Prof. Romuald Szeremietiew: dzięki Żołnierzom Niezłomnych nie udało się w Polsce przeprowadzić kolektywizacji

- Na szczęcie prawda przebija się do polskich głów. Przebiła się w młodym pokoleniu prawda o Żołnierzach Niezłomnych co jest sygnałem, że to się stanie w całym społeczeństwie – mówił w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl prof. Romuald Szeremietiew.

2018-03-07, 14:55

Prof. Romuald Szeremietiew: dzięki Żołnierzom Niezłomnych nie udało się w Polsce przeprowadzić kolektywizacji

Dlaczego środowiska, media, które są najbardziej krytycznie nastawione do Żołnierzy Wyklętych bardzo często są również największymi obrońcami komunistycznych pomników, patronów ulic, czy szkół i starają się pokazywać „dobre” strony PRL-u?

Powiązany Artykuł

wyklety.jpg
Żołnierze Wyklęci – serwis specjalny

Te środowiska poczuwają się do wspólnoty, nazwijmy to ideowej, z PRL. Czyn zbrojny Żołnierzy Niezłomnych przeszkadza tym, którzy próbowali zmieścić satelicką „Polskę Ludową” w naszej tradycji państwowej, w III RP. Dziś widać, że z racji na przypomnienie o Wyklętych, to się nie udaje. Dlatego deprecjonowanie czynu zbrojnego podziemia niepodległościowego jest z punktu widzenia zwolenników „Polski Ludowej” zrozumiałe, chociaż trudno taką postawę pochwalać. Inny aspekt sprawy - Żołnierze Niezłomni latami byli na różne sposoby oczerniani. Komunistom chodziło o to, aby pokazać ich jako bandytów dokonujących odrażające czyny. I robiono to nie tylko w propagandzie, ale też za sprawą fałszowania dokumentów, na które dziś powołują się świadomie lub nie „dochodzący prawdy” o Wyklętych. I wreszcie są tacy Polacy, którzy okres PRL wspominają dobrze. Dla kogoś, kto przeżywał młodość w latach rządów Edwarda Gierka, który wszak budował „drugą Polskę”, tamten czas może wydawać się… sympatycznym. Nieliczni wtedy angażowali się w działalność niezależną i doświadczali represji. Pamiętam, że to, co wtedy robiliśmy nie znajdowało szerszego oddźwięku, co najwyżej wywoływało obawy wśród naszych najbliższych narażenia się na prześladowania. Zresztą nawet przy ocenie stanu wojennego ciągle w polskim społeczeństwie połowa uważa, że był on uzasadniony. Na szczęcie prawda przebija się do polskich głów. Przebiła się w młodym pokoleniu prawda o Żołnierzach Niezłomnych, co jest sygnałem, że to się stanie w całym społeczeństwie.

Wspomniał Pan Profesor o fałszowaniu dokumentów, może Pan podać jakiś przykład?

W instrukcjach jakie wydał w 1946 roku Stanisław Radkiewicz, szef ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, było wskazanie, że ubecy prowadzący przesłuchania aresztowanych żołnierzy podziemia mają uzyskać potwierdzenia ich bandyckiego postępowania. Wymuszano takie obciążające zeznania torturami. Ubecy często też sami fałszowali zeznania, odpowiednio je preparowali. Historyk dziś badający ubeckie dokumenty musi zachować wyjątkową ostrożność, aby nie nabrać się na fałsze tam zawarte. Mamy chociażby rzekomy dziennik mjr. Józefa Kurasia „Ognia” wymyślony i napisany przez ubeckiego prowokatora Władysława Machejka. Do dziś występuje on w różnych miejscach jako wiarygodny dokument. Wiele zbrodniczych czynów przypisywanych podziemiu było dziełem oddziałów prowokacyjnych UB utworzonych już w połowie 1945 roku. Ich celem było zlikwidowanie ale także skompromitowanie niepodległościowej partyzantki. Fałszywi partyzanci udając podziemie rabowali i mordowali na terenie całej Polski. Grupy kierowane były przez specjalnie dobranych funkcjonariuszy UB, mających często przeszłość partyzancką w oddziałach AL, czy wojskową w I Armii gen. Berlinga. Ich kryminalne działania, napady na ludność cywilną, a nawet morderstwa np. działaczy PSL czy prowokacje mające ujawnić sympatyków podziemia niepodległościowego, sprzyjały podejmowaniu represji przez komunistyczne władze i podlegające jej jednostki bezpieczeństwa wewnętrznego. A dziś są przytaczane jako dowód na przestępczą działalność Żołnierzy Wyklętych. Czytając którąś z prac Jacka Kuronia znalazłem, że on jako rzecz pewną podaje informację o jednym z dowódców partyzantki, który będąc w więzieniu skazany na śmierć chełpił się przed współwięźniami ilu ludzi zamordował, ile kobiet zgwałcił itd. Według Kuronia był to por. Stanisław Marchewka „Ryba”, który w rzeczywistości zginął walcząc z ubekami w marcu 1957 roku. „Ryba” został pośmiertnie w sierpniu 2009 roku odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Fałszu w opisie działań podziemia niepodległościowego jest dużo. Nadal trudno oddzielić fałsz od prawdy chociażby w przypadku oceny kpt. Romualda Rajsa „Burego”. Do tego mamy dziś lekkomyślnych „tropicieli prawdy” sięgających po tego typu źródła i utrwalających komunistyczne fałsze.

