Premier Izraela odrzuca propozycję Obamy w sprawie nowych granic
Benjamin Netanjahu przez kilka godzin rozmawiał w Białym Domu z amerykańskim prezydentem.
2011-05-20, 17:24
Posłuchaj
Izrael nie godzi się na powstanie państwa palestyńskiego w granicach sprzed 1967 roku - podkreślił izraelski premier Benjamin Netanjahu po piątkowej rozmowie z prezydentem USA Barackiem Obamą w Waszyngtonie.
Spotkanie obu przywódców potwierdziło istnienie zasadniczej rozbieżności między amerykańską propozycją rozwiązania konfliktu bliskowschodniego a wizją Izraela, chociaż obaj zaznaczali z naciskiem, że ich kraje pozostają sojusznikami i przyjaciółmi.
Poprzedniego dnia Obama powiedział, że punktem wyjściowym negocjacji izraelsko-palestyńskich powinna być wizja państwa palestyńskiego żyjącego w pokoju obok Izraela i że oba państwa powinna dzielić granica, jaką Izrael miał przed wojną sześciodniową z Egiptem w 1967 roku. Koncepcja takiej granicy była proponowana wcześniej w poufnych negocjacjach, ale nigdy przedtem prezydent USA nie wezwał publicznie do jej przyjęcia. W piątek, w czasie wspólnego wystąpienia przed kamerami z Obamą po kilkugodzinnych rozmowach Netanjahu oświadczył, że jest to granica nie do zaakceptowania dla Izraela.
"Historia nie da drugiej szansy"
Izraelski premier powtórzył także stanowczy sprzeciw swego kraju wobec jakiegokolwiek porozumienia z Palestyńczykami z udziałem Hamasu - islamistycznego ugrupowania rządzącego obecnie w Strefie Gazy.
REKLAMA
Hamas, który stawia sobie za cel zniszczenie Izraela, zawarł ostatnio układ z bardziej umiarkowanym ugrupowaniem Fatah, sprawującym władzę na Zachodnim Brzegu Jordanu.
Netanjahu dodał, że kolejnym warunkiem powodzenia procesu pokojowego musi być rozwiązanie problemu uchodźców. Palestyńczycy domagają się zezwolenia na powrót uchodźców palestyńskich do Izraela, na co rząd tego kraju się nie godzi.
Obama przyznał, że "są pewne różnice poglądów" między USA a Izraelem, ale wyrażał zrozumienie dla racji i obaw Izraela o bezpieczeństwo. Podkreślał też to, co oba kraje łączy.
Swoje wystąpienie dla mediów Netanjahu zakończył dramatycznym przypomnieniem, że naród żydowski ma historię liczącą ponad 4000 lat i "nigdy nie przestał marzyć o własnym państwie".
Zwracając się do Obamy powiedział, czyniąc aluzję do odrodzenia państwa żydowskiego po prawie 1900 latach i do jego zagrożenia obecnie: "Nie mamy wielkiego marginesu na błąd. Historia nigdy nie da naszemu narodowi drugiej szansy".
PAP, agkm
REKLAMA
REKLAMA