Parlament Katalonii za niepodległością. Madryt przejmuje władzę
W stolicy Katalonii regionalny parlament zagłosował za niepodległością regionu. Głosowanie było tajne. Niedługo później hiszpański Senat zaaprobował przejęcie przez Madryt władzy w Katalonii. Do Barcelony przybyło ponad dwustu opowiadających się za secesją burmistrzów. Burmistrzowie żądali od Carlesa Puigdemonta, by nie zszedł z obranej drogi i ogłosił niepodległość Katalonii.
2017-10-27, 19:50
Posłuchaj
Wniosek o włączenie do porządku obrad głosowania niepodległości Katalonii wpłynął przed południem. Podpisały się pod nim dwa ugrupowania: skrajnie lewicowy CUP i centro prawicowy Junts per Si. Ugrupowania opozycyjne - socjaliści, centroprawicowa Partia Ludowa i liberałowie z Ciudadanos - które zapowiedziały bojkot głosowania, opuściły salę obrad - informuje agencja Reutera.
w 135-miejscowym parlamencie za ogłoszeniem niepodległości głosowało 70 deputowanych, 10 było przeciw, a dwa głosy oddano puste. Gdy ogłoszono wynik głosowania, tysiące ludzi zebranych przed gmachem parlamentu zaczęły wiwatować i tańczyć.
Agencja dpa zwraca uwagę, że rezolucję w sprawie utworzenia "Republiki Katalonii jako niezależnego i suwerennego państwa" przyjęto bez określenia terminu proklamowania niepodległości.
REKLAMA
Madryt przejmuje władzę
Po przegłosowaniu przez kataloński parlament ustanowienia niezależnej Republiki Katalonii hiszpański premier Mariano Rajoy zaapelował o spokój i zapowiedział, że w Katalonii "przywrócone zostaną rządy prawa". Niedługo później hiszpański Senat zaaprobował przejęcie przez Madryt władzy w Katalonii. Głosowanie nad wprowadzeniem w życie 155. artykułu konstytucji, pozwalającego na zawieszenie autonomii, przekładano cztery razy. Poprzedziła je burzliwa dyskusja. Zarzucono w niej Marianowi Rajoyowi brak wizji Hiszpanii, a Katalończykom - notoryczne łamanie prawa. Senat podjął decyzję w tej sprawie stosunkiem głosów 214 do 47 (przy jednym wstrzymującym się).
- Hiszpania jest poważnym krajem i wielkim narodem i nie będziemy tolerować podejmowania przez niewielu ludzi próby zlikwidowania naszej konstytucji - powiedział Rajoy dziennikarzom po głosowaniu w Senacie.
Jeszcze dziś zwołane ma zostać posiedzeniu rządu, który przyjmie dokument Senatu i rozpocznie wprowadzanie w życie 155. artykułu konstytucji. Zdaniem rządu, nie przeszkodzi w tym przyjęcie przez kataloński parlament dokumentu inicjującego powstanie republiki. W sieciach społecznościowych Mariano Rajoy napisał: "Państwo prawa odbuduje legalność Katalonii".
REKLAMA
To koniec Puigdemonta?
Wystąpienie przed kamerami zapowiedział Carles Puigdemont, który ma ogłosić w regionie przedterminowe wybory. W świetle hiszpańskiego prawa, wraz z wejściem w życie 155. artykułu konstytucji polityk zostanie odsunięty od funkcji szefa regionalnego rządu.
Hiszpańskie media przewidują, że odwołanie Puigdemonta i jego zastępcy Oriola Junquerasa nastąpi zapewne w sobotę, gdy decyzja Senatu zostanie opublikowana w dzienniku urzędowym.
Tymczasem główne katalońskie ugrupowanie secesjonistyczne - Zgromadzenie Narodowe Katalonii (ANC) - wezwało w piątek urzędników, by stosowali "pokojowy opór" i nie słuchali poleceń rządu hiszpańskiego.
Zabrakło dobrej woli?
Większość hiszpańskich mediów twierdzi, że ogłoszenie przez parlament Katalonii niepodległości oraz niemal równoczesna zgoda hiszpańskiego Senatu na ograniczenie autonomii tego regionu sprawiły, że sytuacja w regionie zmierza w kierunku konfrontacji między Madrytem a Barceloną.
REKLAMA
Dziennikarze radia "Cadena Ser" zwrócili uwagę, że w ciągu czterech tygodni po referendum niepodległościowym z 1 października nie udało się wypracować podstaw do negocjacji między rządem centralnym Mariano Rajoya a katalońskim gabinetem Carlesa Puigdemonta.
“Wydaje się, że przez bardzo krótki czas pojawiły się warunki do podjęcia rozmów między gabinetami Rajoya i Puigdemonta, ale obie strony nie skorzystały z drogi dialogu” - odnotowała "Cadena Ser".
