

Najważniejsze jest zrozumienie sensu i istoty tego doświadczenia, które spotkało nas wszystkich, a nie tylko tych, którzy ponieśli tę tragiczną stratę osobiście, jako członkowie rodzin, przyjaciele, znajomi, bliscy ofiar. Istotą problemu nie jest bowiem to, o czym i jak te „dwie strony” ze sobą rozmawiają, ale przede wszystkim to, że w obliczu wydarzenia, które w normalnym, praworządnym państwie powinno być więziotwórcze, a nie dzielące – u nas powstały dwa wrogie obozy. Dla mnie katastrofa smoleńska to nie tylko tragedia, strata, lecz także dramatycznie trudny problem, z którym jako wspólnota obywateli musimy sobie poradzić. To nasze zadanie, nasz obowiązek i nasza odpowiedzialność za odbudowanie wspólnoty.

Z czego wynika tak ostry podział w ocenie katastrofy smoleńskiej – dla części jest to sprawa niezwykle ważna, dla innych coś co wywołuje niechęć, obojętność bądź śmiech.

W monografii „Człowiek w sytuacji granicznej”, opublikowanej w 2015 roku przez Akademię Pedagogiki Specjalnej w Warszawie (pod red. S. Jaronowskiej), w trzeciej części „Sytuacje graniczne w splocie zdarzeń tworzących losy jednostek, grup, społeczeństw” znajduje się mój tekst – referat „Wspólnota obywatelska wobec katastrofy smoleńskiej. Doświadczenie traumy w tożsamości narodowej Polaków”. Rozważam w nim kategorię traumy społecznej i zastanawiam się, czym katastrofa smoleńska jest dzisiaj i czym będzie w naszej tożsamości i historii. Jest oczywiście tragedią, która bezpośrednio dotknęła bliskich ofiar, ale ze względu na okoliczności, osoby, które zginęły i cel podróży dotyczy całej wspólnoty i polskiego państwa. Myślę o państwie jako wspólnocie obywateli, którzy zostali zaskoczeni tym tragicznym wydarzeniem i nie mam wątpliwości, że jest to nie tylko doświadczenie rodzin i przyjaciół tych, którzy zginęli, lecz nas wszystkich, a więc naszego państwa i naszej wspólnoty narodowej. Biografie, pełnione funkcje publiczne i znacząca, historyczna rola ofiar katastrofy w polskim życiu publicznym, państwowym, w organizacjach społecznych, obywatelskich, w gospodarce, w bankowości, w ruchu Solidarności itd., sprawiają, że katastrofa stała się wydarzeniem traumatycznym dla całej wspólnoty

"

dr Barbara Fedyszak Radziejowska Dla mnie katastrofa smoleńska to nie tylko tragedia, strata, lecz także dramatycznie trudny problem, z którym jako wspólnota obywateli musimy sobie poradzić

Jaki jest wpływ takiej traumy na życie narodu?

Katastrofa smoleńska wywołała traumą społeczną i polityczną, bo była doświadczeniem granicznym, które dotknęło istotnych dla społeczeństwa wartości, reguł i przekonań. Nic dziwnego, że wytrąciła naszą wspólnotę ze stanu społecznej równowagi, że wywołała typowe dla traumy objawy; dezorganizację, naruszenie poczucie bezpieczeństwa, syndrom braku zaufania, niepokój, lęk, obawy, podatność na mity i konfabulacje, gorące masowe spory i mobilizację ruchów społecznych. Dodatkowe okoliczności katastrofy – zaskoczenie, brak jednoczącego celu, bo śledztwo przejęli Rosjanie, poczucie bezsilności wywołały erozję wspólnoty potęgując ją i wzmacniając wraz z kolejnymi przejawami bezsilności polskiego państwa. Profesor Piotr Sztompka definiował i opisywał zjawisko traumy kulturowej w kontekście transformacji ustrojowej PRL w III RP w 2003 roku, a więc 7 lat przed katastrofą smoleńską. Jego zdaniem kategoria traumy kulturowej dobrze wyjaśnia wspólne, trudne doświadczenie odczuwane przez członków zbiorowości w zderzeniu z gwałtowną zmianą, czy tragicznym doświadczeniem. Trudno zaprzeczyć, że katastrofa smoleńska gwałtownie zmieniła sytuację polityczną, dotknęła naszą wspólnotę narodową, państwo i jego obywateli. Traumie kulturowej, zdaniem Piotra Sztompki zawsze towarzyszy dezorganizacja, dezorientacja kulturowa, dysonans poznawczy, izolacja grup i środowisk. Wokół traumy powstają stowarzyszenia, ruchy społeczne a to, co dzieje się później, bywa przedmiotem manipulacji, jest wyolbrzymiane albo tuszowane. Interpretacje stają się przedmiotem wzajemnych kontestacji. Wyjście z traumy wymaga konsolidacji wokół spoistego, wspólnego systemu wartości, norm, reguł i symboli. Wymaga więc nowej, podzielanej przez większość, zbiorowej tożsamości.

