Michał Szpądrowski: politycy Solidarnej Polski niejeden raz podważali inicjatywy PiS

2020-09-23, 18:20

Michał Szpądrowski: politycy Solidarnej Polski niejeden raz podważali inicjatywy PiS
Michał Szpądrowski. Foto: PAP/Marcin Obara

- Ustawa o ochronie zwierząt to tylko jeden z wielu przykładów, gdy politycy Solidarnej Polski postanowili podważyć inicjatywę premiera Mateusza Morawieckiego lub głównego koalicjanta, którym jest Prawo i Sprawiedliwość - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Michał Szpądrowski, jeden z liderów Forum Młodych PiS. Wskazuje, że problemy w koalicji pojawiły się na długo przed złożeniem wspomnianego projektu. 

Gdybyście jako Forum Młodych PiS mogli cofnąć czas, to ponownie przygotowalibyście, a następnie poprzez klub PiS wnieśli do Sejmu projekt dotyczący ochrony zwierząt?

W ostatnim badaniu wykonanym na zlecenie m.in. Dziennika Gazety Prawnej poparcie dla tej ustawy wyraziło ponad 70 proc. respondentów. To pokazuje, że większość Polaków chciała zmian, które przygotowaliśmy, więc odpowiedź na pańskie pytanie brzmi - zdecydowanie tak. Przypomnę też, że projekt został przyjęty przez Sejm głosami 365 posłów, co świadczy o tym, że cieszył się on ponadpartyjnym poparciem.

Tak, uzyskał poparcie opozycji, ale za to podzielił koalicję rządzącą. Solidarna Polska w całości zagłosowała przeciw niemu.

To smutne, że Solidarna Polska postanowiła opowiedzieć się przeciwko ustawie, którą wyraźnie poparł prezes PiS Jarosław Kaczyński. Postawą naszego małego koalicjanta jesteśmy zawiedzeni tym bardziej, że wcześniej nikt z tego środowiska nie sygnalizował nam, że projekt jest dla niego nie do przyjęcia. Głosy sprzeciwu ze strony Solidarnej Polski pojawiły się dopiero na etapie prac w Sejmie.

Wyczuwam w pańskim głosie pewnego rodzaju rozżalenie.

Jest mi przykro, że partia Zbigniewa Ziobry postanowiła mówić jednym głosem z Konfederacją, a więc ugrupowaniem, które mocno krytykuje PiS i rząd. Mimo wszystko będziemy przekonywać naszych koalicjantów, aby poparli ten projekt, gdy wróci z Senatu do Sejmu. Uważam, że w ramach koalicji rządzącej powinniśmy rozmawiać szczerze, nawet o tych najtrudniejszych sprawach. Jeśli nie zgadzamy się na coś, to jesteśmy w stanie to zakomunikować wewnątrz obozu, a nie robić z tego spektakl na arenie parlamentu. Mam wrażenie, że politykom Solidarnej Polski taka postawa jest obca, co zresztą udowodnili już nie raz.  

Co dokładnie ma pan na myśli?  

Ustawa o ochronie zwierząt to tylko jeden z wielu przykładów, gdy politycy Solidarnej Polski postanowili podważyć inicjatywę premiera Mateusza Morawieckiego lub głównego koalicjanta, którym jest Prawo i Sprawiedliwość.

Inny przykład?

Przedwczoraj w jednym prestiżowych zagranicznych tytułów, EUobserver, ukazał się artykuł, który podsumowuje wypowiedź premiera Holandii Marka Rutte podczas debaty w tamtejszym parlamencie. Pojawiły się tam pytania dotyczące Funduszu Odbudowy oraz unijnego budżetu. Wiemy, że Holandia była nieformalnym przywódcą grupy tzw. krajów skąpców, które chciały wkładać do kasy unijnej jak najmniej pieniędzy i najmocniej akcentowały element „politycznej pałki” w postaci powiązania wypłaty środków unijnych z praworządnością. Z przebiegu tej debaty ewidentnie wynika, że Holendrzy nie są zadowoleni z sukcesu negocjacyjnego, jaki odnieśli premierzy Mateusz Morawiecki i Viktor Orban. Zresztą pisały o tym również inne zagraniczne media. Dlaczego o tym wspominam? Bo gdy premier Mateusz Morawiecki twardo negocjował warunki, które uznano za sukces Polski, to jeden z wiceministrów z Solidarnej Polski zaproponował wówczas formułę veto albo śmierć, a całe ugrupowanie stanęło za nim murem. To podkopywanie pozycji negocjacyjnej szefa własnego rządu w mojej ocenie było działaniem na szkodę polskiej racji stanu i z tego powodu politycy Solidarnej Polski zasłużyli na potępienie. To był początek problemów, jakie zaczęły pojawiać się w koalicji.

Niektórzy z zasiadających w rządzie polityków Solidarnej Polski to niemal pańscy rówieśnicy. Jak pan ocenia ich postawę w obecnej sytuacji?

Trudno oceniać kolegów, bo część z nich, jak pan wspomniał, jest mniej więcej w moim wieku. Nie chciałbym komentować czyjejś niedojrzałości w sprawowaniu funkcji politycznych czy ferować osądów. Natomiast z niepokojem spoglądam na to, że są politycy, którzy potrafią postawić wyżej interes swojego ugrupowania, dość małego zresztą, ponad dobro, którym jest Zjednoczona Prawica. Ostatnie pięć lat rządów pokazało, że kiedy byliśmy monolitem i wszystko razem uzgadnialiśmy, to cieszyliśmy się wysokim poparciem Polaków, co zresztą zostało potwierdzone silnym mandatem wyborczym podczas ostatnich wyborów parlamentarnych czy prezydenckich. Niestety, mam wrażenie, że po zwycięstwie Andrzeja Dudy niektórzy poczuli się zbyt mocni w barkach. To trochę smutne, ponieważ dla nas, młodych ludzi - a przecież politycy, którzy z ramienia Solidarnej Polski są członkami rządu, są mniej więcej w moim wieku - powinna liczyć się cierpliwość i działanie na zasadzie konsensu, żeby wspólnie budować coś dla kraju, a nie dla siebie.

Rozmawiał Michał Fabisiak, PolskieRadio24.pl   ​

Polecane

Wróć do strony głównej