Działacz polski z Mariupola: prorosyjskie bojówki nie czczą świąt. "Tegoroczna Wielkanoc symbolem jednoczenia religii, narodów, Polski i Ukrainy"
Dla tych, którzy są w mieście przyfrontowym, Wielkanoc ma szczególne znaczenie. Przy linii walk szczególną rolę w zakresie wsparcia duchowego, psychologicznego, pełni Kościół – o tym mówił w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl. Andrzej Iwaszko, działacz polski z Mariupola. Zaznaczył, że w tym roku katolicy i prawosławni na Ukrainie, Polacy i Ukraińc świętowali razem.
2017-04-17, 18:00
Powiązany Artykuł

WIELKANOC W CIENIU PROBLEMÓW. ŚWIĘTA POLAKÓW NA BIAŁORUSI
Wielu Polaków wyjechało z Mariupola - zostało ewakuowanych z pomocą polskich władz. Jednak w mieście zostało jeszcze około kilku dziesiątek osób o polskich korzeniach, głównie starsze. Dla nich Wielkanoc jest bardzo ważnym świętem – powiedział portalowi PolskieRadio.pl Andrzej Iwaszko.
Andrzej Iwaszko do niedawna mieszkał w Mariupolu, ukraińskim mieście, które znajduje się niemal na linii walk. Obecnie kieruje wciąż Polsko-Ukraińskim Stowarzyszeniem Kulturalnym w Mariupolu. Zajmuje się ono m.in. nauczaniem języka polskiego, promocją kultury. wsparciem dla środowisk polskich.
Tłumaczy, że w mieście zostało około kilku dziesiątek Polaków, dlatego że część z nich nie była w stanie wyjechać np. z przyczyn zdrowotnych, ich krewni zostali, by się nimi opiekować. Niektórzy mieli inne osobiste ważne przyczyny, które przesądziły o takiej decyzji.
Święta wielkanocne w Mariupolu
Andrzej Iwaszko podkreślił, że rola Kościoła w mieście przyfrontowym jest bardzo duża. W tym mieście parafia katolicka, kierowana przez księdza Leonarda Aduszkiewicza, to też miejsce centrum duchowego Polaków.
REKLAMA
- Osoby te chodzą do Kościoła i te święta są dla nich doniosłym wydarzeniem. Wszystko wygląda podobnie jak w Polsce. Najpierw przygotowania, Triduum Paschalne, jest i święcenie pokarmów. Nie ma problemu z zaopatrzeniem w produkty, choć są bardzo drogie, jeśli chodzi o możliwości osób starszych. Tym bardziej, że często nie są one sobie w stanie sami upiec babek, ugotować potraw, muszą kupować. To jednak bardzo ważne święta dla Polaków w Mariupolu – opowiadał portalowi PolskieRadio.pl Andrzej Iwaszko.
W tym roku, jak mówił działacz, święta mają wymiar symboliczny. W tym samym czasie przypadła Wielkanoc katolików i prawosławnych. To symbol – jednoczenia religii, zgody między nimi, między Polakami i Ukraińcami, wszyscy świętują w tym samym czasie – to bardzo ważne – zaznaczył.
Powiązany Artykuł

PROROSYJSKIE BOJÓWKI STRZELAŁY W WIELKANOC
Andrzej Iwaszko mówił, że organizacja kierowana przez niego stara się pomagać tym, którzy są w trudnej styuacji. Polsko-Ukraińskie Stowarzyszenie Kulturalne w Mariupolu organizuje także wciąż dla chętnych nauczenie języka polskiego, kieruje tym wiceprezes, która jest na miejscu.
Strzały w czas Wielkanocy
Działacz zwrócił uwagę, że rozejm na Ukrainie nie jest przestrzegany – nawet w okresie świąt Zmartwychwstania Pańskiego były ataki, ostrzały, choć prorosyjscy bojownicy deklarują, że czczą zasady prawosławia.
REKLAMA
- To dość specyficzna wojna. Taktyka prorosyjskich bojowników jest taka, że proszą o rozejm i za jakiś czas sami atakują i sami prowokują. Na przykład tuż przed Wielkanocą rannych zostało trzech żołnierzy ukraińskich – mówił Andrzej Iwaszko.
Rozmówca portalu PolskieRadio.pl zaznaczył, że bojownicy przedstawiają się jako osoby wierzące, prawosławne. Jeśli tak, wówczas czas przed Wielkanocą powinien skłonić ich do przestrzegania rozejmu – tak niestety się nie dzieje. To czas refleksji – a oni atakują, utrzymują napięcie, urządzają prowokacje – mówił działacz.
Jak zauważył, to stawia w szczególnie trudnej sytuacji stronę ukraińską, która stara się przestrzegać prawa, nie strzelać.
Nie wiadomo, co może stać się jutro, co wymyśli Putin
Jak przypomniał działacz, ci ludzie, którzy wyjechali do Polski, mieli zazwyczaj w Mariupolu dobrą pozycję zawodową, to osoby operatywne, aktywne. A jednak w Polsce często mówi się o emigracji zarobkowej. - Ludzie ci mieli mieszkanie, pracę, ale po prostu tam tuż obok toczyła się wojna – tłumaczył Andrzej Iwaszko.
REKLAMA
Przypomniał, że zagrożenie wciąż jest realne, ze strony rosyjskiej co jakiś czas słychać groźby, że bojówki zaatakują, chcą „dojść do Odessy”, etc. - W tej sytuacji o tym, co będzie jutro decyduje wola jednego człowieka. Nie można przewidzieć, jaką decyzję podejmie nazajutrz Władimir Putin, i ani Europa, ani USA na razie nie mogą kontrolować całkiem zachowania tej osoby. Nie ma pewności, co się wydarzy. W ciągu tygodnia wszystko może się diametralnie zmienić – powiedział nasz rozmówca.
Mariupol jest umocniony. Jednak nie wiadomo wciąż, co się może stać – nie można tego przewidzieć – zaznaczył działacz. Podkreślił, że w tych czasach niepewności wielkie znaczenie ma Kościół, a zwłaszcza podejście ekumeniczne, któremu sprzyja mariupolski ksiądz Leonard. - Stara się jednoczyć różne wyznania, ma serdeczny stosunek do wszystkich.
Polacy bardzo potrzebują teraz wsparcia duchowego, psychologicznego. Tu rola Kościoła jest bardzo ważna – mówił Andrzej Iwaszko.
***
REKLAMA
Z Andrzejem Iwaszką rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal PolskieRadio.pl
REKLAMA