"

dr Barbara Fedyszak Radziejowska Trudno zaprzeczyć, że katastrofa smoleńska gwałtownie zmieniła sytuację polityczną, dotknęła naszą wspólnotę narodową, państwo i jego obywateli

Jeśli katastrofę smoleńską nazwiemy traumatogennym doświadczeniem wspólnoty obywateli, to może lepiej zrozumiemy to, co jest objawem takiej traumy, a więc nieufność, poczucie bezsilności, lęk, panikę moralną, podatność na mity i konfabulacje, i ostatecznie – dezorganizację i rozbicie wspólnoty.

Jak inne narody radziły sobie z takimi tragediami?

11 września 2001 był dla Amerykanów „doświadczeniem granicznym” i z całą pewnością stał się powodem traumy, gdyż skala zniszczeń, liczba ofiar, stan zagrożenia najważniejszych budynków – centrów władzy były dla USA upokorzeniem, doświadczeniem bezsilności i słabości. Tragedia tych, którzy zginęli, ich rodzin i bliskich stała się doświadczeniem granicznym całej wspólnoty – wywołując traumę, szybko przekształciła się w proces więziotwórczy. Wokół 11 września też pojawiły się różne koncepcje dotyczące przebiegu wydarzeń, różniące się od oficjalnej wersji ale nawet jeśli miały charakter dzielący, to Amerykanie bez cienia wahania weszli natychmiast, jako państwo i obywatele, w proces wychodzenia z traumy, a więc konsolidacji wspólnoty wokół wartości. Odegrały w niej rolę nie tylko wspólne uroczystości upamiętniające, żałobne, ale także, przez kolejne lata wyraźne działania odbudowywania więzi i poczucia własnej wartości. Świetnym przykładem są choćby filmy fabularne: „World Trade Center” Olivera Stone, „Fahrenheit 9.11” Michaela Moore, czy „Lot 93” Paul Greengrassa. Motyw ataku na World Trade Center jest obecny w wielu filmach i serialach amerykańskich do dzisiaj. Jeśli traumatyczne doświadczenie dotyka sprawne państwo i silną wspólnotę, szybko pojawia się poszukiwanie wspólnych wartości i wspólnych, więziotwórczych przeżyć. My ciągle jesteśmy w stanie traumy, chociaż podjęcie przez prokuraturę profesjonalnego śledztwa w sprawie przyczyn katastrofy 10 kwietnia 2010 roku jest sygnałem, że polskie państwo zaczęło wreszcie wypełniać swoje obowiązki wobec obywateli.

"

dr Barbara Fedyszak Radziejowska Amerykanie bez cienia wahania weszli natychmiast, jako państwo i obywatele, w proces wychodzenia z traumy, a więc konsolidacji wspólnoty wokół wartości

Jednak Amerykanie też wyszli z ataków na World Trade Center podzieleni. Wydarzenie to nałożyło się m.in. na starsze koncepcje polityki zagranicznej - czy prowadzić politykę interwencjonistyczną czy się izolować.

Ale ten podział nie naruszył poczucia wspólnoty. Problem polega na tym, czy jesteśmy w fazie normalnej dla demokracji różnicy zdań, czy w fazie irracjonalnej traumy, która nas rozbija i osłabia. Czy po tylu latach wyłonił się jakiś jednolity system przekonań, czy interpretacji smoleńskiej tragedii, który już nie jest rozbiciem, a jest próbą zakończenia, próbą konsolidacji społecznej? Na poziomie tego, co jest narracją, tożsamością, opowieścią przeżywaną przez wspólnotę – różnice polityczne nie muszą prowadzić do takiej destrukcji. Przykładowo, możemy wspólnie przyjąć, że polskie państwo po katastrofie smoleńskiej, jako instytucja nie zdało egzaminu. Tym samym przyczyniło się do pogłębienia traumy. Obowiązkiem państwa, a nie tylko ugrupowań politycznych, rodzin i przyjaciół ofiar jest działanie na rzecz pamięci, upamiętnienia, czy wiarygodnego wyjaśnienia przyczyn i przebiegu katastrofy. Po 2010 roku różne środowiska próbowały w tej kwestii nadrobić braki państwa. A przecież po to mamy własne, suwerenne państwo, by w obliczu tak dramatycznego wydarzenia wypełniło swoje obowiązki, także troskę o rodziny ofiar. Mam wrażenie, że polskie państwo nie pełniło roli integrującej i nie przyjęło na siebie w pełni tego obowiązku. To zbyt doniosłe i tragiczne wydarzenie, by stanowiło problem rodzin, czy „jednej strony” i jednej partii politycznej ! Suwerenne i demokratyczne państwo ma swoje obowiązki i zadania. Rozumiem środowiska społeczne, komitety honorowe i inicjatorów, którzy chcą postawić pomnik ofiarom katastrofy. Ale to jest taka tragedia i tak dramatyczna katastrofa, że pomnik nie może być prywatny, czy partyjny, jego postawienie to obowiązek państwa. Czas na katastrofę smoleńską patrzeć w perspektywie wspólnoty obywateli i państwa, które za tą wspólnotę jest odpowiedzialne.

