Sprawa Pięknej 49. "Ustalenie, że beneficjent nie żyje było do załatwienia"
- Ustalenie, że jeden z beneficjentów decyzji zwrotowej nieruchomości przy ul. Pięknej 49 nie żyje, nie było nie do przejścia, było do załatwienia - zeznała w środę przed komisją weryfikacyjną naczelnik wydziału nieruchomości w dzielnicy Śródmieście Wiesława Iwanicka.
2018-06-13, 12:14
Posłuchaj
W środę komisja weryfikacyjna bada reprywatyzację działki przy ul. Pięknej 49 w Warszawie. W 2011 r. urzędnicy Biura Gospodarki Nieruchomościami wydali decyzję o zwrocie. Wiceszef komisji Sebastian Kaleta przed rozpoczęciem rozprawy mówił PAP, że w tej sprawie wydano decyzję zwrotową na osobę, która nie żyła, a miasto, wiedząc o nieprawidłowościach, pozwoliło na wybudowanie biurowca.
Świadek zeznała, że w urzędzie wzbudziła wątpliwość informacja, że w 2012 r. - kiedy spadkobiercy złożyli w dzielnicy wniosek o przekształcenie użytkowania wieczystego we własność - osobą w stosunku do której ustanowiony został kurator dla osoby nieznanej z miejsca pobytu był Mieczysław Szenfeld, który składał wniosek dekretowy w 1949 r. - To jest zawsze taki moment, kiedy zastanawiamy się, ile ta osoba może mieć lat - zaznaczyła.
Dodała, że przy sprawdzeniu akt znajdujących się w BGN z 1997 r., znajdował się dokument z Urzędu Stanu Cywilnego (USC), gdzie znajdował się dopisek, że Szenfeld prawdopodobnie może nie żyć. Dodatkowo w skoroszycie dot. sprawy było pismo z 2012 r. którego nadawcą był BGN, skierowane do USC z prośbą o akt zgonu. Jak zeznała, w odpowiedzi nie było załącznika w postaci aktu zgonu.
Iwanicka przyznała, że dzielnica w styczniu 2013 r. potwierdziła dane z aktu zgonu Szenfelda z 1974 r. m.in. poprzez ustalenie imion rodziców. Pytana, czy takie ustalenie było trudne, świadek odpowiedziała: "Gdyby to był jakiś problem nie do przejścia, to byśmy tych ustaleń nie poczynili, to było do załatwienia". - Trzeba było trochę pomyśleć - dodała.
REKLAMA
Wniosek o stwierdzenie nieważności decyzji
- Jak już mieliśmy wszystko w tej sprawie, zostało skierowane pismo do BGN, aby zostały podjęte z urzędu czynności mające wyeliminować z obrotu prawnego wadliwą decyzję orzekającą o zwrocie - mówiła świadek.
Dodała, że w odpowiedzi z BGN do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO) został skierowany wniosek o stwierdzenie nieważności tej decyzji.
Kaleta pytał, kiedy świadek dowiedziała się o tym, że we wrześniu 2013 r. osoba o personaliach Mieczysław Szenfeld pojawił się w Kielcach, aby zawrzeć umowę zbycia udziałów do nieruchomości przy Pięknej. Świadek odpowiedziała, że dowiedziała się tego z korespondencji do urzędu. Pytana, jak zareagowała na informację, że Mieczysław Szenfeld, z danymi innych imion rodziców, zawarł umowę na zbycie umowy, Iwanicka powiedziała, że były "pewnie" pisma informacyjne do BGN, a ówczesny burmistrz Śródmieścia w styczniu 2014 r. zawiadomił prokuraturę.
Kaleta pytał też, czy BGN w okresie od stycznia 2013 r. do 2014 r. podejmował działania mające na celu zabezpieczenie działań innych organów jak SKO, czy prokuratura w zakresie wstrzymania obrotu nieruchomością przy Pięknej, urzędniczka odpowiedziała: "Nic na ten temat nie wiem".
