Meduzy opanowują oceany i elektrownie
Co meduzy mają wspólnego z elektrowniami w Szkocji i ze zmianami klimatu? Okazuje się, że bardzo dużo.
2019-01-13, 16:39
To niepozorne morskie stworzenie, którego oparzenia tak bardzo bałem się jako dziecko kąpiąc się w Bałtyku, zamieszkuje morza i oceany pod każdą praktycznie szerokością geograficzną. Najgroźniejsza dla człowieka jest kostkomeduza śmiercionośna, zwana Osą Morską i zamieszkuje okolice... Australii, jak przystało zresztą na każde najgroźniejsze stworzenie na świecie. Niemniej oparzenie, czy śmierć jednego człowieka, to nie najgorsze rzeczy, jakie mogą przytrafić się w związku z obecnością tych morskich stworzeń.
A pojawiają się one coraz częściej i liczniej z powodu zachodzących zmian klimatycznych, które są naukowym, mierzalnym, obiektywnym faktem. Wbrew ocenie „na chłopski rozum” różnej maści ignorantów, którzy z gracją rubasznego wujka na imieninach próbują mierzyć się z dziesięcioleciami obiektywnych pomiarów, ekspertami i sprawdzonymi modelami naukowymi. Swoją drogą, jako żywo pewność niektórych ludzi nie wiedzących, jak dużo nie wiedzą, jest znakomitą ilustracją efektu Dunninga- Krugera, o którym pisałem niedawno.
Wracając jednak do tematu, trzeba przyznać, że jako stworzenia lądowe, zwykliśmy dostrzegać przyrodnicze skutki naszej obecności głównie wokół siebie. Ocean i jego ekosystem wydaje się tu abstrakcją i czymś zbyt dużym, by mogło tam dojść do poważnych szkód. Niesłusznie. W związku ze zmianami klimatycznymi, w wodach morskich gwałtownie przybywa właśnie meduz. Dlaczego? Te galaretowate stworzenia dobrze znoszą ciepłe temperatury oraz… małą ilość tlenu, a tego gazu, ze względu na działalność człowieka, jest w wodzie coraz mniej. Nie jest to jedynie ciekawostka naukowa, wpływa to na ekonomię oraz wprost na życie ogromnej ilości ludzi i zwierząt.
U wybrzeży Namibii w zachodniej Afryce, rybacy już przyzwyczaili się, że po połowie w sieciach znajduje się dwa do trzech razy więcej meduz niż ryb. Ta nierównowaga dotknęła inne zwierzęta w rejonie. Morskie ptaki głodują i umierają, bo nie mają pokarmu.
REKLAMA
W Japonii stworzeniem na poły mitycznym była Nomura. To ogromna, bo dochodząca do 2 metrów wielkości i 200 kilo wagi meduza. Dawało się ją zauważyć tylko raz na kilkadziesiąt lat i ten fakt miejscowi rybacy przekazywali sobie z ust do ust jako ogromne wydarzenie. Ale to już przeszłość.
Nomura w tej chwili pojawia się co roku i jej zauważenie nie jest wielką rzeczą, a bywa realnym zagrożeniem. Spotkanie z tym stworzeniem było powodem wywrócenia się 10 tonowej łodzi jednego z miejscowych rybaków. By uniknąć tego typu zdarzeń, opracowywane są w tej chwili specjalne systemy pomagające przewidywać, kiedy ogromne meduzy pojawią się w oceanie.
Trudności w rybołówstwie to nie jedyny problem, jaki powoduje nadpopulacja meduz. W krajach takie, jak Szwecja, Izrael, USA i Filipiny czy Wielka Brytania, meduzy spowodowały awarię systemów elektrycznych. Jak? Woda, która chłodzi elektrownię, robi się ciepła, a to już idealne środowisko dla parzydełkowców.
Meduzy wślizgują się w zanieczyszczone, ciepłe wody o niskiej zawartości tlenu, by ukryć się przed drapieżnikami. Tym samym zatykają systemy chłodzenia w elektrowniach. A to, jak ucza przypadi czarnobyla i Fukushoimy, może stac się katastrofalnym zagrożeniem. Meduzy Postrzegane są w Japonii jako drugie poważne zagrożenie dla systemu energetycznego, zaraz obok trzęsień ziemi.
Nasz Bełchatów nie posiada tak zaawansowanej, atomowej technologii, usytuowany jest w głębi lądu i chłodzony wodą słodką, w której meduzy nie przebywają. Nie znaczy to jednak, że inne skutki zmian klimatycznych i spowodowanego przez to załamania morskich ekosystemów, nie dotkną nas już wkrótce.
REKLAMA
Michał Migała
REKLAMA