Tyle, że wiele wskazuje na to, że większość Polaków w ten sposób nie myśli – a gdy do władzy dochodzi partia, której nie popierają, to często definiują taką władzę jako „obcą”.

Czas odwołać się do sondaży. Według badania TNS Polska w październiku 2013 roku 45 procent badanych odpowiada, że nie wie, co w ustaleniach przyczyn katastrofy jest prawdą i tylko 36 procent wierzy w ustalenia rządowej komisji Millera. W grudniu 2014 roku TNS Polska zapytał - czy przyczyną katastrofy mógł być zamach. „Tak” odpowiedziało 39 procent, „Nie” - 48 procent. Widzimy więc, jak trwały jest podział wspólnoty w tej fundamentalnej kwestii. Wciąż nie wiemy, co pisać na pomnikach; czy „zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach”, czy zginęli z konkretnych, wiarygodnie ustalonych powodów. Przypominam zamach na Jana Pawła II 13 maja 1981 roku. Chociaż złapano Aliego Agce, to szukano zleceniodawców i Włosi, którzy nie graniczą z Rosją, zatrzymali się przed tymi jego zeznaniami, które prowadziły do - wtedy sowieckiej - Rosji i KGB. Wyjście z traumy posmoleńskiej wymaga wiarygodnego ustalenia tego, co da się w tej dramatycznie trudnej katastrofie ustalić i bardzo liczę na postępowanie polskiej prokuratury w tej sprawie. Nawet jeśli w sferze „niedopowiedzenia” nadal pozostanie to, czego „wystraszyli się” w latach 80. Włosi.

Śledztwo w sprawie zabójstwa Aleksandra Litwinienki w Wielkiej Brytanii pokazało coś, co większość wiedziała od samego początku, że odpowiedzialnych należy szukać w Rosji, a konkretnie na Kremlu. Brytyjscy śledczy to udowodnili i… na tym sprawa się skończyła.

"

dr Barbara Fedyszak Radziejowska Mam wrażenie, że polskie państwo nie pełniło roli integrującej i nie przyjęło na siebie w pełni tego obowiązku

Ale Litwinienko nie był Janem Pawłem II i nie był głową Państwa Watykańskiego. Powtórzę, liczę na wiarygodne śledztwo polskiej prokuratury, a więc na skuteczność polskiego państwa, nawet jeśli pozostaną kwestie zbyt trudne do ostatecznego ustalenia. W sondażach CBOS kilkukrotnie pytano Polaków : „Czy uważa Pan/Pani, że prezydent Lech Kaczyński mógł ponieść śmierć w wyniku zamachu. W 2012 roku „Tak” odpowiedziało: 26 procent badanych, w 2013 – 28 proc., w 2014 – 27 proc., w 2015 – 31 proc. respondentów. Po pięciu latach od katastrofy smoleńskiej wciąż utrzymuje się podział w tak fundamentalnej kwestii. Na to samo pytanie -„Nie” odpowiedziało w 2012 i 2013 roku – 56 proc. , w 2014 mniej, bo 49 proc. a w 2015 – 51 proc. Badanych. Tendencja jest raczej spadkowa. Widoczny w sondażach podział to czytelny sygnał, że nadal tkwimy w traumie, a stan dysonansu poznawczego, dezorientacji, konfliktu, wzajemnego wykluczenia wciąż trwa.

Wydaje się, że procenty te powiązane są z elektoratem partyjnym. Wśród osób, które mówią, że to mógł być zamach przeważają wyborcy PiS, a odwrotnie mówią sympatycy pozostałych partii. Czy można przełamać taki sztywny „partyjny” podział w tej sprawie?

