Tysiące ludzi na ulicach Włoch. Zamknięte niektóre banki i szkoły
Piątek jest dniem strajku generalnego, ogłoszonego przez największą we Włoszech lewicową centralę związkową CGIL przeciwko polityce gospodarczej i finansowej rządu Silvio Berlusconiego. W wielu miastach zorganizowano manifestacje.
2011-05-06, 11:19
Chaos zapanował w komunikacji miejskiej, nie działają niektóre banki i  urzędy pocztowe, zamkniętych jest wiele szkół. To, czy dana placówka  bądź instytucja normalnie funkcjonuje zależy od tego, jaka część jej  pracowników należy do CGIL. Faktycznie jednak zwłaszcza w oświacie w  rezultacie strajku wielu uczniów ma długi weekend. 
 Nie ma jeszcze danych, dotyczących udziału w strajku. "Gospodarka jest zacofana, bezrobocie i obciążenia podatkowe rosną,  pracownicy doświadczają zmniejszającej się ochrony, czy likwidacji ich  praw" - taki obraz sytuacji przedstawiła lewicowa centrala związkowa  ogłaszając strajk. Według CGIL "ofiarami takiej polityki padają emeryci,  a młodzieży odmawia się przyszłości". "Praca i godność kobiet są  poniżane" - podkreślono w odezwie, nawołującej do protestu. 
 To czwarty strajk generalny CGIL, ogłoszony w ciągu prawie trzech lat  pracy obecnego rządu Silvio Berlusconiego. We włoskich miastach tysiące  ludzi domagają się podczas demonstracji "więcej pracy, mniej podatków". 
 Szefowa centrali Susanna Camusso, uczestnicząca w manifestacji w Neapolu  powiedziała: - Rząd tylko kłamie.
(kd)