"Wyrok, który gnębi człowieka", czyli historia fikcyjnej umowy i rzekomego długu
72-letnia Bogumiła Kucaba z Katowic straciła oszczędności całego życia. Za chwilę może wylądować na bruku. Wszystko przez rzekomy dług w wysokości 30 tys. zł na rzecz Władysława Łabudka, byłego cieszyńskiego celnika. Jednak aż do tej pory sędzia nie sprawdził nakazu spłaty zobowiązania. Reporterzy programu TVP Info "Kasta" zainteresowali się kolejną bulwersującą sprawą.
2020-02-27, 11:53
Posłuchaj
- Między mężem pani Bogumiły a Władysławem Łabudkiem istniały wzajemne rozliczenia. W ramach tych rozliczeń pan Łabudek otrzymał zabezpieczenie w postaci rzekomej pożyczki na 30 tys. Umowa została spalona przy świadkach. Nikt nie przypuszczał, że po śmierci męża pani Bogusławy, Łabudek pójdzie do sądu z kopią tego dokumentu - wyjaśniał w programie "Kasta" w TVP Info Wojciech Perliński, prezes Stowarzyszenia 304 KK.
Powiązany Artykuł
"Grożono mi, że skończę jak Kostecki". Wstrząsająca rozmowa z mężczyzną, który walczy o sprawiedliwość
Czego dokładnie miały dotyczyć wspomniane rozliczenia? Władysław Łabudek kupił za granicą samochód. Jego sprowadzenie do Polski zlecił przewoźnikowi, który rozbił go w trasie. W dokumentach celnych, wystawionych na męża i syna pani Bogumiły, samochód figurował jako składak. - To było zabezpieczenie pana Łobudka. Chodziło o to, że on rzekomo pożycza nam te pieniądze, ale to była pozorna pożyczka - mówi Bogumiła Kucaba.
Problemy zaczęły się po śmierci męża pani Bogumiły. W tej chwili dług urósł już z 30 do ponad 130 tys. i grozi wyrzuceniem pani Kucaby z jej rodzinnego domu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ >>> Po 20 latach walki o własny dom dostała eksmisję. "Sąd nie badał dokumentów"
REKLAMA
"Ktoś odebrał samochód i całość gotówki"
- Chciałem ten samochód sprzedać. Złożyłem go w komisie w Katowicach. Pieniądze mieli odebrać obydwaj współwłaściciele, czyli ja i ktoś od Kucabów. Tak się złożyło, że w tym czasie miałem operację serca. Okazało się, że samochód został sprzedany i ktoś odebrał całość gotówki. Pan Kucaba twierdził, że to ja go odebrałem. Ja tego nie zrobiłem. Potwierdziła to moja obecność bezpośrednio po zabiegu w szpitalu w Ochojcu - stwierdził Władysław Łabudek.
Powiązany Artykuł
Dramatyczna walka o sprawiedliwość. Skazany za molestowanie dziecka, mimo że zeznania wycofano
Co na to pani Kucaba? - On w szpitalu był wcześniej. Sami widzieliśmy, jak przyjechał po pieniądze i wymienił ten samochód na inny. Mamy na to dowody - przyznała.
Wyrok na podstawie kopii dokumentu
Za pierwszym razem, gdy Łabudek zgłosił sprawę do sądu, ten ją oddalił ze względu na brak oryginału umowy. Za drugim zaś sędzia Sądu Rejonowego w Cieszynie wydał nakaz zapłaty na podstawie kopii, którą wcześniej sąd odrzucił.
CZYTAJ RÓWNIEŻ >>> Łagodniejsza kara wobec pedofila. Czym kierował się sąd?
REKLAMA
W ostateczności sprawa doprowadziła do licytacji domu pani Bogumiły. Teraz pan Łabudek nalicza jej czynsz i kieruje kolejne sprawy do sądu. - Tam powinno się iść po sprawiedliwość, a nie po wyrok, który gnębi człowieka - podsumowuje Bogumiła Kucaba.
Przypadki pokrzywdzonych przez sądy
Nowy program TVP Info zatytułowany "Kasta" przedstawia przypadki osób pokrzywdzonych przez sądy, często wbrew rozsądkowi i przedstawionym dowodom, za to w majestacie prawa.
Następny odcinek "Kasty" w czwartek, 27 lutego o godz. 21.30.
tvp.info/kad
REKLAMA
REKLAMA