Rozważania, czy ten podział wpisuje się, czy nie wpisuje w politykę, to ślepa uliczka. Każda z formacji politycznych, które się wedle tego kryterium rozdzieliły, gdy obejmuje władzę, odpowiada za całe państwo, a więc za rozwiązanie tego problemu. Dzisiaj nie Prawo i Sprawiedliwość, a polski rząd jest odpowiedzialny za przełamanie traumy, za ustalenie wiarygodnego wyjaśnienia przebiegu katastrofy. W demokratycznym państwie zawsze rządzi jedna, zwycięska partia, czasami z koalicjantem. Czas przyjąć do wiadomości, że gdy rządzi, to jest rządem naszego wspólnego państwa. Już nie pamiętam ile tygodni po katastrofie smoleńskiej zaproszono mnie do udziału w debacie zorganizowanej w redakcji „Rzeczpospolitej”. W dyskusji pojawiały się różne refleksje i opinie o katastrofie, o partnerstwie i jego braku w relacjach z Rosją. Pamiętam, że powiedziałam; nawet gdyby to nie był zamach, czy intencjonalne działanie, to sposób, w jaki państwo rosyjskie traktuje nasz kraj: kwestia wraku, skrzynek, rodzin, zalutowanych trumien, braku sekcji, przesłuchanie kontrolerów- wszystko sprawia wrażenie, że pewne „korzyści” z katastrofy , np., dominację Rosji poprzez upokorzenie polskiego państwa, jego rządu i obywateli, czy dezorganizację wspólnoty narodowej można uzyskać nawet bez intencjonalnego działania. Wiele ówczesnych działań rosyjskiego państwa, z raportem Anodiny włącznie, było tego przykładem. 

Pyta Pan o podziały i spory polityczne, a ja uporczywie chcę sprowadzić naszą rozmowę na płaszczyznę - państwo polskie, wspólnota obywatelska. Wielu naszych rodaków uciekło przed traumą wywołaną katastrofą smoleńską w myślenie „nie chcę wiedzieć co się wydarzyło”. Rozumiem, że boją się świadomie przeżyć, przemyśleć i poradzić sobie z tym, co nas wtedy spotkało, także z upokorzeniem, które było najwyraźniej intencjonalne, bo trwa do dzisiaj.

"

dr Barbara Fedyszak Radziejowska Prof. Piotr Sztompka na pytanie o to, jak wyjść z traumy, odpowiada; trzeba zrobić rekonstrukcję wartości wspólnoty i odnaleźć się w tej wspólnocie, mimo podziałów

W jaki sposób powinniśmy przeżyć jako naród, wspólnota tę traumę?

Film „Smoleńsk” Antoniego Krauze to jest pierwszy, ważny krok. I tu nie chodzi o recenzję, chociaż film uważam za dobry, ale o to, że powstał. To bardzo uczciwe zaproszenie do zrozumienia istoty sprawy , wolne od polityzacji problemu. Prof. Piotr Sztompka na pytanie o to, jak wyjść z traumy, odpowiada; trzeba zrobić rekonstrukcję wartości wspólnoty i odnaleźć się w tej wspólnocie, mimo podziałów. 

Kolejny przejaw próby konsolidacji wspólnoty to konferencje smoleńskie – obywatelska inicjatywa środowiska naukowego. Uczestniczący w nich profesorowie bardzo dbali, by unikać identyfikacji i interpretacji politycznych. Ta samoorganizacja środowiska naukowego przywróciła honor polskiej nauce. Opłata uczestnictwa była wysoka, referenci i słuchacze opłacali wszystko, z wynajęciem sali włącznie. Nie ustalono przyczyn katastrofy, ale wykorzystując dostępne dane oceniano wiarygodność oficjalnych ustaleń. W wielu referatach w sposób przekonywujący podważono raporty Millera i Anodiny. Co spotkało profesorów ? Wykluczenie z użyciem słów pogardliwych; „Szamańscy profesorowie Macierewicza”, „Smoleńsk zatruł polską naukę”, a jeden z bardzo znanych profesorów mówił o profesorach występujących na Konferencjach Smoleńskich ; „Smoleńsk zdegenerował tytuł profesora”. Na próbę konsolidacji wspólnoty odpowiedziano pogardą, wykluczeniem i polityzacją wydarzenia. Ale ani naukowcy, ani badacze, ani prokuratorzy, podobnie jak polskie państwo i wspólnota obywateli RP nie uciekną od problemu, jakim jest wyjaśnienie przebiegu katastrofy, pamięć o niej i zrozumienie, czym jest dla nas to traumatogenne doświadczenie.

Rozmawiał Petar Petrović, PolskieRadio.pl


Polecane

Wróć do strony głównej