Kielce: marsz w 66. rocznicę pogromu kieleckiego
Ulicami Kielc przeszedł Marsz Milczenia i Modlitwy zorganizowany przez Stowarzyszenie im. Jana Karskiego. Wzięli w nim udział, poza mieszkańcami, goście z USA i Izraela.
2012-07-04, 23:55
Posłuchaj
W uroczystościach uczestniczył m.in. ambasador Izraela Zvi Rav-Ner, konsul z Konsulatu Generalnego USA w Krakowie Benjamin Ousley Naseman, naczelny rabin Krakowa Boaz Pash, współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów o. Wiesław Dawidowski, przewodnicząca Stowarzyszenia Dzieci Holocaustu Anna Drabik, przewodniczący wspólnoty Żydów kieleckich w Izraelu Jakov Kotlicki, muzułmanin, dyrektor Szkoły Nauk Sufich Andrzej Saramonowicz.
Prezes Stowarzyszenia im. Jana Karskiego Bogdan Białek, powiedział, że marsz zorganizowano, by wspomnieć ofiary pogromu kieleckiego. - Aby wspomnieć ludzi, którzy nierzadko cudem ocaleni, znaleźli kres swoich marzeń, swoich nadziei i swego życia na naszej ziemi. Ciągle się toczą jakieś spory jeszcze, czy to był prowokacja, czy nie. Niech się toczą, my wiemy jedno: 66 lat temu kielczan zabili innych kielczan - podkreślił Białek. Dodał, że wspominanie tamtego czasu służy także skoncentrowaniu się na teraźniejszości i przemyśleniu niechęci i wrogości, które wciąż są w nas.
Uroczystości rozpoczęły się pod pomnikiem Menory, gdzie oddano cześć 24 tys. Żydów kieleckich zamordowanych przez Niemców podczas II wojny światowej. Następnie uczestnicy marszu udali się w miejsce, gdzie stoi budynek po dawnej synagodze, by przed Memoriałem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata złożyć hołd mieszkańcom Kielecczyzny, którzy za uratowanie Żydów otrzymali ten tytuł. Odsłonięte zostały kolejne tabliczki z nazwiskami Sprawiedliwych wśród Narodów Świata - Honoraty i Wojciecha Mucha z Bronowa, Marii i Andrzeja Gałęziowskich z Włoch koło Pińczowa, Zofii Banii z Włoch koło Pińczowa oraz Leona Śliwińskiego z Kielc. Pod kamienicą przy ul. Planty 7/9, gdzie doszło do zbrodni, w hołdzie ofiarom pogromu ustawiono 42 puste krzesła z nazwiskami zamordowanych.
Zaczęło się od plotki?
Bezpośrednią przyczyną pogromu była plotka, rozpowszechniona przez Walentego Błaszczyka, który twierdził, że mieszkający tam Żydzi porwali jego 9-letniego syna. Informacja rozprzestrzeniła się po mieście. Na Plantach zgromadził się wielotysięczny tłum oraz żołnierze i milicjanci z lokalnych placówek milicji i wojska. Podczas oblężenia domu doszło do aktów przemocy, w wyniku których zginęło 42 Żydów.
Więcej o pogromie kieleckim w Radiach Wolności >>>
Pogrom kielecki wzburzył opinię publiczną w Polsce i za granicą, przyczynił się do rozpowszechnienia w świecie stereotypu polskiego antysemityzmu oraz wzmógł emigrację Żydów z Polski. Tylko w sierpniu 1946 roku wyemigrowało ponad 33 tys. osób. W pokazowym procesie przed Najwyższym Sądem Wojskowym stanęło 12 osób, które według niektórych badaczy były przypadkowe. Wśród oskarżonych nie było przedstawicieli władz ani UB. Wydano 9 wyroków śmierci, które wykonano 12 lipca 1946 roku. O egzekucji nie poinformowano rodzin ani obrońców oskarżonych. Jedną osobę skazano na karę dożywocia, a dwie - na wieloletnie więzienie.
Pojawiło się wiele hipotez na temat przyczyn wydarzeń kieleckich, między innymi zwykła nienawiść Polaków do Żydów, konflikty majątkowe - Żydzi po wojnie chcieli odzyskać swoje majątki, które przeszły w ręce Polaków, prowokacja rządu londyńskiego lub podziemia, mająca na celu skompromitowanie władzy komunistycznej w oczach opinii światowej.
Do tej pory żadna z tych hipotez nie została potwierdzona. W 2006 roku Instytut Pamięci Narodowej za najbardziej prawdopodobną interpretację wydarzeń z 4 lipca 1946 roku uznał opinię, iż miały charakter spontaniczny i zaistniały wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności natury historycznej i współczesnej.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk
REKLAMA
REKLAMA