Małgorzata Gosiewska o wyborach w Gruzji: bałam się o własne życie
- Do jednego z lokali wyborczych wtargnął bandyta z tatuażami i próbował wyrwać mi identyfikator. Jego koledzy, którzy stali kilka metrów dalej, pokazywali, co mogą mi zrobić - mówi nam o misji obserwacyjnej w Gruzji, gdzie odbyła się pierwsza tura wyborów, Małgorzata Gosiewska, posłanka PiS.
2018-10-29, 14:00
Małgorzata Gosiewska, posłanka Prawa i Sprawiedliwości - wraz z innymi politykami - jest obecnie na misji obserwacyjnej w Gruzji, gdzie odbyła się pierwsza tura wyborów prezydenckich. Po przeliczeniu ponad 70 proc. głosów prowadzi Salome Zurabiszwili. Tuż za nią jest Grigol Waszadze. Zurabiszwili, którą wspiera Gruzińskie Marzenie, zdobyła około 39 proc. głosów, a Waszadzego z opozycyjnego Zjednoczonego Ruchu Narodowego poparło około 37 proc. wyborców. Oznacza to, że obaj kandydaci zmierzą się w drugie turze .. W rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Małgorzata Gosiewska opowiada o kulisach wyborów.
PolskieRadio24.pl: Jakie wnioski nasunęły się Pani po podaniu wstępnych wyników przez Centralną Komisję Wyborczą?
Małgorzata Gosiewska: pomimo gorszych warunków niż w poprzednich wyborach, różnego rodzaju wymuszania decyzji na Gruzinach, pokazali oni, że wygrała demokracja. Jest to duży sukces Gruzji. Ale było też wiele niebezpiecznych sytuacji. Sami - jako obserwatorzy - czuliśmy się zagrożeni. Baliśmy się o swoje życie. Do jednego z lokali wyborczych wtargnął bandyta z tatuażami i próbował wyrwać mi identyfikator. Jego koledzy, którzy stali kilka metrów dalej, pokazywali, co mogą mi zrobić. Takich sytuacji Gruzini doświadczają codziennie. Proszę sobie wyobrazić, pod jaka presją idą do urn wyborczych.
Służby w ogóle nie reagują?
Przy lokalach wyborczych byli policjanci, ale interweniowali dopiero wtedy, gdy doszło do bójki. Natomiast członkowie komisji nie reagowali w ogóle. Tak było również w moim przypadku.
Zauważyła Pani jakieś nieprawidłowości związane z fałszowaniem wyborów?
Tak. Byłam w rejonie, który zamieszkiwała mniejszość azerska. Jest wymóg, że w miejscach, gdzie przebywa dana mniejszość, spis wyborców powinien być w języku tych mniejszości. A był napisany po gruzińsku. Obywatele się w tym pogubili, co wykorzystali agitatorzy, którzy narzucali im, na kogo mają głosować. Dochodziło również do kupowania głosów, w co zaangażowano nawet dzieci. Towarzyszyły im grupy zbirów.
REKLAMA
Pani obserwowała również kampanię wyborczą. Była ona tak brudna jak same wybory?
Była brudna zwłaszcza w mediach społecznościowych. Ale nie było takich zdarzeń, z jakimi mieliśmy do czynienia podczas poprzednich wyborów prezydenckich. Obawiam się jednak, że przed drugą turą będzie jeszcze gorzej. Będziemy to monitorować.
Z Małgorzatą Gosiewską rozmawiała Klaudia Dadura, PolskieRadio24.pl
REKLAMA