Tymczasem komentatorzy stacji “esRadio” zaznaczają, że “prawdopodobnie nie wykorzystano” wszystkich mediacyjnych środków rozwiązania kryzysu w Katalonii. Wskazują, że “piątek jest jednym z najsmutniejszych dni w historii współczesnej Hiszpanii”.
“Ogłoszenie przez parlament Katalonii niepodległości doprowadziło dziś większość Hiszpanów do fatalnych nastrojów. To bardzo smutna sytuacja, która nie przyniesie korzyści ani władzom Katalonii, ani reszcie Hiszpanii” - ocenili reporterzy "esRadio".
"Sytuacja wymknęła się spod kontroli"
Z kolei kanał informacyjny TVE24 zauważa, że sytuacja w kraju wymknęła się spod kontroli i najbliższe godziny mogą przynieść nasilenie napięcia między Madrytem a Barceloną. Telewizja twierdzi, że przyszłość Katalonii “stanęła dziś pod dużym znakiem zapytania”. Dziennikarze hiszpańskiej stacji nie wykluczają, że rząd Rajoya zdecyduje się na siłowe rozwiązania, aby utrzymać integralność terytorialną kraju.
“Decyzja parlamentu Katalonii skomplikuje proces wychodzenia z kryzysu w tym regionie i jeszcze bardziej podzieli jego mieszkańców. Źle się stało, że osobiste ambicje małej grupy osób wzięły górę nad dobrem całego kraju” - podkreślili dziennikarze TVE24.
Hiszpańska telewizja wskazuje, że jednostronne ogłoszenie przez władze w Barcelonie niepodległości regionu jest wyrazem "barbarzyństwa w warunkach rzekomej demokracji” i “przykładem próby narzucenia przez mniejszość swoich praw większości".
"To śmieszne, a zarazem smutne, że licząca 2 mln osób grupa separatystów próbuje zdominować wolę większości mieszkańców Katalonii i dwadzieścia razy większej populacji Hiszpanii" - podsumowali komentatorzy TVE24.
Europejskie potęgi murem za Madrytem
Pełne poparcie dla hiszpańskiego premiera Mariano Rajoya w związku z separatystycznymi dążeniami w Katalonii wyraził prezydent Francji Emmanuel Macron. - Zawsze mówiłem, że mam jednego interlokutora w Hiszpanii i jest to premier Rajoy - powiedział Macron dziennikarzom podczas wizyty w Gujanie Francuskiej. - W Hiszpanii są rządy prawa, z regułami konstytucyjnymi. Mariano Rajoy chce, by szanowano te reguły, i ma moje pełne poparcie - oświadczył.
Poparcie dla Madrytu wyraziły Niemcy. Rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert podkreślił, że Berlin nie uznaje rezolucji przyjętej przez parlament kataloński, i dodał, że "jednostronna deklaracja niepodległości narusza zasady suwerenności i integralności terytorialnej Hiszpanii". Wyraził nadzieję, że "wszyscy zaangażowani wykorzystają wszelkie możliwości dialogu i deeskalacji".
REKLAMA
Także kancelaria brytyjskiej premier Theresy May poinformowała, że rząd w Londynie "nie uznaje i nie uzna" jednostronnej deklaracji niepodległości katalońskiego parlamentu. Jak podkreślono, "decyzja jest oparta na referendum uznanym przez hiszpańskie sądy za nielegalne". Rzecznik May dodał, że brytyjskie władze chcą "utrzymania państwa prawa, szacunku dla hiszpańskiej konstytucji i zachowania jedności Hiszpanii".
Z koli rząd Szkocji wydał oświadczenie, w którym wyrażono "zrozumienie i uszanowanie" decyzji katalońskiego parlamentu. Szkocka minister spraw zagranicznych Fiona Hyslop nie uznała jednak Katalonii jako nowego państwa, apelując o "proces dialogu", który miałby pomóc rozwiązać kryzys.
Unijne poparcie
Szef Rady Europejskiej Donald Tusk oświadczył, że decyzja katalońskiego parlamentu niczego nie zmienia dla UE - Hiszpania pozostaje jedynym rozmówcą. Tusk wezwał jednocześnie Madryt do dialogu. "Mam nadzieję, że hiszpański rząd woli siłę argumentu, a nie argument siły" - podkreślił na Twitterze.
Natomiast szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, podkreślił, że ważne jest, by uniknąć wszelkich podziałów w Unii Europejskiej. - Nie chcę sytuacji, w której jutro Unia Europejska będzie się składała z 95 różnych państw - powiedział.
REKLAMA
Odpowiedź Madrytu na katalońską deklarację spotkała się ze zrozumieniem również za oceanem. Rzeczniczka Departamentu Stanu USA Heather Nauert napisała w oświadczeniu, że "Katalonia jest integralną częścią Hiszpanii i Stany Zjednoczone popierają konstytucyjne środki podejmowane przez hiszpański rząd, by zachować Hiszpanię silną i zjednoczoną".
fc
REKLAMA