Pytana, jak według jej wiedzy zakończyło się postępowania ws. usunięcia nieprawidłowości zgłaszanych do SKO, świadek odpowiedziała, że SKO stwierdziło nieważność decyzji zwrotowej, ale - jak zaznaczyła - "nie z przyczyn wskazanych we wniosku, ale z takich przyczyn, że w dacie wydania tej decyzji nie żył kurator strony". Dopytywana, czy SKO nie zwróciło uwagi na ustalenia urzędu miasta odpowiedziała: "Nic na ten temat nie jest napisane".
Spawa Pięknej 49
Jak pisała w kwietniu br. "Gazeta Wyborcza", przed wojną na działce przy ul. Pięknej 49 stała prywatna kamienica, która należała do czterech córek owdowiałej szlachcianki. Część nieruchomości nabył inżynier, żołnierz AK Mieczysław Szenfeld. Po wojnie dawni właściciele, zgodnie z dekretem Bieruta, złożyli w terminie wnioski dekretowe, jednak - tak jak w większości przypadków - nikt tych podań nie rozpatrzył.
REKLAMA
Dopiero kilkadziesiąt lat później dawne właścicielki wniosły o ponowne rozpatrzenie wniosku z lat 40. O swoją część nie upomniał się Szenfeld, ale - jak pisze "Gazeta Wyborcza" - w latach 90. sąd wyraził zgodę na kuratora działającego w jego imieniu. Jednak po kilku latach, w 2009 r., urzędnicy odmówili zwrotu działki przy Pięknej 49.
Sprawa wróciła w 2010 r., kiedy część roszczeń do nieruchomości kupił prywatny biznesmen. W 2011 r. urzędnicy Biura Gospodarki Nieruchomościami wydali decyzję o zwrocie.
Umowa z Mieczyslawem Szenfeldem
Następnie beneficjenci udali się do urzędu dzielnicy Śródmieście, by dokonać zmiany użytkowania wieczystego we własność. Jednak w urzędzie dzielnicy urzędnicy sprawdzili, że Szenfeld urodził się w 1913 r. i musiałby mieć już blisko sto lat w chwili zwrotu; następnie uzyskali akt zgonu Szenfelda z 1974 r.
Wtedy - jak pisze "Gazeta Wyborcza" - dzielnica zawiadomiła BGN, który też wystąpił o akt zgonu Szenfelda, ale dzień po podpisaniu aktu notarialnego, którym miasto przekazało grunt w prywatne ręce.
REKLAMA
Gazeta podaje, że w reprywatyzacji Pięknej 49 pomógł obywatel polski z ukraińskim paszportem, który przed notariuszem podawał się za Szenfelda. Miał to samo imię i nazwisko.
Po reprywatyzacji na działce przy Pięknej powstał biurowiec.
Kaleta powiedział, że komisja na rozprawie przede wszystkim będzie badała okoliczności, w jakich zawarto umowę z Mieczysławem Szenfeldem. - Pod koniec 2012 roku okazało się, że nie żyje, a w międzyczasie zawierano umowy, których stroną był Mieczysław Szenfeld - powiedział Kaleta.
Brak reakcji ze strony miasta
Ocenił jako "kuriozalne" to, że miasto wiedząc, że popełniło błąd ws. Pięknej 49, nie wznowiło postępowania i nie zablokowało obrotu tą nieruchomością. - Wpisy w księgach wieczystych nastąpiły po czasie, kiedy miasto już miało świadomość tego, że reprywatyzacja jest błędna - powiedział Kaleta.
REKLAMA
Podkreślił, że mimo zawiadomienia prokuratury i informacji, że Szenfeld nie żyje, miasto wydało w 2015 r. pozwolenie beneficjentom decyzji zwrotowej na budowę biurowca. - Miasto od listopada 2012 r. wiedziało o tym, że pan Szenfeld nie żył w dacie wydawania decyzji (zwrotowej) - podkreślił.
Kaleta dodał, że pierwszy kurator dla Szenfelda zmarł przed zwrotem nieruchomość. - Mamy dość absurdalną sytuację, w której wydano decyzje na osobę nieżyjącą, reprezentowaną przez nieżyjącego kuratora - dodał wiceprzewodniczący komisji weryfikacyjnej.
Komisja weryfikacyjna od początku czerwca ub.r. bada zgodność z prawem decyzji administracyjnych w sprawie reprywatyzacji warszawskich nieruchomości.
koz
REKLAMA
REKLAMA