"

Prof. Romuald Szeremietiew Komunistom chodziło o to, aby pokazać Wyklętych jako bandytów dokonujących odrażające czyny. I robiono to nie tylko w propagandzie, ale też za sprawą fałszowania dokumentów, na które dziś powołują się świadomie lub nie „dochodzący prawdy” o Wyklętych


Ma Pan na myśli książkę Piotra Zychowicza „Skazy na pancerzach”. Czarne karty epopei Żołnierzy Wyklętych”? Czy czytał ją pan?

Nie muszę czytać książek Zychowicza, wystarczyło jego pierwsze „słynne” opracowanie „Pakt Ribbentrop-Beck”, aby stwierdzić jaką wartość ma jego publicystyka. Na tym zakończyłem kontakt z jego twórczością. Nie widziałem sensu zgłębiania jego opowieści, widząc tytuły kolejnych książek, jak choćby „Obłęd’44”, albo opowieść o Piłsudskim spiskującym z Leninem… Nie zaskoczył więc mnie Zychowicz teraz demaskujący „bandytów” z podziemia. Moim zdaniem to, co pisze nie zasługuje na uwagę.

REKLAMA

Dziś przede wszystkim patrzy się na Wyklętych, jako na bohaterów, toczących wojnę, której nie można było wygrać. Ich poświęcenie poszło na marne?

Myślę, że poza tym, co wiemy o czynie Żołnierzy Niezłomnych, o ich oddaniu Ojczyźnie, poświęceniu, jakie ofiary złożyli trzeba uwzględnić jeszcze współczesne konsekwencje ich walki. Można w niej odnaleźć jeszcze inny sens. Komuniści jako podstawowe w procesie zniewolenia społeczeństwa uważali pozbawienie ludzi środków do życia i dlatego zabierali własność. Jedną z ważnych składowych tego było odebranie chłopom ziemi: kolektywizacja – to robiono we wszystkich państwach komunistycznych. Tymczasem w Polsce ziemia została w chłopskich rękach i nasz kraj był pod tym względem wyjątkiem w całym bloku sowieckim – były u nas miliony ludzi, którzy mieli własne źródła utrzymania, jakimi były gospodarstwa rolne. To miało korzystne następstwa chociażby takie, że Kościół katolicki miał oparcie na polskiej wsi, również materialne. Powstała infrastruktura społeczna dzięki której Polacy mogli podjąć opór niezbrojny, czym w skali masowej okazała się „Solidarność”.

Jak do tego doszło?

Tu jest moim zdaniem właśnie zasługa Żołnierzy Niezłomnych. Po 1945 roku komuniści powinni byli rozpocząć kolektywizację, jak to robiono w innych krajach opanowanych przez Związek Sowiecki. W Polsce nie można jej było rozpocząć z racji na walkę podziemia. Żołnierzami Polski Podziemnej byli synowie chłopscy i największy opór był na terenach wiejskich. Komuniści najpierw musieli więc zdusić ten opór, a dopiero później mogli kolektywizować wieś. Zlikwidowali podziemie w latach 1951-52 roku i wtedy ruszyła kolektywizacja. Jednak w 1953 roku umarł Stalin, zaczęła się destalinizacja, w Polsce do władzy doszedł Władysław Gomułka, który zapowiedział „polską drogę do socjalizmu” i kolektywizacji nie przeprowadzono. Polscy rolnicy zachowali swoją własność - moim zdaniem, to jest zasługa podziemia antykomunistycznego, bo gdyby go nie było, to komuniści w okresie stalinizmu przeprowadziliby kolektywizację i mielibyśmy taką samą sytuację społeczną jak w innych demoludach – ludzi pozbawionych własności, a wówczas nie było by w Polsce żadnej Solidarności.

Dziś dużo się mówi o Wyklętych – identyfikują się z nimi młodzi, mamy poświęcone im filmy, książki, muzykę, wystawy, organizowane są biegi, marsze, spotkania.

Widząc obecne zainteresowanie Niezłomnymi, oddanie im zasłużonej czci jestem po prostu szczęśliwy. Oglądałem uroczystości państwowe, które chyba pierwszy raz zostały zorganizowane z takim rozmachem. Przypominano nazwiska i czyny bohaterów, poświęcenie naprawdę wyjątkowego pokolenia Polaków, które walczyło o naszą niepodległość. To jest wielka dawka patriotyzmu. To wartość spajające naszą wspólnotę narodową, która stanowi o nas, jako o narodzie.

Rozmawiał Petar Petrović

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej