"Nie lobbowałem na rzecz Totalizatora Sportowego"

2010-03-18, 10:21

"Nie lobbowałem na rzecz Totalizatora Sportowego"

Zakończyło się przesłuchanie przez hazardową komisję śledczą byłego szefa Kancelarii Prezydenta Roberta Draby.

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty

Były wiceszef Kancelarii Prezydenta Robert Draba powiedział, że nie lobbował na rzecz Totalizatora Sportowego. Dodał, że pisma, jakie skierował do resortu finansów w 2007 r. w sprawie uwag Totalizatora, były standardową korespondencją.

 

Robert Draba został w czwartek przesłuchany przez komisję śledczą badającą aferę hazardową.

Draba, według materiału przekazanego śledczym z Kancelarii Premiera, w styczniu 2007 r. - będąc wówczas wiceszefem Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego - skierował do ówczesnej szefowej resortu finansów Zyty Gilowskiej prośbę o ustosunkowanie się do uwag, jakie do prezydenckiej kancelarii przekazał prezes Totalizatora Sportowego Jacek Kalida. Uwagi dotyczyły przygotowywanego wówczas projektu zmian w tzw. ustawie hazardowej.

Z kolei w marcu 2007 r. - zgodnie z materiałem dla komisji śledczej - Draba przekazywał jeszcze Gilowskiej przygotowane w Totalizatorze materiały prawne, finansowe i analityczne dotyczące projektowanych zmian w ustawie hazardowej z prośbą o ich ocenę i ewentualne wykorzystanie przez MF.

Draba zeznał przed hazardową komisją śledczą, że jedynie przesyłał do Ministerstwa Finansów korespondencję dotyczącą projektu zmian w ustawie hazardowej, która trafiła do Kancelarii Prezydenta.

Jak zaznaczył, w jego pismach, które towarzyszyły przesyłanej korespondencji, nie było "żadnego stwierdzenia ocennego ani żadnej prośby o to, żeby minister finansów uwzględnił stanowisko Totalizatora Sportowego".

Były wiceszef Kancelarii Prezydenta podkreślił, że była to standardowa korespondencja, której celem było przesłanie pism wpływających do Kancelarii. Jak powiedział, w archiwum tego urzędu znajduje się wiele podobnych dokumentów.

Draba zwrócił uwagę, że ze względu na to, iż prezydent ma inicjatywę ustawodawczą, wiele osób, instytucji i firm zgłasza się do niego oficjalną drogą, "prosząc o to, by zechciał ich wnioski uwzględnić".

"W związku z tym w tej korespondencji w sprawie TS niczego dziwnego nie widzę" - zaznaczył Draba.

Chciał zainteresować prezydenta

Robert Draba zeznał, że w 2006 r. spotkał się z ówczesnym prezesem Totalizatora Sportowego Jackiem Kalidą, który chciał, by prezydent wystąpił z inicjatywą ustawodawczą ws. ustawy hazardowej.

"Pan prezes Kalida, wydaje mi się, że telefonicznie umówił się na spotkanie. Przyszedł do kancelarii i przedstawił taką propozycję, żeby prezydent zechciał zająć się nowelizację ustawy hazardowej" - relacjonował Draba.

Dodał, że Kalida pytał go, czy "prezydent nie zechciałby zająć się inicjatywą ustawodawczą, czy nie zechciałby wnieść takiej ustawy". Jak mówił, zdaniem Kalidy prace nad zmianami w ustawie hazardowej prowadzone w resorcie finansów szły w nieodpowiednim kierunku.

Draba zaznaczył jednak, że uznał, iż Kancelaria nie ma odpowiednich kompetencji i nie powinna zajmować się tą sprawą.

Relacjonował, że później po tym spotkaniu Totalizator Sportowy przysłał do niego uwagi dotyczące przygotowywanego wówczas w Ministerstwie Finansów projektu nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych.

Draba mówił, że standardowo przesłał je do resortu finansów. Podkreślił, że nie rekomendował żadnych rozwiązań, które były zawarte w dokumentach TS. Według jego relacji, ministerstwo udzieliło kancelarii ogólnej odpowiedzi, w której poinformowało, że toczą się prace nad ustawą, stanowisko TS jest znane i będzie uwzględniane lub nie w zależności od tego jak potoczą się prace nad projektem. Jak mówił, kancelaria nie była w stanie oceniać konsekwencji wejścia w życie zmian w ustawie hazardowej, dlatego nie zajmowała się sprawą, tylko przesłała pisma do MF.

Draba zaznaczył, że po otrzymaniu odpowiedzi z ministerstwa uznał, że nie ma potrzeby informowania o tej sprawie prezydenta, bo nie jest ona istotna. Tłumaczył, że w przekazywanych resortowi finansów pismach, w których prosił o odniesienie się do argumentacji TS, używał sformułowania "proszę o poinformowanie prezydenta", bo kancelaria pracuje dla głowy państwa i takiego zwrotu używa się zwyczajowo.

Były wiceszef Kancelarii Prezydenta podkreślił, że podobnych pism, jak te z Totalizatora, do kancelarii wpływało bardzo wiele. Tłumaczył, że on po prostu uznał, iż najlepiej przekazać je do odpowiedniego organu, jakim było Ministerstwo Finansów. Jak ocenił, gdyby pozostawił taką korespondencję, jak ta z TS bez odpowiedzi, mógłby się narazić na zarzut naruszenia prawa polegającego na niedopełnieniu obowiązków.

Draba zeznał, że nie wie, kto był autorem opracowań przekazanych mu przez Totalizator. Podkreślił, że kancelaria nie weryfikowała treści tych dokumentów.

Chcą pytać o spotkania

Wniosek o przesłuchanie Draby złożył poseł Platformy Sławomir Neumann. Z materiału, jaki trafił do komisji, wynika, że Draba przekazywał w 2007 roku zespołowi, który w resorcie finansów zajmował się zmianami w prawie hazardowym, uwagi i opracowania, jakie do kancelarii głowy państwa zgłaszał Totalizator Sportowy.

Polityk Platformy będzie chciał także dopytać byłego ministra o ewentualne spotkania z lobbystami w Kancelarii Prezydenta.

Drugim świadkiem, który będzie w czwartek zeznawał przed komisją, jest dyrektor generalna Ministerstwa Sportu Monika Rolnik, oddelegowania do rady nadzorczej Totalizatora Sportowego.

sż, rr, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR), PAP

Polecane

Wróć do strony głównej