Prof. Piotr Wawrzyk: Donald Tusk dostał czerwoną kartę od bułgarskiej prezydencji

- On przekroczył granicę, gdyż sprawując funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej nie powinno się ingerować w politykę swoje kraju – ocenił w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl politolog prof. Piotr Wawrzyk z UW.

2018-01-12, 13:58

Prof. Piotr Wawrzyk: Donald Tusk dostał czerwoną kartę od bułgarskiej prezydencji

Bułgarski premier Bojko Borisow wyraził nadzieję, że procedura z art. 7 przeciwko Polsce nie zajdzie tak daleko, by musiało się odbyć głosowanie unijnych przywódców. Kraj ten właśnie rozpoczął prezydencję w UE i to on będzie decydował, jak zostanie poprowadzona procedura z art. 7.

Myślę, że prezydencja bułgarska liczy na dialog między KE, a polskim rządem. Jeżeli dojdzie do procedowania to wiadomo, że będą to bardzo ciężkie negocjacje, gdyż każdy kraj będzie poddawany silnej presji z obu stron – z jednej przez Polskę i kraje nam sprzyjające, z drugiej przez KE i kraje jej sprzyjające. To będzie mało komfortowa sytuacja dla wszystkich państw członkowskich, gdyż będą musiały się komuś narazić.

Powiązany Artykuł

Tusk 1200.jpg
Donald Tusk: Polska stanęła okoniem wobec wszystkiego, co dla Unii ważne

Będą musiały się narazić nie tylko KE, ale też Niemcom. Tego zapewne wszyscy potencjalni sojusznicy Warszawy, przede wszystkim w Europie Środkowo-Wschodniej, woleliby uniknąć?

Nawet jeśli jakiś kraj będzie deklarował poparcie dla stanowiska Polski, to nie jest powiedziane, że pod wpływem nacisków mniej lub bardziej subtelnych ze strony KE, czy krajów jej sprzyjających, nie zmieni zdania.

Bojko Borisow powiedział, że nie może ocenić, czy polskie władze nie przestrzegają praworządności i dodał, że „zawsze jak chce się kogoś urazić, sięga się po praworządność”.

To jest oddanie istoty sprawy, dlatego, że bardzo łatwo jest sięgnąć po argument, który jest nieokreślony. Nie jest w żadnym unijnym dokumencie napisane, co to jest ta mityczna praworządność, dlatego każdy może powiedzieć, że według niego ona w jakiś kraju jest albo jej nie ma. Nikt nie jest w stanie spoza danego sporu – w tym przypadku KE z Polską – rozstrzygnąć sprawy jednoznacznie, są różne poglądy i każdy ma swoje podejście. To pokazuje, że Bułgaria jest ostrożna, jeżeli chodzi o postępowanie KE i dystansuje się od jej działań w mniej lub bardziej subtelny sposób, ale nie mówi wprost, że KE robi źle, by nie być poddanym naciskom. Te słowa świadczą o bardzo dyplomatycznym ocenieniu, że zdaniem Bułgarii nie ma w Polsce problemów z praworządnością, ale formułowane jest to tak, żeby nie urazić drugiej strony. To jest przede wszystkim nieformalny apel do KE, że nie tylko Polska i Węgry uważają, że „nie jest tak z tą kwestią praworządności, jak mówicie, liczcie się, że jeżeli będzie głosowanie, to możecie je przegrać”.

REKLAMA

Premier Bułgarii powiedział też, że Donald Tusk nie powinien ingerować w polską politykę.

To jest najważniejsze z całej jego wypowiedzi. Tego nie mówił bowiem premier Bułgarii, tylko premier Bułgarii, który pełni funkcję prezydencji. Nie wyobrażam sobie, żeby prezydencja w ten sposób się wypowiadała bez wcześniejszej konsultacji z innymi państwami. To już nawet nie jest żółta karta, a czerwona dla Donalda Tuska. Żółta by była – gdyby to powiedział np. prezydent Francji, ale jeśli mówi to kraj prezydencji, to można to potraktować, jako ocenę, że Tusk przekroczył granicę, gdyż sprawując funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej nie powinno się ingerować w politykę swoje kraju. On jest przedstawicielem Wspólnoty i ma by ponadnarodowy, a nie ma mieszać się w wewnętrzne sprawy danego państwa, szczególnie swojego.

"

Prof. Piotr Wawrzyk Gdyby rynki finansowe wystraszyły się sporów między KE a Polską, to mogliby stracić duże pieniądze

Wydaje się, że w ostatnim czasie Donald Tusk nie stara się nawet używać zawoalowanej formy?

Jego wypowiedzi krytyczne wobec polskiego rządu były do tej pory tolerowane w państwach członkowskich, nikt na to nie zwracał większej uwagi, tylko Polska mówiła, że to jest ingerencja, złamanie mandatu przewodniczącego. To upewniło Tuska co do własnej bezkarności. Teraz został jednak za to skarcony i to w bardzo jednoznaczny sposób. Dostał mandat na drugą kadencję, więcej nie może już być wybrany. W związku z tym jego kariera w UE i tak się skończy, dlatego pozwala sobie na takie sformułowania, gdyż wie, że nic złego go nie spotka.

Donald Tusk gra w ten sposób na powrót?

On ma dwie możliwości po zakończeniu kadencji – po pierwsze, może wrócić do polityki krajowej, dzięki temu będzie wykreowany przez własny obóz polityczny na męża opatrznościowego, wracającego na białym koniu, by pokonać PiS we wszystkich możliwych wyborach. Po drugie, pamiętajmy, że liberalno-lewicowy mainstream nie jest przyjacielem polskiego rządu, a to znaczy, że Tusk chcąc mieć jego przychylność, gdyby powrót do polskiej polityki się nie udało, musi w ten sposób zabiegać o jego poparcie.

REKLAMA

Premier Mateusz Morawiecki spotkał się we wtorek z szefem KE Jean-Claude’m Junkerem i wyjaśniał stanowisko Polski w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości. Czy zmiana na stanowisku szefa rządu i rekonstrukcja jego gabinetu pomogą w sporze z KE?

To jest możliwość przełamania wzajemnej niechęci do spotkań bilateralnych, która była między KE a polskim rządem. Morawiecki mając dobre kontakty w świecie biznesu, finansjery, może w ten sposób starać się wpływać na opinię o Polsce polityków różnych krajów. Pamiętajmy, że KE nie jest zawieszona w próżni, tam działają bardzo różni lobbyści, a w ich interesie nie jest to, by były kłopoty z Polską. Gdyby rynki finansowe wystraszyły się sporów między KE a Polską, to mogliby stracić duże pieniądze. Dlatego też w ich interesie jest złagodzenie sporu.

Rozmawiał Petar Petrović

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej