Eksperci: masowe zwolnienia nam nie grożą, ale będą zmiany popytu na pracę w różnych branżach
Dane o bezrobociu za maj pokazują, że mimo iż mamy do czynienia z największym od dziesiątek lat ograniczeniem aktywności gospodarczej spowodowanym pandemią, to jednak w Polsce nie obserwujemy lawinowego wzrostu ilości osób bezrobotnych - mówiła w audycji "Rządy Pieniądza" Marta Petka-Zagajewska z banku PKO BP.
2020-06-25, 13:53
- Wszystko wskazuje na to, że do końca roku też takich wzrostów nie będzie. W perspektywie liczymy też na nowe, wysokokwalifikowane miejsca pracy, które przyjdą wraz z inwestycjami amerykańskimi, które zostały w ostatnich dniach zapowiedziane - powiedziała ekonomistka z PKO BP.
Posłuchaj
Bezrobocie mniejsze niż oczekiwano
Według wczorajszych danych GUS bezrobocie w Polsce na koniec maja wyniosło 6 proc. Łączna liczba bezrobotnych to 1 mln 100 tys. osób, a od początku pandemii tj. od połowy marca przybyło ich ok. 102 tys. Najwyższe, nie licząc okręgu warszawskiego, bezrobocie - przekraczające 10 proc. - jest w województwach warmińsko-mazurskim i mazowieckim. Kolejne to świętokrzyskie i zachodniopomorskie.
Powiązany Artykuł
Ile osób straciło pracę z powodu pandemii? GUS podał dane
- Mamy do czynienia z kryzysem znacznie głębszym niż ten, który dotknął Polskę i cały świat w roku 2008 i 2009. Mimo to można powiedzieć, że rynek pracy radzi sobie nawet trochę lepiej niż wtedy. Udało się uniknąć podstawowego w takich sytuacjach zagrożenia, że firmy, które z dnia nadzień całkowicie tracą popyt, zwalniają pracowników. Dzięki rozwiązaniom, które zostały wprowadzone w tarczy antykryzysowej, a jednym z jej priorytetów była ochrona miejsc pracy, udało się tego uniknąć. Zmieniło się także nastawienie samych przedsiębiorców, którzy zdecydowanie rzadziej mówią o redukcji zatrudnienia. Dominującą strategią wśród polskich firm jest to, żeby przeczekać ten trudny okres razem ze swoimi pracownikami - mówiła Marta Petka-Zagajewska.
REKLAMA
Zaznaczyła, że oczywiście obniżany jest wymiar czasu pracy, może wynagrodzenia, ale zasadniczo pracownik jest utrzymywany w oczekiwaniu na to, że w drugiej połowie roku popyt będzie się odbudowywał.
- Firma unika wtedy kosztów związanych z fluktuacją zatrudnienia i jest gotowa popyt od razu zaspokajać swoimi usługami. To bardzo ważne, bo silny wzrost bezrobocia bardzo szybko przekłada się na zahamowanie konsumpcji, a to z kolei generuje zagrożenie dla kolejnych miejsc pracy - wyjaśniała ekspert.
Zaznaczyła, że według obliczeń PKO BP bezrobocie w Polsce na koniec roku wyniesie ok. 8,1 proc.
Powiązany Artykuł
Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju: wspieramy także największe firmy, bo to 3,6 mln miejsc pracy
Różne metody liczenia bezrobocia
W opinii Marka Kłoczki, wiceprezesa Krajowej Izby Gospodarczej, bezrobocie lepiej liczyć według metody BAEL, która porównuje nas w skali międzynarodowej. Tam zaś bezrobocie jest niższe jeszcze o ok. 2 proc. wobec tego, co wskazują urzędy pracy.
REKLAMA
- Tarcze służyły przede wszystkim zachowaniu płynności przedsiębiorstw i to się udało (…). Kolejne miesiące pokażą, jak głęboka będzie przebudowa całej gospodarki po koronawirusie. Pojawią się na pewno branże, w których pracowników będzie brakowało, a w innych będzie ich nadmiar – mówił Marek Kłoczko.
Podkreślał, że kluczowym pytaniem będzie to, jak przebranżowić tych, którzy będą tracili pracę w branżach mniej potrzebnych do tych, w których to zapotrzebowanie na pracę powstanie. W jego opinii wobec faktu coraz częstszej pracy zdalnej wyrównają się też szanse małych i większych miast.
Praca zdalna pomoże małym miastom?
- Zdalnie można pracować także z małego miasta, też w Polsce dla zagranicznego koncernu – analizował Marek Kłoczko.
Goście "Rządów Pieniądza" odnieśli się też do deklarowane przez Microsoft czy Google nowych inwestycji amerykańskich na łączną sumę 3 mld dolarów, które zaowocują tysiącami nowych miejsc pracy. Do nich też trzeba będzie dostosować pracowników.
REKLAMA
Dostrzegli możliwość rozwoju polsko-amerykańskich inwestycji w branżach ochrony zdrowia, teleinformatycznej, a to ich zdaniem, wymaga również odpowiedniego kształcenia młodych ludzi, o czym już teraz trzeba myśleć.
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA
REKLAMA