Edmund Klich w Brukseli: Rosjanie utrudniali nam współpracę
Polska przedstawi wkrótce w Brukseli wszystkie przypadki łamania zasad współpracy przez Rosjan podczas śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej.
2011-01-20, 05:50
Posłuchaj
Tak powiedział Polskiemu Radiu pułkownik Edmund Klich. Uczestniczył on dziś w belgijskiej stolicy w spotkaniu szefów europejskich organizacji zajmujących się lotnictwem cywilnym.
- Mówiłem w kuluarach o tym, jak Rosjanie utrudniali nam współpracę. Na razie tylko nieoficjalnie, ale najpewniej w kwietniu przedstawię już oficjalnie dokładne przykłady - powiedział Polskiemu Radiu Edmund Klich. Dodał, że już wywołał wielkie zainteresowanie szefów organizacji zajmujących się badaniem wypadków cywilnych z kilku europejskich państw.
"To podważy opinię o MAK-u"
- Będę mówił o tych pięćdziesięciu kilku dokumentach, o które wnioskowaliśmy, ale ich nie dostaliśmy. O braku możliwości obserwacji radaru w czasie oblotu, o braku w ogóle pełnej informacji o oblocie, o braku możliwości przesłuchania innych świadków. Wszystko to będę motywował konkretnymi punktami z załącznika - tłumaczył pułkownik Klich.
Chodzi o załącznik 13. do konwencji chicagowskiej, na której podstawie Rosjanie badali katastrofę smoleńską. Pułkownik Klich podkreślił, że zależy mu na tym, by unijni eksperci do spraw lotnictwa poznali całą prawdę o przyczynach tragedii, a nie tę okrojoną prezentowaną przez Rosjan. Edmund Klich dodał, że to podważy opinię o MAK-u, który działał niezgodnie z europejskimi standardami. To też ma być szansa na zainteresowanie unijnych instytucji śledztwem dotyczącym katastrofy smoleńskiej.
REKLAMA
Na razie Komisja Europejska nie interesuje się sprawą, bo - jak mówi - Polska ją o to nie prosiła. Szef Komisji Jose Barroso powiedział też, że Bruksela ma niewiele możliwości prawnych, by zainterweniować w tej sprawie.
Inicjatywa płk. Edmunda Klicha jest przedwczesna - uważa ekspert międzynarodowego prawa lotniczego prof. Marek Żylicz. Klich zapowiedział, że na forum organizacji lotniczych UE przedstawi wyniki badań katastrofy pod Smoleńskiem, łącznie z problemami we współpracy z Rosją.
Żylicz: rejestratory muszą nam wydać
- To może nam zaszkodzić - skomentował pomysł płk. Klicha prof. Marek Żylicz.
- My mamy z Rosjanami porozmawiać. Możemy ich postraszyć, ale nam zależy na bardzo niewielu dowodach, dokumentach czy działaniach z ich strony tam, gdzie mamy braki w informacji czy np. nie uczestniczyliśmy w przesłuchaniach. Niewiele potrzeba nam od Rosjan, żebyśmy wszystko uzyskali, co konieczne, i mogli wykorzystać to w naszym raporcie" - powiedział Żylicz.
REKLAMA
Dopytywany powtórzył, że stronie polskiej brakuje naprawdę mało od Rosjan.
- Wraku nam już nikt nie przywróci. Rosjanie pozwolą nam go wywieźć ogromnym kosztem i trudem. Wtedy go jako relikwię gdzieś złożymy. Rejestratory z kolei muszą nam wydać. Jest to przewidziane w aneksie 13 do konwencji chicagowskiej i w ich przepisach prokuratorskich - powiedział Żylicz.
Wyraził też obawę, że jeżeli już w tej chwili Polska wystąpi na forum międzynarodowym ze skargą, to Rosjanie nic nam nie wydadzą.
- Zaprą się. (...) Do czasu rozstrzygnięcia sprawy, za rok czy dwa, oni nic nam nie pokażą. Nie o to nam chodzi - podkreślił Żylicz. Dodał, że Klich nie powinien podejmować tego typu kroków bez konsultacji z MSZ.
REKLAMA
to
REKLAMA